Parlament Europejski przyjął taksonomię, w której ostatecznie znalazło się miejsce dla inwestycji gazowych i jądrowych, czego chciała m.in. Polska. Mimo to debaty były długie i gorące, co zasługuje na podsumowanie.
Taksonomia wobec gazu
BiznesAlert.pl rozmawiał z byłym premierem i przewodniczącym Parlamentu Europejskiego prof. Jerzym Buzkiem o tym, jakie wymagania przed inwestycjami gazowymi stawia taksonomia. – Propozycja Komisji Europejskiej dopuszcza finansowanie nowych projektów gazowych – pod rygorystycznym warunkiem spełnienia nadzwyczajnie wyśrubowanych i ocierających się o granice dzisiejszych możliwości technologicznych standardów środowiskowych. Chodzi m.in. o niezwykle niskie dopuszczalne limity emisji CO2, o kategoryczny wymóg zastępowania tym gazem węgla czy o konieczność określenia przez kraje członkowskie jasnej i prawnie wiążącej daty wyjścia z węgla – przypomnę, że w Polsce nadal się jej nie doczekaliśmy. Dodatkowo, najpóźniej w 2035 roku. każda taka inwestycja musi być w stanie w całości przestawić się na wodór lub biometan. Tak naprawdę zatem – wbrew temu, co głoszą krytycy nowego aktu delegowanego – tu chodzi o finansowanie projektów na zielone gazy, w których tylko przez parę pierwszych lat, bardzo przejściowo, dopuszczone może być ewentualne wykorzystanie gazu ziemnego. Jednocześnie ta elastyczność jest istotna na przykład w kraju takim, jak nasz, gdzie gaz może mocno przyspieszyć odchodzenie od węgla chociażby w ciepłownictwie – przy zachowaniu akceptowalnych cen energii oraz przeciwdziałaniu ubóstwu energetycznemu czy śmiercionośnemu smogowi – mówił prof. Jerzy Buzek.
Buzek: Wierzę, że rozsądek zwycięży w sporze o taksonomię (ROZMOWA)
Debata w Parlamencie Europejskim
– Prawdą jest, że taksonomia ma za priorytet wsparcie OZE i oszczędności energii, w obliczu odejścia od rosyjskich paliw kopalnych musimy przyspieszyć tego typu inwestycje. Zachowajmy pragmatyzm, gaz to paliwo kopalne, nie jest eko, ale niektóre państwa członkowskie potrzebują go w procesie transformacji, by odejść od brudnego węgla. Atom ma swoich zwolenników i przeciwników, ale niskoemisyjny atom też jest częścią koszyka na etapie transformacji, dlatego też jest w taksonomii – powiedziała komisarz McGuinness podczas debaty w Parlamencie Europejskim poprzedzającej czwartkowe głosowanie. Podkreśliła ona, że taksonomia to instrument dobrowolny. – Jest to podręcznik dla inwestorów, którzy powinni wiedzieć, które inwestycje są proekologiczne. Jest to narzędzie dla sektora usług finansowych. Nie jest to polityka energetyczna – kraje członkowskie pozostają w pełni odpowiedzialne za swój miks energetyczny. Podkreślę, że w żadnym państwie członkowskim nie będzie obowiązku, by inwestować w energetykę jądrową i gaz, nie musi tego robić żaden inwestor. Z aktem delegowanym dajemy dodatkową jasność co do kryteriów, wobec których prywatne inwestycje w gaz czy atom będą zgodne z taksonomią w okresie przejściowym – podkreśliła.
Unijna komisarz: Taksonomia z gazem i atomem jest realistyczna i pragmatyczna
Dobry sygnał dla Polski
Do sprawy taksonomii odniósł się również pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski, który zwrócił uwagę, że większość autorów i propagatorów zielonej energetycznej transformacji w Europie rozumie już, że stabilnym źródłem energii, które będzie bilansowało system energetyczny w całej Europie, w sytuacji kiedy nie ma wiatru, albo słońca, nieemitującym dwutlenku węgla, jest elektrownia atomowa. – Z polskiego punktu widzenia wprowadzenie do tych zasad, kierujących stroną finansową w energetyce, bo to przecież jest taksonomia, możliwości finansowania źródeł nuklearnych i kontynuacja ich finansowania, źródeł gazowych, czy infrastruktury potrzebnej do użycia gazu to jest bardzo dobry sygnał. Zabiegaliśmy o to my Polska i cały szereg krajów unijnych, żeby to się właśnie stało – zaznaczył Piotr Naimski. Dodał, że strategicznych planów Polski w sektorze energetycznym to nie zmienia. – Nasze plany są znane i my się tego trzymamy. Oczywiście wprowadzenie do taksonomii założeń pozwalających na finansowanie i atomu i gazu może nam znacząco ułatwiać realizację tej strategii. System finansowy europejski, bankowy, struktura sektora finansowego, mając sygnał tego rodzaju, płynący z zapisów w taksonomii będzie otwarty na finansowanie projektów związanych z tymi technologiami i to jest istota problemu. To dobrze, że tak będzie – podkreślił minister Naimski.
Naimski: Przyjęcie taksonomii przez Parlament Europejski to przejaw zdrowego rozsądku
„Brudny deal Rosji, Francji i Niemiec”
Nie brakowało również bardzo krytycznych głosów pod adresem taksonomii w obecnym kształcie. W rozmowie z BiznesAlert.pl posłanka Partii Zieloni Urszula Zielińska mówiła, że dokument ten leży w interesie przede wszystkim Rosji, Francji i Niemiec. – Nowy projekt taksonomii to brudny, lobbingowy deal, w który Rosja jest zamieszana. Pod koniec maja ukazało się badanie francuskiego Greenpeace pt. „Lobbing gazowy i nuklearny rosyjskiej lalki zagraża niezależności energetycznej Unii Europejskiej”. Wykazane jest tam, że rosyjskie koncerny energetyczne Gazprom, Łukoil i Rosatom wykorzystywały swoje powiązania lobbingowe w Brukseli. Firmy te od marca 2018 roku odbyły 18 spotkań z przedstawicielami Komisji Europejskiej w sprawie taksonomii i otwarcia możliwości finansowania gazu oraz atomu. Zgodnie z raportem, Rosja mogłaby zarobić dodatkowe cztery miliardy euro rocznie, jeśli Europa uzna gaz za “zielone” paliwo. W sumie to 32 mld euro do 2030 roku. Z kolei Rosatom, który jest silnie powiązany handlowo z europejskim przemysłem jądrowym, dzięki nowym inwestycjom w atom może zyskać nawet 500 mld euro – mówiła.
Zielińska: Taksonomia w obecnym kształcie to brudny deal Rosji, Francji i Niemiec (ROZMOWA)
– A przecież za naszą granicą od miesięcy toczy się krwawa wojna na Ukrainie. Unia Europejska, choć deklaruje wolę odejścia od surowców rosyjskich, wciąż nie jest w stanie wprowadzić skutecznych sankcji na import ropy czy gazu, de facto sponsorując wojnę. W Europie nie ma też nawet dyskusji o uniezależnieniu od rosyjskiego uranu. Zatem nowa taksonomia, która zwiększy inwestycje w gaz i atom, jednocześnie zwiększy naszą zależność od surowców i technologii z Rosji. Nowa propozycja Komisji Europejskiej zawiera bardzo szczegółowe uwarunkowania co do tego, które instalacje gazowe i jądrowe będą mogły skorzysta z dofinansowania. Żadna z planowanych polskich inwestycji aktualnie nie spełnia tych wymogów. Co więcej, nie mieszczą się w nich praktycznie żadne projekty w Europie Środkowo-Wschodniej. Za to idealnie wpisują się instalacje gazowe w Niemczech i jądrowe we Francji – powiedziała posłanka Zielińska.
Jakie inwestycje gazowe otrzymają pomoc?
Na łamach BiznesAlert.pl ukazała się analiza Pawła Wróbla, szefa Gate Brussels, poświęcona inwestycjom gazowym przewidzianym w unijnej taksonomii: – W taksonomii nie odrzucono gazu ziemnego a priori – tak jak to wstępnie Komisja Europejska planowała. Jednak przyjęte kryteria są na tyle restrykcyjne, że spełnić je może niewielka ilość inwestycji. Zapewne ogromnym wyzwaniem będzie konieczność realizacji wszystkich w/w kryteriów łącznie. Polski rząd będzie musiał podjąć decyzję o przyjęciu daty odejścia od węgla. W obecnych realiach politycznych to decyzja wagi ciężkiej, którą trzeba podjąć. Ponadto konieczne będą odstawienia istniejących jednostek węglowych co również nie będzie łatwe. Inwestor będzie musiał także wykonać ocenę porównawczą z najbardziej opłacalną i technicznie wykonalną alternatywą OZE dla tej samej mocy. Wynik tej oceny porównawczej ma być dostępny publicznie i podlegać konsultacjom z zainteresowanymi stronami. Obserwując bardzo duże zaangażowanie organizacji proklimatycznych w czasie przyjmowania taksonomii zapewne będą one niezwykle aktywne w tym procesie pilnując by taka ocena nie była fikcją. Z technologicznego punktu widzenia limity emisji 270 gCO2e/kWh powinny móc spełnić najsprawniejsze bloki gazowe w kogeneracji, ale już nowe bloki CCGT w elektrowniach gazowych bez współspalania gazów odnawialnych lub niskoemisyjnych, bądź bez technologii CCS nie będą w stanie zejść z emisjami poniżej tego poziomu. Warto również wyjaśnić, iż przyjęcie uzupełniającego aktu delegowanego nie oznacza, iż strumień unijnych środków będzie teraz płynął na inwestycje tam wskazane. Poszczególne fundusze mają dodatkowe ograniczenia, np. na inwestycje w gaz ziemny można będzie wydać tylko 1,55 procent krajowej alokacji z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i Funduszu Spójności – więc nie więcej niż 820 mln euro w przypadku Polski. Obok KPO to główne fundusze, które finansują infrastrukturę energetyczną – pisał Paweł Wróbel.
Wróbel: Wrota taksonomii pozostaną zamknięte dla większości inwestycji w gaz (ANALIZA)