RAPORT: Szczyt klimatyczny – porozumienie dla porozumienia

21 grudnia 2015, 13:00 Alert

W Paryżu, podczas Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (COP21), 195 krajów przyjęło porozumienie klimatyczne.

Kraje wspierające wspomniany dokument opowiedziały się za wiążącym celem ograniczenia wzrostu średniej temperatury na globie o 2 stopnie Celsjusza i obiecały poczynić wszelkie starania na rzecz obniżenia go do 1,5 stopnia Celsjusza. Nie narzuciły jednak sobie sposobów realizacji tego założenia.

W dokumencie znalazł się także mechanizm kompensacji strat spowodowanych zmianami klimatu, które mogą prowadzić do podwyższenia poziomu mórz, susz i pustynnienia terenu. Doprecyzowano także mechanizm loss and damage ustalony jeszcze na szczycie w Warszawie (COP 19), choć bez konkretnych zobowiązań. Zakłada on wsparcie krajów rozwiniętych przy zwalczaniu strat w krajach rozwijających się, czyli finansowanie przez bogatsze państwa usuwania szkód wywołanych zmianami klimatu w biedniejszych. Zabrakło odniesień do praw człowieka ze względu na opór USA, Norwegii i Wielkiej Brytanii.

Dokument zawiera także zapis o tym, że kraje rozwinięte powinny (a nie muszą) podjąć wysiłek na rzecz finansowania transformacji energetycznej. Szkic nie zawiera odniesień do dekarbonizacji, podatków ani kar za emisję gazów cieplarnianych, jest jednak dobrowolna możliwość wprowadzenia mechanizmów handlu emisjami. COP21 wzywa jedynie kraje do stworzenia bardziej ambitnych planów walki ze zmianami klimatu. Mają regularnie raportować o swoich postępach – od 2018 r. co pięć lat.

Oceniając rezultaty szczytu były premier prof. Jerzy Buzek stwierdził, że w porównaniu do wcześniejszych szczytów klimatycznych, ten w Paryżu można uznać za sukces, ale na chwiejnych nogach.

Prof. Buzek zwrócił uwagę, że deklaracje wielu krajów odnośnie redukcji dwutlenku węgla złożone na podczas paryskich obrad są bardzo słabe. W efekcie zamiast zatrzymania wzrostu temperatury na poziomie 2 st. C, możemy mieć do czynienia ze wzrostem do poziomu 3 st. C. Rozmówca dziennika podkreśla też, że wypracowany na COP21 tekst porozumienia wymaga jeszcze ratyfikacji, co nie jest wcale takie pewnie i zwraca w tym miejscu uwagę, że sformułowanie „prawnie obowiązujące” zastąpiono takimi słowami jak „monitoring”, „przejrzystość”, „kontrola”, „rewizja procesu po pięciu latach”.

Mimo to w ocenie Jerzego Buzka pozytywnym jest fakt, że tekst porozumienia udało się uzgodnić i że wszystkie kraje przyznały, iż trzeba walczyć ze zmianami klimatycznymi.

Zdaniem unijnego komisarza ds. klimatu Miguela Canete paryskie porozumienie jest kulminacją wielu lat wysiłków Europy na rzecz powszechnego, wielostronnego porozumienia w sprawie zmian klimatu. Jest ono czymś więcej niż tylko porozumieniem. Umowa mówi także o dyplomacji, geopolityce oraz wpływach. I w tym kontekście jest to głównie zwycięstwo Europy i jej sojuszników.

Z kolei na swoim profilu na Twitterze premier Indii Narendra Modi osiągnięte w Paryżu porozumienie można uważać za zwycięstwo klimatycznej sprawiedliwości. – W wyniku paryskiego porozumienia nie ma wygranych ani przegranych. Zwyciężyła klimatyczna sprawiedliwość i wszyscy razem pracujemy nad zieloną przyszłością – napisał indyjski premier.

Z kolei Greenpeace uważa, że wynegocjowane porozumienie jest krokiem w dobrym kierunku. Jednak zabrakło mocnych zapisów dotyczących finansowych zobowiązań krajów rozwiniętych wobec krajów rozwijających się. Ponadto już teraz wiadomo, że cele przyjęte przez poszczególne kraje to za mało, aby powstrzymać wzrost temperatury na poziomie 1,5°C, więc konieczny będzie dalszy dialog i cykliczne korygowanie tych celów na bardziej ambitne.

Pociąg w stronę czystej i bezpiecznej przyszłości ruszył. Na jego pokładzie są zarówno najwięksi emitenci, tacy jak i Chiny czy Stany Zjednoczone, jak i wiele krajów rozwijających się, np. Etiopia czy Kostaryka, które stawiają na odnawialne źródła energii – powiedział Robert Cyglicki, dyrektor Greenpeace Polska.

Były minister środowiska oraz pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej Marcin Korolec również wyraził swoje zadowolenie z faktu, że ,,państwa konwencji klimatycznej potrafiły doprowadzić do zawarcia aktu, który w przeciwieństwie do projektu porozumienia z Kopenhagi, nie narzuca, a pozostawia poszczególnym państwom sposób realizowania celów ochrony klimatu. Porozumienie przyjęte w Paryżu ma znaczenie historyczne, dlatego, że wszystkie państwa zgodziły się nie tylko na wspólną mapę drogową celów polityki klimatycznej, ale także na architekturę prawną tej polityki. Państwa narodowe mają samodzielnie decydować o realizacji długoterminowego celu – transformacji światowej gospodarki w kierunku modelu niskoemisyjnego w trakcie bieżącego stulecia. Samodzielnie będą określać kontrybucje wyznaczające dążenie do tego modelu.”

Zdaniem eksperta Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Marka Wąsińskiego Warszawa sama będzie musiała przygotować długoterminową perspektywę inwestycyjną dla energetyki, przemysłu i transportu. Szczególnie korzystne w tym zakresie są zapisy, które nie precyzują sposobu redukcji emisji, np. poprzez dekarbonizację. Celem jest osiągnięcie zerowych emisji netto, co oznacza, że można emitować tyle, ile się jest w stanie absorbować, np. dzięki lasom. Nie trzeba zatem skupiać się na technologiach odnawialnych – fotowoltaicznych, wiatrowych lub geotermalnych, ale można również inwestować w elektrownie jądrowe, w wychwytywanie i przechowywanie dwutlenku węgla (carbon capture and storage, CCS) lub jego utylizację (carbon capture and utilisation, CCU), w poprawę efektywności energetycznej i w zwiększanie zdolności absorpcji dwutlenku węgla przez np. zalesianie. Wypracowanie przez Polskę długoterminowej wizji redukcji emisji pomoże przyciągnąć inwestycje oraz pozwoli na dywersyfikację źródeł energii i surowców energetycznych.

Porozumienie wpłynie zatem na Polskę jedynie pośrednio. Konkretne cele jej działań wyznaczą dopiero negocjacje szczegółów unijnego pakietu klimatycznego w najbliższych dwóch latach. Umowa otwiera też drogę do uwzględnienia w unijnej polityce sektora użytkowania ziemi, zmiany użytkowania ziemi i lasów (LULUCF), co może ułatwić Polsce sprostanie wymogom polityki klimatycznej UE

Podsumowując COP21 prof. nzw. dr hab. inż. Konrad Świrski dość sarkastycznie stwierdził, że ..wszyscy są szczęśliwi, polarne niedźwiedzie są uratowane i… wygląda na to, że właściwie wszyscy osiągnęli swoje cele i klimatyczne i emisyjne. Tylko jakoś mam wrażenie, że uczestniczymy w globalnym cyrku PR-owych informacji, a w rzeczywistości jakiekolwiek działania dla klimatu są całkowitą fikcją.” Jego zdaniem podpisane porozumienie nie wnosi nic nowego dla świata oraz klimatu. ,,Dalej mamy do czynienia z sytuacją, w której każdy ciągnie w swoją stronę i realizuje jedynie własne interesy. Podpisano coś tylko po to, żeby ogłosić sukces. I każdy może ten sukces interpretować na swoją korzyść.”

Zdaniem Rafała Bajczuka z Ośrodka Studiów Wschodnich zarówno rząd, jak i organizacje pozarządowe przyjęły paryskie porozumienie z zadowoleniem. Zdaniem niemieckich komentatorów porozumienie oznacza, że na świecie również będzie przeprowadzana transformacja energetyczna. Niemieckie izby przemysłowe dostrzegają zagrożenie w tym, że umowa utrzymuje nierówne warunki konkurencji dla europejskiego przemysłu: brak sankcji dla państw, które nie będą realizowały celów redukcji emisji oraz mało ambitne cele redukcji, jakie przedstawiły kraje pozaeuropejskie. W rezultacie europejski przemysł nadal będzie ponosił większe koszty niż konkurencja w innych krajach. Z drugiej strony deklaracja wszystkich państw o budowie w długim okresie zeroemisyjnej gospodarki stwarza szanse na rozwój rynków eksportowych dla niemieckich produktów z branży zielonych technologii.

Dla samych Niemiec podpisanie porozumienia oznacza, że jeśli będą chciały utrzymać rolę lidera w polityce klimatycznej, to będą zmuszone do zwiększenia wysiłku na rzecz realizacji celów redukcji emisji. Już w trakcie szczytu klimatycznego minister środowiska zapowiedziała, że w 2016 roku jej resort przedstawi mapę drogową rezygnacji Niemiec ze spalania węgla w ciągu 20–25 lat – obecnie na węgiel przypada ok. 25% pierwotnego zużycia energii i 45% produkcji energii elektrycznej. Organizacje pozarządowe postulują, aby rząd w 2016 roku przyjął program ochrony klimatu do 2030 roku, aby wytyczyć plan redukcji emisji o 55% do 2030 roku. W praktyce oznacza to, że Niemcy będą musiały przyspieszyć transformację energetyczną w obszarze transportu. Równocześnie większość ekspertów wątpi, że kraj zdoła osiągnąć cel redukcji emisji o 40% do 2020 roku.

Coraz ambitniejsze niemieckie cele w ochronie środowiska będą skutkować presją Berlina na zaostrzenie europejskiej polityki klimatycznej. Prawdopodobnie Niemcy będą chciały zwiększenia celu redukcji emisji do 2030 roku oraz wpisania celu ograniczenia wzrostu temperatury do 1,5°C do prawa unijnego. Już teraz instrumenty unijnej polityki energetyczno-klimatycznej są dla Niemiec motywacją w realizowaniu celów własnej strategii. Przykładem lobbingu Niemiec na rzecz swoich interesów jest projekt unii energetycznej, który oprócz budowy wspólnego rynku energii i bezpieczeństwa dostaw zawiera cel dekarbonizacji gospodarki. Berlin deklaruje również, że popiera przyspieszenie reformy europejskiego systemu handlu emisjami EU ETS w celu podwyższenia cen uprawnień do emisji CO2.

Polska odniosła sukces na konferencji klimatycznej w Paryżu – ocenili zarówno premier Beata Szydło, jak i minister środowiska Jan Szyszko na wspólnej konferencji prasowej. Premier zwróciła uwagę, że w porozumieniu przyjętym na zakończonej w sobotę ONZ-owskiej konferencji COP21 znalazły się wszystkie trzy zgłoszone przez Polskę postulaty.

„To dzięki zaangażowaniu pana ministra Szyszko i jego zespołu, który wynegocjował porozumienie” – podkreśliła premier.

Premier Beata Szydło przypomniała, że na paryskiej konwencji klimatycznej przedstawiła  trzy ważne dla Polski kwestie. Pierwsza, to by pod nowym porozumieniem ws. przeciwdziałania zmianom klimatycznym podpisały się wszystkie państwa świata. Szefowa rządu wyjaśniła, że chodziło o to, by nie było porozumienie wyłącznie między państwami członkowskimi UE, ale globalna umowa. „Dzisiaj, to właśnie te duże gospodarki: Stany Zjednoczone, Chiny, Rosja muszą zrobić najwięcej, by wspierać klimat na świecie” – zwróciła uwagę Szydło.

Drugim, kluczowym dla Polski postulatem, było umieszczenie w nowym porozumieniu zapisu o konieczności uwzględnienia specyfiki gospodarek poszczególnych państw. „Tak, jak chociażby w przypadku Polski, gdzie dyskusja na temat węgla i rozwoju gospodarki toczy się od wielu miesięcy” – zwróciła uwagę premier.

Trzeci polski postulat dotyczył kwestii lasów i zalesiania, co ma na celu – w większym stopniu niż obecnie – naturalne wychwytywanie CO2. „To jest ta propozycja, którą Polska wskazuje jako rozwiązanie, które z jednej strony będzie polepszało klimat, a z drugiej strony będzie rozwiązywało kwestię redukcji dwutlenku węgla” – podkreślała premier. Zapis w paryskim dokumencie dotyczący równoważenia emisji uwzględnia m.in. wzrost zalesiania. Służby prasowe rządu podkreśliły w komunikacie, że został on wprowadzony do umowy dzięki dużej determinacji polskiej delegacji.

Komentując rezultaty szczytu redaktora naczelny BiznesAlert.pl Wojciech Jakóbik stwierdził, że ,,brak zobowiązań w Paryżu podważa sens jednostronnych kontrybucji ze strony krajów Unii Europejskiej, które tracą na konkurencyjności ekonomicznej w stosunku do krajów, które nie prowadzą polityki klimatycznej – przede wszystkim USA i azjatyckich tygrysów. Będzie to argument dla Warszawy za postulowaną przez rząd RP renegocjacją warunków tej polityki ustalonych w 2014 roku przez Radę Europejską. Chociaż Polacy grożą wetem, to w rzeczywistości chodzi im o opt-out, czyli wyłączenie spod reżimu polityki klimatycznej albo niektórych jego zapisów. Puste obietnice z Paryża dają im argument. Chociaż porozumienie jest wiążące, to do niczego konkretnego nie zobowiązuje. Dlaczego Unia Europejska ma wychodzić nadal przed szereg? – zapyta zapewne w przyszłym roku Polska w Brukseli”.