Nord Stream 2, projekt, który przez lata był kością niezgody pomiędzy Niemcami a Polską i innymi krajami Europy-Środkowo-Wschodniej, był jedną z pierwszych ofiar wojny rosyjsko-ukraińskiej. Najpierw zatrzymana certyfikacja w Niemczech, a potem zawirowania dotyczące właściciela gazociągu, spółki Nord Stream 2 AG, każą zadać pytanie o jego przyszłość. Zwłaszcza, że betonowo-stalowa rura leżąca bezwładnie na dnie morza stanowi zagrożenie dla środowiska naturalnego.
Spór o dyrektywę gazową
W ostatnich dniach kwietnia trybunał arbitrażowy Światowej Organizacji Handlu w Kanadzie odwołał zaplanowane na koniec czerwca 2022 roku rozprawy w sprawie zastosowania znowelizowanej unijnej dyrektywy gazowej do gazociągu Nord Stream 2. Pozew złożyła spółka Nord Stream 2 AG, zgłosiła również wniosek o zawieszenie postępowania. Ze sprawozdania finansowego, przedstawionego przez Gazprom wynika, że Nord Stream 2 AG, operator projektu Nord Stream 2, pierwszego marca 2022 roku złożył wniosek o zawieszenie postępowania arbitrażowego. Trybunał Arbitrażowy, utworzony w lutym 2020 roku w Toronto w Kanadzie, odwołał rozprawy zaplanowane na koniec czerwca 2022 roku. Nord Stream 2 AG zakwestionował wdrożoną w 2019 roku dyrektywę gazową Unii Europejskiej. Według spółki, jej zapisy nie powinny mieć zastosowania do projektu Nord Stream 2. Spółka uważa, że zapisy dyrektywy są niezgodne z traktatami światowej organizacji handlu. 26 września 2019 roku operator Nord Stream 2 AG skierował do Komisji Europejskiej zawiadomienie o wszczęciu postępowania arbitrażowego przez trybunał arbitrażowy ad hoc na podstawie regulaminu UNCITRAL przeciwko UE na podstawie Traktatu Karty Energetycznej. Spółka twierdzi, że przyjmując dyskryminujące zmiany w trzeciej dyrektywie gazowej UE, naruszyła zobowiązania zapisane w art. 10 i 13 Traktatu w sprawie Karty Energetycznej.
Nord Stream 2 AG zawiesza spór z Unią Europejską ws. dyrektywy gazowej
Gorzkie słowa inwestora Nord Stream 2
Szef niemieckiego koncernu Wintershall Dea, od lat blisko współpracującego z rosyjskimi koncernami energetycznymi stwierdził, że nie ma już perspektywy do współpracy pomiędzy Niemcami a Rosją. – Nawet długoterminowe partnerstwa mają swoją czerwoną linię. Rosja przekroczyła tę linię rozpoczynając wojnę na Ukrainie. Dla Niemiec oznacza to zerwanie z długoletnią polityką bliskiej współpracy gospodarczej, które Wintershall był częścią. My wierzyliśmy w tę współpracę, chociaż byliśmy za nią wielokrotnie krytykowani – powiedział Mario Mehren w wywiadzie dla RBK. Poinformował on, że koncern odpisał 1,5 mld euro, które stanowiły aktywa współpracy energetycznej z Rosją, w tym odpis należności za Nord Stream 2. Podkreślił jednak, że liczy na to, iż Rosja nie wywłaszczy niemieckiego koncernu ze wspólnych projektów takich jak wydobywcza spółka joint venture z Gazpromem na Syberii Zachodniej. Wintershall posiada udziały w trzech polach gazowych – Urengoj, Achimow i Jużno-Russkoje. – Liczymy, że Rosja będzie przestrzegać umowy o ochronię wzajemnych inwestycji, która została zawarta pomiędzy tym państwem a Niemcami – powiedział Mehren.
Szef Wintershall: Era współpracy Niemiec z Rosją skończyła się
Henrike Hahn o Nord Stream 2
W rozmowie z BiznesAlert.pl niemiecka eurodeputowana z ramienia Zielonych Henrike Hahn odniosła się do tematu kontrowersyjnego gazociągu: – Od lat wzywamy do uniezależnienia się Europy od importu energii. Jako Zieloni zawsze byliśmy przeciwko Nord Stream 2 i mogę się tylko cieszyć, że niemiecki rząd położył kres gazociągowi. My w Europie 1 marca głosowaliśmy nad naszymi żądaniami i stanowiskami w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę. W tekście ponawia się wcześniejsze wezwania do znacznego zmniejszenia zależności energetycznej, w szczególności od rosyjskiego gazu, ropy i węgla, m.in. poprzez dywersyfikację źródeł energii, w tym rozbudowę terminali i tras dostaw skroplonego gazu ziemnego, uwolnienie magazynowania gazu oraz zwiększenie efektywności energetycznej i szybkość przejścia na czystą energię. Wezwaliśmy do definitywnego porzucenia rurociągu Nord Stream 2 i dlatego z zadowoleniem przyjmujemy decyzję rządu niemieckiego o wstrzymaniu certyfikacji Nord Stream 2. Wezwaliśmy również Komisję i państwa członkowskie do stworzenia mechanizmu koordynacji i wykorzystania wszystkich możliwych magazynów gazu w celu zapewnienia nieprzerwanych dostaw gazu w całej UE – powiedziała europosłanka.
Hahn: Wzywamy do zakazu importu ropy, gazu i węgla z Rosji (ROZMOWA)
– Poprosiliśmy państwa członkowskie, Komisję i Europejski Bank Centralny o uważne monitorowanie wpływu rosyjskiego ataku na stabilność finansową i stabilność cen, zwłaszcza w odniesieniu do produktów energetycznych, oraz o rozważenie odpowiednich środków w celu złagodzenia wszelkich negatywnych skutków gospodarczych i społecznych. Mamy świadomość, że sankcje mogą mieć szczególny wpływ na europejskie gospodarstwa domowe i że nie powinny one płacić ceny tego kryzysu. Dlatego wzywamy państwa członkowskie do przygotowania planów i dotacji dla gospodarstw domowych, aby uniknąć pogłębienia się kryzysu energetycznego. Wdrożenie Klimatycznego Funduszu Społecznego, nad którym ostatnio pracowałam jako sprawozdawca w komisji ECON, mogłoby się do tego przyczynić w pozytywny sposób – mówiła Hahn.
Gazprom ma pomysł, jak wykorzystać lądową infrastrukturę Nord Stream 2 w Rosji
Czy projekt jest martwy?
Nie dalej jak w czwartek dowiedzieliśmy się, że szwajcarski sąd zawiesił na cztery miesiące postępowanie upadłościowe Nord Stream 2 AG, o czym poinformowała spółka w oświadczeniu. Procedura ma zostać zawieszona do 10 września 2022 roku. Jednocześnie przyznano Nord Stream 2 AG tymczasowe moratorium na płatności na rzecz wierzycieli. Piątego maja Gazprom poinformował, że w związku z przestojem podmorskiej części gazociągu podjęto decyzję o wykorzystaniu nadwyżek rosyjskich lądowych zdolności przesyłowych gazu do rozwoju dostaw gazu do regionów północno-zachodniej Rosji. Spółka poinformowała, że gdyby jednak Niemcy zdecydowali się na wydanie zgody na pracę gazociągu, to od razu może dostępna być jedna z dwóch nitek. Druga osiągnęłaby pełną przepustowość dopiero w 2028 roku.
Z kolei rzecznik niemieckiego ministerstwa gospodarki Annika Einhorn powiedziała, że z powodu inwazji rosyjskiej na Ukrainę projekt Nord Stream 2 jest „praktycznie martwy”. – W zeszłym tygodniu porozumieliśmy się z Norwegią i Holandią ws. dostaw gazu. Jeżeli będzie potrzeba, możemy w porozumieniu z naszymi partnerami zwiększyć wolumeny dostaw. Jeżeli chodzi o projekt Nord Stream 2, przez to co dzieje się na Ukrainie możemy powiedzieć, że tak naprawdę jest on martwy – powiedziała Einhorn. Rzeczniczka wskazała, że mimo trudnej sytuacji, magazyny gazu są napełniane. – Cały czas uzupełniamy magazyny gazu. Na chwilę obecną są one wypełnione na poziomie 38,6 procent pojemności, i współczynnik ten cały czas rośnie – podkreśliła.
Kto zapłaci za rozbiórkę?
Organizacje ekologiczne ostrzegają, że pozostawienie nieużywanego rurociągu Nord Stream 2 na dnie Bałtyku może spowodować szkody dla środowiska, a nadal nie jest jasne, co stanie się z niemiecko-rosyjskim projektem, na który wydano 11 miliardów euro. Możliwe, że koszty ewentualnej rozbiórki gazociągu poniosą niemieccy podatnicy. Według eksperta morskiego Kima Detloff z organizacji ekologicznej NABU, gdy tylko regularne serwisowanie i monitorowanie gazociągu przestaną działać, rozpocznie się rozkład, w tym rozpad plastikowej powłoki rurociągu i rdza na stalowych rurach. – Jeśli rurociąg nie jest już potrzebny i stracił swoje uzasadnienie, trzeba go usunąć – powiedział Detloff. Również organizacja Deutsche Umwelthilfe ostrzega przed szkodliwymi dla klimatu wyciekami metanu, biorąc pod uwagę, że Gazprom wypełnił gazociąg 360 mln metrów sześciennych gazu, obecnie wartego około 400 mln euro. Nie jest jasne, czy Nord Stream 2 będzie musiał zostać zdemontowany, jeśli pozostanie nieużywany, a jeśli tak, to kto by to zrobił i kto za to zapłaci. Teoretycznie operator gazociągu, spółka zależna Gazpromu Nord Stream 2 AG, jest odpowiedzialny za demontaż gazociągu w razie potrzeby, co wymagałoby również rozmów z Polską i Rosją. Ale Nord Stream 2 AG może być bliski ogłoszenia upadłości, a Gazprom może zatrzymać wszelkie finansowanie rury, tymczasem większość inwestorów umorzyła swoje zaangażowanie w projekcie. Jeśli nie można zmusić właściciela do naprawy przecieków, Niemcy jako państwo musiałyby ponieść koszty, biorąc pod uwagę brak innych przepisów prawnych.