RAPORT: Świat patrzy na Ukrainę i wstrzymuje oddech

19 lutego 2022, 07:30 Bezpieczeństwo

Wbrew nadziejom napięcie między Ukrainą a Rosją nie słabnie. Każdy dzień przynosi nowe, niestety coraz gorsze wiadomości o przygotowaniach Rosji do gorącego konfliktu. Chociaż Moskwa deklaruje, że wycofuje wojska z granicy, to Zachód wciąż nie widzi działań potwierdzających te słowa. Wszystko to sprawia, że jesteśmy w stanie wojny psychologicznej i informacyjnej, która ma swoje odzwierciedlenie również na rynkach energii.

Ropa drożeje, w tle sankcje wobec Nord Stream 2

W poniedziałek podawaliśmy, że baryłka ropy Brent przebiła wartością 96 dolarów i jest to najwyższa cena od października 2014 roku. Powód to groźba wybuchu nowej wojny na Ukrainie, którą Rosja może zaatakować w każdej chwili według danych z USA. Cena Brent w kontraktach futures na kwiecień na giełdzie ICE w Londynie przerosła 96 dolarów o świcie 14 lutego. Baryłka mieszanki WTI w takich kontraktach sięgnęła 92,95 dolarów. Oba gatunki ropy notują kilkuprocentowe wzrosty wartości ze względu na ryzyko wybuchu nowej wojny na Ukrainie, przed którymi ostrzegają Amerykanie komunikujący, że do ataku może dojść w każdej chwili.

Groźba wojny podnosi cenę ropy do 96 dolarów za baryłkę

Podawaliśmy równie, że Austria poprze sankcje unijne wobec Nord Stream 2 w pakiecie obostrzeń przygotowanych jeżeli faktycznie dojdzie do ataku Rosji na Ukrainę. Póki co odradza dyskusję publiczną na ten temat. Niemcy przyznają, że zielone światło do dostaw zależy od rozwoju wypadków nad Dnieprem. – Austria obstaje przy oporze wobec wpisania sankcji względem gazociągu Nord Stream 2 do pakietu obostrzeń wobec Moskwy przygotowywanych przez Unię Europejską na wypadek inwazji rosyjskiej na Ukrainę – powiedział minister spraw zagranicznych Austrii Alexander Schallenberg. Austriacka firma OMV jest jednym z pożyczkodawców projektu Nord Stream 2, a skarb państwa austriackiego posiada 31,5 procent akcji tej firmy. USA zapowiadają, że zablokują Nord Stream 2 jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę. Niemiecki minister gospodarki Robert Habeck zapowiedział, że rozwój wypadków nad Dnieprem może mieć znaczenie dla certyfikacji spornego gazociągu. – Współcześnie polityka energetyczna ma zawsze wymiar geopolityczny – przyznał Habeck podczas wizyty w Warszawie. Regulator Bundesnetzagentur ma podjąć decyzję o ewentualnym zatwierdzeniu zgodności Nord Stream 2 z przepisami europejskimi w ramach certyfikacji, która jest wymagana do rozpoczęcia dostaw. Jego decyzja będzie przedmiotem rewizji przez Komisję Europejską oraz polskie i ukraińskie firmy biorące udział w opiniowaniu tego procesu. Bundesnetzagentur zapowiada, że mogłaby podjąć tę decyzję w drugiej połowie 2022 roku. Austriacki minister przyznaje, że nie można wykluczyć żadnej opcji, choć nie warto o niej dyskutować publicznie. – Jest nie do pomyślenia aby władze niemieckie przyznały pozwolenie techniczne jeżeli dojdzie do aktu agresji militarnej – przyznał Schallenberg cytowany przez Reutersa. Zapewnił, że w takim wypadku jego kraj poparłby „mocny konsensus” w sprawie sankcji.

Unijna blokada Nord Stream 2 jest na stole wobec groźby ataku Rosji na Ukrainę

Wątek kontraktu jamalskiego

W kontekście sporu ukraińsko-rosyjskiego, w Polsce musi paść pytanie o zależność energetyczną od Rosji. BiznesAlert.pl rozmawiał o tym z byłym wiceprezesem PGNiG Maciejem Woźniakiem: – Jakiekolwiek negocjacje z Gazpromem i z Rosją podjęte w tym roku, skończą się przedłużeniem obecnej umowy. A jest to umowa – mogę to z całą odpowiedzialnością stwierdzić – niekorzystna dla polskiego rynku. I nie należy jej kontynuować. Ona jest źle spisana, przestarzała, nieprzystająca do współczesnych wymagań. Pamiętam jak w toku prowadzonych analiz i przygotowań do arbitrażu przed Trybunałem w Sztokholmie, na jednej z długich wieczornych narad nasi prawnicy i eksperci zakpili sobie, że kontrakt i umowa jamalska mają się do współczesnych standardów tak, jak Wołga z lat 80-tych do nowego Mercedesa – niby też czterodrzwiowa limuzyna, niby też jeździ z punktu A do B, ale psuje się co chwila, lakier trzyma się na rdzy, a koszty eksploatacji są absurdalnie wysokie. Bo przede wszystkim ta umowa jest bardzo ryzykowna dla Polski i polskiego rynku. To co udało nam się poprawić w tej umowie w toku arbitrażu w Sztokholmie w latach 2016-2019, to kolosalna zmiana. Ale pamiętamy jak wielki opór stawiała strona rosyjska. Więcej nie da się w tej umowie zmienić bez niekorzystnych ustępstw z naszej strony. Dlatego ta umowa musi zniknąć z porządku prawnego w Polsce raz na zawsze – nie warto przedłużać tego koszmaru. Dlatego właśnie zarząd PGNiG-u w którym miałem przyjemność pracować podjął w 2019 roku decyzję – zatwierdzoną przez Ministra właściwego ds. Energii – o poinformowaniu strony rosyjskiej o braku woli kontytuowania kontraktu po 2022 roku. Cieszę się, że obecne władze PGNiG również wykluczają przedłużanie kontraktu jamalskiego – mówił Maciej Woźniak.

Woźniak: Nie dla nowego kontraktu jamalskiego z Rosjanami (ROZMOWA)

Woźniak zaznaczył jednak, że gazu w Polsce z tego powodu nie zabraknie. – Mamy nowoczesną infrastrukturę do sprowadzania gazu do Polski oraz dostęp do rynków gazowych w wielu krajach, zawarliśmy nowe kontrakty i kupujemy gaz na giełdach w całej Europie. Polska jest już zupełnie innym krajem jeśli chodzi o zaopatrzenie w gaz i uważam, że jesteśmy w pełni gotowi by pożegnać się z gazem z Rosji. Apeluję przy okazji do polityków by uważali na tych, którzy nigdy gazem się nie zajmowali, z Rosjanami nie negocjowali, ale twierdzą z przekonaniem, że oni sobie w rozmowach z nimi świetnie poradzą. Słyszę tu i ówdzie, że tacy naiwni entuzjaści krążą po ministerstwach i opowiadają swoje fantazje. Proszę pamiętać, że tak mogą mówić tylko ci, którym wydaje się, że umowy z Rosjanami negocjuje się tylko raz – na początku, a potem tylko je wykonuje. Na tym m.in. polega ich naiwność. Tylko że ta naiwność jest zwyczajnie niebezpieczna dla Polski. Nigdy nie zrozumiem co kieruje tymi, którzy proponują negocjować i przedłużać kontrakt na zakup gazu z Rosji, w przededniu wojny tego kraju z Ukrainą, wojny u granic Polski, wojny która będzie finansowana m.in. zyskami ze sprzedaży tego gazu. To nie jest żadna Realpolitik. Dla mnie to albo skrajna ignorancja albo… wykonywanie poleceń służbowych czy rozkazów – mówił były wiceprezes PGNiG.

Szczepan Twardoch: Transakcje takie jak Nord Stream są głęboko niemoralne

Kanclerz Scholz w Moskwie, Biden straszy sankcjami

Po spotkaniu z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem we wtorek prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił chęć dalszej współpracy z Zachodem w sprawach bezpieczeństwa europejskiego. – Jesteśmy gotowi do tej wspólnej pracy w przyszłości. Jesteśmy również gotowi, by pójść ścieżką negocjacji – powiedział Putin. Jednocześnie Putin zaprzeczył, jakoby Rosja w kryzysie ukraińskim dążyła do wojny. – Właśnie dlatego przedstawiliśmy propozycje dotyczące procesu negocjacyjnego – powiedział. Powtórzył swoje żądania wobec NATO. – Jak na razie propozycje NATO nie spełniają oczekiwań Rosji. Jednak zawierają szereg rozważań, które chcielibyśmy omówić i które przedstawiliśmy już w ciągu ostatnich kilku lat – powiedział rosyjski prezydent. Scholz z kolei z zadowoleniem przyjął zapowiedziane częściowe wycofanie wojsk rosyjskich z granicy z Ukrainą jako „dobry znak”. Powtórzył, że dalsza agresja na Ukrainę miałaby poważne konsekwencje dla Rosji, mówiąc, że „pilnie potrzebna jest deeskalacja”. – Dla wszystkich Europejczyków jest jasne, że trwałego bezpieczeństwa nie da się osiągnąć przeciwko Rosji, ale tylko z Rosją. Wszyscy w NATO i Unii Europejskiej zgadzają się z tym i dlatego powinno być możliwe znalezienie rozwiązania – powiedział kanclerz Niemiec. Putin powtórzył, że gazociąg Nord Stream 2, który wciąż czeka na zatwierdzenie organów regulacyjnych, jest projektem „czysto komercyjnym”, który wzmocni bezpieczeństwo energetyczne Europy. – To jeden z największych projektów infrastrukturalnych w Europie, mający na celu znaczne wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego na kontynencie. Nie raz mówiłem, że ten projekt jest czysto komercyjny i że nie ma tu ani polityki, ani żadnego politycznego zabarwienia – powiedział Putin. Scholz powiedział w odniesieniu do Nord Stream 2, że nie chce dalej komentować „prywatnych interesów handlowych byłego kanclerza”.- Zobowiązujemy się, aby tranzyt gazu w Europie działał przez Ukrainę, Białoruś, Polskę i Nord Stream 1 zgodnie z zawartymi przez nas umowami  – powiedział.

Putin zapewnia Scholza, że „nie chce wojny w Europie”. Był wątek Nord Stream 2

USA z kolei zapowiadają nowe sankcje wobec Rosji w razie ataku na Ukrainę z uwzględnieniem blokady rozpoczęcia dostaw przez sporny gazociąg Nord Stream 2 łączący Federację Rosyjską z Niemcami. Prezydent USA Joe Biden zapowiedział, że jego kraj wraz sojusznikami i partnerami wprowadzi sankcje ograniczające eksport oraz uderzające w sektor finansowy Rosji w razie jej ataku na Ukrainę. – Jeśli chodzi o Nord Stream 2, czyli gazociąg, który miałby słać gaz z Rosji do Niemiec, jeżeli Rosja dokona dalszej inwazji na Ukrainę, nie dojdzie do jego realizacji – zapowiedział Biden. Przyznał przy tym, że nowe sankcje wobec Rosjan mogą podnieść ceny energii i surowców w Stanach Zjednoczonych, a trwają już prace legislacyjne na rzecz obniżek narzutów na ten ceny, jak podatek VAT. Senat USA zdecydował ponadpartyjną zgodą o przyjęciu rezolucji zapowiadającej nowe sankcje przeciwko Rosji w razie eskalacji na Ukrainie. Wcześniej Kongres nie mógł dojść do porozumienia w sprawie uderzenia restrykcjami w Nord Stream 2. Republikanie chcieli objąć go sankcjami z wyprzedzeniem, a Demokraci dopiero po ewentualnym ataku.

USA grożą sankcjami wobec Nord Stream 2 w razie ataku Rosji na Ukrainę

Perspektywa Białorusi

Bartosz Tesławski, redaktor naczelny NaWschodzie.eu, powiedział BiznesAlert.pl, że obecne relacje Mińska i Kijowa są złe. – Ukraińcy jako społeczeństwo i oficjalny Kijów zdecydowanie stanęli po stronie białoruskiej opozycji, wielu opozycjonistów wybrało zresztą Ukrainę na swój nowy dom po tym jak musieli uciekać z Białorusi. Równocześnie Łukaszenka, który kiedyś zapewniał o tym, że do Kijowa mógłby pojechać najwyżej na traktorze, aby pomóc Ukraińcom w żniwach teraz jawnie grozi, że Białoruś będzie walczyła ramię w ramię z Rosją przeciwko Ukrainie. Pozostaje jednak kwestia samej białoruskiej konstytucji. W obecnej formie artykuł 18 konstytucji Republiki Białoruś przewiduje niestosowanie siły lub groźby użycia siły w polityce zagranicznej, jak również nieingerencję w sprawy wewnętrzne innych państw. Dopiero nowelizacja konstytucji (która formalnie ma być przedmiotem referendum w końcówce lutego) przewiduje, że Wszechbiałoruskie Zgromadzenie Narodowe może wysyłać białoruskich żołnierzy za granicę. Oczywiście wszystko to można obronić tłumacząc się, że Rosja została „napadnięta” przez Ukrainę i będąc w śmiertelnym zagrożeniu przez NATO potrzebowała pomocy Białorusinów, ale jest to trochę „dęte” – ocenił Bartosz Tesławski.

Tesławski: Aneksja Białorusi nie jest konieczna. Rosja już kontroluje Mińsk (ROZMOWA)

Chiny prędzej poprą Rosję niż Ukrainę

O perspektywie Chin na konflikt ukraińsko-rosyjski pisał Jacek Perzyński, współpracownik BiznesAlert.pl. – W ostatnich latach więzi gospodarcze między Pekinem a Kijowem zacieśniły się. W pierwszej połowie 2021 roku handel produktami rolnymi między oba krajami wzrósł o 33 procent w porównaniu z tym samym okresem w 2020 roku. Chiny są kluczowym partnerem handlowym Ukrainy, dostarczając jej 14,4 procent importu i stanowią 15,3 procent jej eksportu. Warto zwrócić uwagę, że Ukraina zaczęła sprzedawać kukurydzę na chiński rynek w 2013 roku, a do 2019 roku stała się jej największym dostawcą, odpowiadając za ponad 80 procent chińskiego importu tego surowca. Również w 2013 roku chiński Xinjiang Construction and Production Corps (państwowa organizacja paramilitarna znana jako bingtuan) podpisała umowę z ukraińskim KSG Agro na dzierżawę 100 tysięcy hektarów gruntów rolnych pod uprawę i hodowlę trzody chlewnej na okres 50 lat. Ukraina ma 42 miliony hektarów gruntów rolnych. Obroty handlowe w 2021 roku wyniosły 15,4 miliardów dolarów, a Chiny od 2015 roku zainwestowały na Ukrainie tylko 127 milionów dolarów. Dla porównaniu Chiny zainwestowały w Kazachstanie42 miliardy dolarów, będący innym kluczowym partnerem Inicjatywy Pasa i Szlaku. Wydaje się mało prawdopodobne, że Chiny opowiedzą się po stronie Ukrainy w wypadku rosyjskiej inwazji. Pekin nie może pozwolić sobie na utratę tak cennego dostawcy surowców energetycznych i wsparcia wojskowego jak Rosja. Ewentualna utrata chińskich inwestycji na Ukrainie, może być bolesna dla Pekinu, ale najprawdopodobniej nie popsuje to sojuszu rosyjsko-chińskiego. Moskwa może liczyć na ciche dyplomatyczne wsparcie Chin lub pożyteczną neutralność, jednak taka forma przyzwolenia w przyszłości może utrudnić zawieranie porozumień handlowych z Unią Europejską – pisał Jacek Perzyński.

J. Perzyński: Chiny mogą wybrać Rosję w przypadku inwazji na Ukrainę

Zachód dozbraja Ukrainę

O tym, w jaki sposób i w jakiej skali państwa zachodnie dozbrajają Ukrainą, pisał redaktor BiznesAlert.pl Mariusz Marszałkowski: – Od 2014 roku skala pomocy wojskowej państw zachodnich dla Ukrainy przekroczyła ponad 3,5 mld dolarów, z czego tylko wartość pomocy ze strony Stanów Zjednoczonych wyniosła co najmniej 2,4 mld dolarów. Pierwsze transporty zagranicznej pomocy na rzecz ukraińskich SZ trafiły nad Dniepr jeszcze w lipcu 2014 roku. Były to m.in. dostawy amerykańskich i francuskich kamizelek kuloodpornych. Kolejna dostawa amerykańskiego wsparcia w postaci radarów kontr-moździerzowych została zrealizowana w listopadzie 2014 roku. W 2015 roku USA, ale i m.in. Wielka Brytania i Kanada kontynuowały dostawy wyposażenia przeznaczonego dla Ukraińców. Wśród sprzętu były np. kamizelki kuloodporne, gogle noktowizyjne, kamery termowizyjne, samochody opancerzone HMMWV, lekka broń strzelecka, szpitale polowe czy też szybkie łodzie patrolowe. Wielka Brytania dostarczyła przestarzałe pojazdy opancerzone Saxon, które jednak nie spełniały oczekiwań nawet niedoinwestowanej ukraińskiej armii i szybko zostały wycofane z pierwszej linii działań bojowych. Wśród dostarczanego wyposażenia były również radiostacje i osobiste środki ochrony oraz karabiny przeciwsprzętowe. W czasie aktywnych działań zbrojnych w Donbasie istniała ostra dyskusja na temat dostarczania broni na Ukrainę. Zachód nie chciał zdecydować się na wsparcie Ukrainców tzw. bronią śmiercionośną, stąd nawet dostawy amerykańskich karabinów snajperskich M82 Barrett były realizowane bez specjalnego rozgłosu. W kolejnych latach zamrożonego konfliktu w Donbasie, kiedy ukraińskie siły zbrojne rozpoczęły powolny, acz konsekwentny proces modernizacji, Amerykanie ponownie zaoferowali największą pomoc wojskową. Cały czas były realizowane dostawy środków osobistej ochrony jak kamizelki kuloodporne, noktowizory, radiostacje i inne środki łączności, termowizory, celowniki optyczne oraz lornetki. Dodatkowo w 2016 roku na Ukrainę trafiły kolejne radary wykrywania wrogich moździerzy AN/TPQ-36 oraz artylerii AN/TPQ-49. Ten sprzęt był wyjątkowo wartościowy dla ukraińskiej armii, ponieważ pozwalał w krótkim czasie zlokalizować artylerię wspieranych przez Rosję separatystów, która ostrzeliwała ukraińskie okopy. Dzięki temu Ukraińcy mogli celnie odpowiadać ogniem kontr-bateryjnym likwidując zagrożenie. W pakiet pomocy wchodziły również małe, odpalane z ręki, drony służące do obserwacji i zwiadu. Stale dostarczane wyposażenie nie miało charakteru „letalnego”. Nie dostarczano sprzętu, który mógłby, w domyśle, dawać Rosji pretekst do ataku, zarówno propagandowego przeciwko Zachodowi, jak i faktycznego przeciwko Ukrainie – pisał Mariusz Marszałkowski.

Marszalkowski: Kto i czym zbroi Ukrainę? (ANALIZA)

Marszałkowski zaznaczył jednak, że sytuacja zmieniła się w 2018 roku. – Administracja prezydenta Donalda Trumpa po wielu miesiącach działań dyplomatycznych prowadzonych przez Kijów zgodziła się na przekazanie w ramach pomocy wojskowej systemu przeciwpancernego FGM-148 Javelin. Dostawy, według źródeł ukraińskich, były jednak obwarowane pewnymi ograniczeniami w użyciu tego uzbrojenia w Donbasie. Mimo to, sam fakt dostaw uzbrojenia, którego charakter jest wybitnie ofensywny był nowością w postępowaniu szeroko pojętego Zachodu. Po incydencie na Morzu Azowskim z listopada 2018 roku, kiedy wojsko rosyjskie siłą zajęło ukraińskie okręty, które zamierzały przejść przez cieśninę Kerczeńską do ukraińskich portów na Morzu Azowskim, USA zdecydowały się wesprzeć Ukrainę w doraźnej modernizacji ukraińskiej marynarki wojennej. USA m.in. przekazały w 2019 roku dwa kutry patrolowe typu Island. Pomoc wojskowa jednak zaczęła mieć inny charakter. O ile w 2014,2015 czy 2016 roku ukraińska armia chłonęła każde przekazane wyposażenie, o tyle w późniejszym okresie, po ustabilizowaniu sytuacji na froncie, i przy bardziej przewidywalnej sytuacji politycznej wewnątrz Ukrainy, główny ciężar wyposażenia i uzbrojenia ukraińskiej armii wziął na siebie rodzimy przemysł zbrojeniowy. Ukraińska armia wciąż jednak borykała się i boryka nadal z problemami, m.in. zaawansowanego uzbrojenia przeciwlotniczego, niedostatecznej ilości amunicji do systemów artyleryjskich, przestarzałą i niezdolną do prowadzenia operacji bojowych marynarką wojenną czy będącym w złym stanie lotnictwem. Prośby Kijowa do Zachodu coraz częściej dotyczyły właśnie tego zakresu ewentualnego wsparcia, zwłaszcza w dziedzinie obrony powietrznej, która mimo iż jest liczna, to przestarzała i niedostosowana do warunków współczesnego pola walki – pisał.

Biden: Wszystko wskazuje na to, że Rosja zaatakuje Ukrainę