icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

RAPORT: Czy do Polski trafi arktyczny gaz z Norwegii?

Deklarując poparcie dla rozwoju konkurencji na europejskim rynku gazu ziemnego, norweski minister ropy oraz energetyki Tord Lien powiedział, że dobrze funkcjonujący w Europie jest istotny dla maksymalizacji wykorzystania norweskich aktywów. ,,Jeśli Europa go potrzebuje, to gaz tam jest”.

Norwegia jest drugim co do wielkości dostawcą gazu ziemnego do kontynentalnej części Europy zapewniając blisko jedną trzecią jej zapotrzebowania na surowiec.

Norwegia posiada ponad 100-letnie doświadczenie w działalności przemysłowej na wodach norweskiej części Arktyki – powiedział Lien dodając, że jeszcze przez przynajmniej 35 lat Oslo będzie wydobywało ropę i gaz ze swoich złóż.

Norweski minister zadeklarował, że w „przeciągu kilku lat” będzie możliwe udostępnienie norweskiego gazu z Arktyki klientom europejskim za pomocą gazociągu. Norweska polityka polega na utrzymaniu wysokiego poziomu aktywności w najdalej wysuniętej na północ części złóż oraz odkrywanie nowych w celu utrzymania poziomu wydobycia. Oznacza to, że państwo będzie kontynuowało poszukiwania zarówno w części kontynentalne jak i po za nią.

Według norweskiego ministra istnieje alternatywa dla realizacji tego projektu: połączenie gazociągowe lub dostawy w formie skroplonej. Zdaniem Liena Norwegia nie postrzega LNG ze Stanów Zjednoczonych jako zagrożenia, lecz jako normalną konkurencję. ,,Konkurencja na dobrze funkcjonującym rynku działa lepiej dla wszystkich, prawda?” – powiedział minister.

Polska chce sprowadzić norweski gaz

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo planuje zbudować do 2020 r. korytarz dostaw gazu z Norwegii. Szacunki spółki wskazują, że efektywny ekonomicznie byłby projekt o przepustowości co najmniej 7 mld m sześc. gazu – poinformował Maciej Woźniak, wiceprezes PGNiG, na komisji energii i skarbu państwa. Zdaniem Woźniaka, efektywna ekonomicznie powinna być budowa korytarza z Norwegii o przepustowości co najmniej 7 mld m sześc. gazu.

Jak dowiedział się BiznesAlert.pl, Analizie podlega cały korytarz transportowy: połączenie Polski z Danią, potrzeby ewentualnych inwestycji w duński system przesyłowy w celu jego wzmocnienia oraz różne warianty połączenia z Norweskim Szelfem Kontynentalnym.

– Kwestie związane z tym połączeniem gazowym nadal są poddawane głębokiej analizie – mówi portalowi PGNiG. – Trudno w tym momencie określić jakie byłyby rynki zbytu oraz wolumeny gazu ziemnego. Zależeć to będzie od sytuacji na rynkach oraz od wzmocnienia infrastruktury gazowej, a w szczególności interkonektorów łączących Polskę z sąsiadami – dodają przedstawiciele spółki.

PGNiG ma 19 koncesji na wydobycie węglowodorów na Morzu Północnym, to – jak podkreśla firma – plasuje polską spółkę jako 20. producenta operującego w tym rejonie.

Potencjał regionalny

– Europa Środkowo-Wschodnia to interesujące rynki i połączenie ich z infrastrukturą gazową w Europie Północno-Zachodniej powinno być priorytetem w celu zwiększenia płynności i dywersyfikacji dostaw – mówią przedstawiciele Statoila w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Połączenie z Morzem Północnym powinno zapewnić 7 mld m3 rocznie i uzupełnić dostawy LNG przez gazoport, ponieważ nie wystarczą one do zapewnienia pełnego bezpieczeństwa energetycznego w sytuacji kryzysu dostaw. Terminal przy dwóch zbiornikach da 5 mld m3 rocznie, przy trzech – 7,5 mld m3 rocznie. Jak poinformował 24 lutego prezes Polskiego LNG Jan Chadam, pierwsza dostawa komercyjna LNG odbędzie się 16 lipca.

W połączeniu z 7 mld m3 z Norwegii, Polska mogłaby pokrywać całe swoje zapotrzebowanie na gaz (ok. 15 mld m3 na rok) z tych dwóch źródeł. Ekipie PGNiG zależy na tym, aby taka perspektywa była dostępna przed 2022 rokiem, kiedy kończy się obecna umowa z głównym dostawcą – rosyjskim Gazpromem – opiewająca na do 10 mld m3, z klauzulą take or pay (przymus opłacenia) dla około 8 mld m3 rocznie.

Co jednak z wydobyciem krajowym (4,5 mld m3)? PGNiG nie chce skazać rynku na nadpodaż, której nie będzie mogła zmniejszyć. „Zakładamy, że gaz z Norwegii mógłby płynąć nie tylko do Polski, ale i do innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym też do Ukrainy” – mówił Woźniak. Dzięki gazoportowi i połączeniu gazowemu z Norwegią, Polacy mogliby stać się pośrednikami w dostawach surowca dla całego regionu. Zdaniem wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego narzędziem realizacji tego celu mogłyby być wspólne zakupy gazu. Z rozmów BiznesAlert.pl wynika, że nie wszyscy w ekipie rządzącej są zwolennikami tej koncepcji. Wskazują, że grupa zakupowa z Europy Środkowo-Wschodniej byłaby skazana na porażkę w rywalizacji z odbiorcami z Europy Zachodniej. Jej całej byłoby trudno zaagregować popyt większy od Niemiec, które sprowadzają 50-60 mld m3 rocznie z Rosji.

Którędy do Polski?

Polski koncern ma przedstawić szczegóły dotyczące inwestycji do końca tego roku. Optymalnym rozwiązaniem wydaje się włączenie do projektu także innych krajów obszaru Morza Bałtyckiego. PGNiG planuje zrealizować swój projekt w oparciu o gazociąg Baltic Pipe łączący Polskę z Danią. Sprawą otwartą jest wybudowanie połączenia z Norwegią. W tym kontekście warto rozważyć powrót do projektu gazociągu Skanled, w którym partycypować miał w przeszłości także PGNiG.

Projekt budowy podmorskiego gazociągu Skanled pojawił się w połowie ubiegłego dziesięciolecia, kiedy, rosło napięcie w relacjach między Rosją a Ukrainą, a tym samym zagrożony był przesył gazu z kierunku wschodniego. Pierwotnie gazociąg miał rozpoczynać swój bieg w norweskim Kårstø, gdzie miał być połączony z gazociągiem Europepipe II, dalej miał przebiegać wzdłuż wybrzeża do wschodniej granicy Norwegii ze Szwecją, docierając także do Danii, na Półwysep Jutlandzki. Partnerami projektu miało być szereg firm: Petoro, Skagerak Energi , Energinet.dk ,VNG – Verbundnetz Gas AGE, E.ON Ruhrgas, Gasunie, Göteborg Energi oraz PGNiG. Operatorem infrastruktury miał zostać norweski Gassco. Norweska firma, miała dostarczać gaz z Morza Północnego do przemysłowego rejonu Kårstø w południowozachodniej Norwegii.

W czerwcu 2007 r. podpisano list intencyjny, w którym wymienione podmioty wyraziły chęć udziału w projekcie. Polski koncern objął wówczas 15 proc. udziałów w projekcie. Całkowita długość gazociągu miała wynieść 853 km. Koszt inwestycji miał kształtować się na poziomie 1,5 mld dolarów.

O realizacje tego projektu zabiegał także polski rząd. W dokumentach ministerstwa gospodarki dotyczących dywersyfikacji dostaw gazu, ujęto również gazociąg Skanled. Według pierwotnych planów przepustowość gazociągu miała wynieść 6 mld metrów sześc. gazu rocznie, z możliwością zwiększenia przesyłu do 7 mld metrów sześc. Było to uzależnione od budowy korytarza gazowego, łączącego Danię z Polską (Baltic Pipe). Według pierwotnych planów gazociąg miał rozpocząć swoje komercyjne funkcjonowanie w 2012 r. Ostateczna decyzja inwestycyjna zależała jednak od udziału w projekcie firm Yara International i Ineos, głównych potencjalnych odbiorców gazu. W kwietniu 2009 roku, w okresie narastającego kryzysu gospodarczego, podjęto decyzję o wstrzymaniu tej inwestycji, tłumacząc ją spadającym popytem na „błękitne paliwo” w okresie spowolnienia gospodarczego. Jeszcze przed podjęciem ostatecznej decyzji o wstrzymaniu prac nad projektem, rząd Norwegii postanowił ratować przedsięwzięcie zwiększając udział Petoro do 30 proc. Wysiłki te, nie przyniosły jednak pozytywnego rezultatu. Podstawową przyczyną dla której gazociąg nie został ostatecznie wybudowany była niewielka liczba potencjalnych odbiorców surowca, transportowanego przez Skanled.

Nie oznacza to jednak, że projekt ostatecznie nie zostanie zrealizowany. W ubiegłym tygodniu operator gazociągów przesyłowych w Norwegii, firma Gassco, poinformowała, że co prawda obecnie nie planuje budowy nowych połączeń gazowych, jeśli jednak „pojawią się ekonomicznie opłacalne warunki” dla przedsięwzięcia, to do budowy gazociągu Skanled można powrócić.

Zgodnie z zapewnieniami PGNiG, nowe gazowe połączenie z Norwegią umożliwi koncernowi przesył surowca z koncesji wydobywczych w Skandynawii, w których udziały ma polska spółka. Gazociąg Skanled daje możliwość urzeczywistnienia tych zamiarów. Norweski surowiec z Danii mógłby trafić do Polski, dzięki gazociągowi Baltic Pipe, łączącemu Polskę z Danią. Zgodnie z planami, realizacja tego projektu powinna zakończyć się przed końcem 2022. Projekt zyskał już wsparcie ze strony Komisji Europejskiej. Baltic Pipe jest wpisany na listę Projektów Szczególnego Zainteresowania UE. Zgodnie z dokumentami KE moc przesyłowa nowego połączenia gazowego ma wynieść ok. 3 mld metrów sześc. rocznie.

Więcej: Gaz z Norwegii ma uchronić Polskę przed kryzysem i napędzić hub

 

Deklarując poparcie dla rozwoju konkurencji na europejskim rynku gazu ziemnego, norweski minister ropy oraz energetyki Tord Lien powiedział, że dobrze funkcjonujący w Europie jest istotny dla maksymalizacji wykorzystania norweskich aktywów. ,,Jeśli Europa go potrzebuje, to gaz tam jest”.

Norwegia jest drugim co do wielkości dostawcą gazu ziemnego do kontynentalnej części Europy zapewniając blisko jedną trzecią jej zapotrzebowania na surowiec.

Norwegia posiada ponad 100-letnie doświadczenie w działalności przemysłowej na wodach norweskiej części Arktyki – powiedział Lien dodając, że jeszcze przez przynajmniej 35 lat Oslo będzie wydobywało ropę i gaz ze swoich złóż.

Norweski minister zadeklarował, że w „przeciągu kilku lat” będzie możliwe udostępnienie norweskiego gazu z Arktyki klientom europejskim za pomocą gazociągu. Norweska polityka polega na utrzymaniu wysokiego poziomu aktywności w najdalej wysuniętej na północ części złóż oraz odkrywanie nowych w celu utrzymania poziomu wydobycia. Oznacza to, że państwo będzie kontynuowało poszukiwania zarówno w części kontynentalne jak i po za nią.

Według norweskiego ministra istnieje alternatywa dla realizacji tego projektu: połączenie gazociągowe lub dostawy w formie skroplonej. Zdaniem Liena Norwegia nie postrzega LNG ze Stanów Zjednoczonych jako zagrożenia, lecz jako normalną konkurencję. ,,Konkurencja na dobrze funkcjonującym rynku działa lepiej dla wszystkich, prawda?” – powiedział minister.

Polska chce sprowadzić norweski gaz

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo planuje zbudować do 2020 r. korytarz dostaw gazu z Norwegii. Szacunki spółki wskazują, że efektywny ekonomicznie byłby projekt o przepustowości co najmniej 7 mld m sześc. gazu – poinformował Maciej Woźniak, wiceprezes PGNiG, na komisji energii i skarbu państwa. Zdaniem Woźniaka, efektywna ekonomicznie powinna być budowa korytarza z Norwegii o przepustowości co najmniej 7 mld m sześc. gazu.

Jak dowiedział się BiznesAlert.pl, Analizie podlega cały korytarz transportowy: połączenie Polski z Danią, potrzeby ewentualnych inwestycji w duński system przesyłowy w celu jego wzmocnienia oraz różne warianty połączenia z Norweskim Szelfem Kontynentalnym.

– Kwestie związane z tym połączeniem gazowym nadal są poddawane głębokiej analizie – mówi portalowi PGNiG. – Trudno w tym momencie określić jakie byłyby rynki zbytu oraz wolumeny gazu ziemnego. Zależeć to będzie od sytuacji na rynkach oraz od wzmocnienia infrastruktury gazowej, a w szczególności interkonektorów łączących Polskę z sąsiadami – dodają przedstawiciele spółki.

PGNiG ma 19 koncesji na wydobycie węglowodorów na Morzu Północnym, to – jak podkreśla firma – plasuje polską spółkę jako 20. producenta operującego w tym rejonie.

Potencjał regionalny

– Europa Środkowo-Wschodnia to interesujące rynki i połączenie ich z infrastrukturą gazową w Europie Północno-Zachodniej powinno być priorytetem w celu zwiększenia płynności i dywersyfikacji dostaw – mówią przedstawiciele Statoila w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Połączenie z Morzem Północnym powinno zapewnić 7 mld m3 rocznie i uzupełnić dostawy LNG przez gazoport, ponieważ nie wystarczą one do zapewnienia pełnego bezpieczeństwa energetycznego w sytuacji kryzysu dostaw. Terminal przy dwóch zbiornikach da 5 mld m3 rocznie, przy trzech – 7,5 mld m3 rocznie. Jak poinformował 24 lutego prezes Polskiego LNG Jan Chadam, pierwsza dostawa komercyjna LNG odbędzie się 16 lipca.

W połączeniu z 7 mld m3 z Norwegii, Polska mogłaby pokrywać całe swoje zapotrzebowanie na gaz (ok. 15 mld m3 na rok) z tych dwóch źródeł. Ekipie PGNiG zależy na tym, aby taka perspektywa była dostępna przed 2022 rokiem, kiedy kończy się obecna umowa z głównym dostawcą – rosyjskim Gazpromem – opiewająca na do 10 mld m3, z klauzulą take or pay (przymus opłacenia) dla około 8 mld m3 rocznie.

Co jednak z wydobyciem krajowym (4,5 mld m3)? PGNiG nie chce skazać rynku na nadpodaż, której nie będzie mogła zmniejszyć. „Zakładamy, że gaz z Norwegii mógłby płynąć nie tylko do Polski, ale i do innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym też do Ukrainy” – mówił Woźniak. Dzięki gazoportowi i połączeniu gazowemu z Norwegią, Polacy mogliby stać się pośrednikami w dostawach surowca dla całego regionu. Zdaniem wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego narzędziem realizacji tego celu mogłyby być wspólne zakupy gazu. Z rozmów BiznesAlert.pl wynika, że nie wszyscy w ekipie rządzącej są zwolennikami tej koncepcji. Wskazują, że grupa zakupowa z Europy Środkowo-Wschodniej byłaby skazana na porażkę w rywalizacji z odbiorcami z Europy Zachodniej. Jej całej byłoby trudno zaagregować popyt większy od Niemiec, które sprowadzają 50-60 mld m3 rocznie z Rosji.

Którędy do Polski?

Polski koncern ma przedstawić szczegóły dotyczące inwestycji do końca tego roku. Optymalnym rozwiązaniem wydaje się włączenie do projektu także innych krajów obszaru Morza Bałtyckiego. PGNiG planuje zrealizować swój projekt w oparciu o gazociąg Baltic Pipe łączący Polskę z Danią. Sprawą otwartą jest wybudowanie połączenia z Norwegią. W tym kontekście warto rozważyć powrót do projektu gazociągu Skanled, w którym partycypować miał w przeszłości także PGNiG.

Projekt budowy podmorskiego gazociągu Skanled pojawił się w połowie ubiegłego dziesięciolecia, kiedy, rosło napięcie w relacjach między Rosją a Ukrainą, a tym samym zagrożony był przesył gazu z kierunku wschodniego. Pierwotnie gazociąg miał rozpoczynać swój bieg w norweskim Kårstø, gdzie miał być połączony z gazociągiem Europepipe II, dalej miał przebiegać wzdłuż wybrzeża do wschodniej granicy Norwegii ze Szwecją, docierając także do Danii, na Półwysep Jutlandzki. Partnerami projektu miało być szereg firm: Petoro, Skagerak Energi , Energinet.dk ,VNG – Verbundnetz Gas AGE, E.ON Ruhrgas, Gasunie, Göteborg Energi oraz PGNiG. Operatorem infrastruktury miał zostać norweski Gassco. Norweska firma, miała dostarczać gaz z Morza Północnego do przemysłowego rejonu Kårstø w południowozachodniej Norwegii.

W czerwcu 2007 r. podpisano list intencyjny, w którym wymienione podmioty wyraziły chęć udziału w projekcie. Polski koncern objął wówczas 15 proc. udziałów w projekcie. Całkowita długość gazociągu miała wynieść 853 km. Koszt inwestycji miał kształtować się na poziomie 1,5 mld dolarów.

O realizacje tego projektu zabiegał także polski rząd. W dokumentach ministerstwa gospodarki dotyczących dywersyfikacji dostaw gazu, ujęto również gazociąg Skanled. Według pierwotnych planów przepustowość gazociągu miała wynieść 6 mld metrów sześc. gazu rocznie, z możliwością zwiększenia przesyłu do 7 mld metrów sześc. Było to uzależnione od budowy korytarza gazowego, łączącego Danię z Polską (Baltic Pipe). Według pierwotnych planów gazociąg miał rozpocząć swoje komercyjne funkcjonowanie w 2012 r. Ostateczna decyzja inwestycyjna zależała jednak od udziału w projekcie firm Yara International i Ineos, głównych potencjalnych odbiorców gazu. W kwietniu 2009 roku, w okresie narastającego kryzysu gospodarczego, podjęto decyzję o wstrzymaniu tej inwestycji, tłumacząc ją spadającym popytem na „błękitne paliwo” w okresie spowolnienia gospodarczego. Jeszcze przed podjęciem ostatecznej decyzji o wstrzymaniu prac nad projektem, rząd Norwegii postanowił ratować przedsięwzięcie zwiększając udział Petoro do 30 proc. Wysiłki te, nie przyniosły jednak pozytywnego rezultatu. Podstawową przyczyną dla której gazociąg nie został ostatecznie wybudowany była niewielka liczba potencjalnych odbiorców surowca, transportowanego przez Skanled.

Nie oznacza to jednak, że projekt ostatecznie nie zostanie zrealizowany. W ubiegłym tygodniu operator gazociągów przesyłowych w Norwegii, firma Gassco, poinformowała, że co prawda obecnie nie planuje budowy nowych połączeń gazowych, jeśli jednak „pojawią się ekonomicznie opłacalne warunki” dla przedsięwzięcia, to do budowy gazociągu Skanled można powrócić.

Zgodnie z zapewnieniami PGNiG, nowe gazowe połączenie z Norwegią umożliwi koncernowi przesył surowca z koncesji wydobywczych w Skandynawii, w których udziały ma polska spółka. Gazociąg Skanled daje możliwość urzeczywistnienia tych zamiarów. Norweski surowiec z Danii mógłby trafić do Polski, dzięki gazociągowi Baltic Pipe, łączącemu Polskę z Danią. Zgodnie z planami, realizacja tego projektu powinna zakończyć się przed końcem 2022. Projekt zyskał już wsparcie ze strony Komisji Europejskiej. Baltic Pipe jest wpisany na listę Projektów Szczególnego Zainteresowania UE. Zgodnie z dokumentami KE moc przesyłowa nowego połączenia gazowego ma wynieść ok. 3 mld metrów sześc. rocznie.

Więcej: Gaz z Norwegii ma uchronić Polskę przed kryzysem i napędzić hub

 

Najnowsze artykuły