Referendum niepodległościowe w irackim Kurdystanie niweczy nadzieje międzynarodowych firm naftowych na spokojniejszy czas i zyski – pisze Financial Times. Sytuację chcą wykorzystać Rosjanie, neutralizując możliwości dywersyfikacji dostaw gazu i ropy.
Po wyparciu bojowników tzw. Państwa Islamskiego z północnego Iraku pojawiła się nadzieja na spokojniejsze czasy dla mieszkańców tego regionu i firm wydobywających w Kurdystanie ropę naftową. Jednak po krótkotrwałym spokoju niepewność polityczna ponownie powraca za sprawą referendum niepodległościowego przeprowadzonego w tej części Iraku.
Akcje firm działających w regionie Bliskiego Wschodu, takich jak Genel Energy czy DNO (norweski koncern naftowy), zyskały na giełdzie w Londynie kilkadziesiąt procent. Włoski koncern niemal podwoił wartość akcji spółki.
Referendum kończy hossę
Wraz z niewiążącym referendum niepodległościowym, które odbyło się 25 września, wróciła niepewność. Polityczne napięcia między Bagdadem a autonomicznym rządem Kurdystanu w Erbilu wzrosły w zeszłym tygodniu, gdy wojska podległe rządowi w Bagdadzie odzyskały sporne obszary, w tym miasto Kirkuk bogate w złoża ropy. Bagdad zamknął także przestrzeń powietrzną nad Kurdystanem dla międzynarodowych lotów.
Referendum spotkało się z krytyką rządu w stolicy Iraku, a także sąsiedniej Turcji. Prezydent Recep Tayyip Erdoğan potępił kurdyjską deklarację niepodległości i nazwał ją zdradą zagrażającą zamknięciem głównego rurociągu, który transportuje 500 tys. baryłek ropy naftowej z kurdyjskiego pola naftowego do tureckiego portu Ceyhan. Wartość akcji firm naftowych operujących w regionie i będących jednocześnie beneficjatami tego połączenia spadła o kilkanaście procent.
– Inwestorzy są zaniepokojeni groźbami, które mogłyby zmniejszyć eksport ropy naftowej z irackiego Kurdystanu – cytuje jednego z analityków giełdowych brytyjski dziennik.
Zły sygnał dla inwestorów
Spadek wartości to jedno, drugie zaś to spadek wiarygodności i wzrost niepewności w przypadku kolejnych inwestycji. Koncern Genel, który operuje głównie w bezpiecznej części Kurdystanu, planuje uruchomić wydobycie gazu z dwóch złóż. Jednym z potencjalnych inwestorów może być turecka firma TEC. Surowiec miałby być transportowany do Turcji i w ten sposób zależność od importu gazu z Rosji mogłaby spaść. Jednak przez rosnącą niepewność zawarcie porozumienia może odwlec się w czasie.
Nieoczekiwanie do gry włączyli się inni gracze, w tym rosyjski koncern naftowy Rosnieft, który ma mieć ciche przyzwolenie Moskwy na zwiększenie obecności w tym regionie. Zapowiedział, że będzie kontynuował projekty naftowe w Kurdystanie i że może zwiększyć do 60 proc. udziały w kurdyjskim ropociągu.
Rosnieft zwiększył wartość kredytów gwarantowanych do ponad 1 mld dol. pod przyszłą sprzedaż ropy naftowej. Rosjanie wyrażają także zainteresowanie zwiększeniem zdolności wydobywczych i przesyłowych oraz dalszym rozwojem infrastruktury. Nie wykluczają oni eksportu gazu ziemnego z tego regionu.
Należąca do Gazpromu firma naftowa Gazprom Nieft od lat działa w irackim Kurdystanie. Chociaż wydobywa mniej niż 10 tys. baryłek ropy dziennie, to Siergiej Pietrow, szef firmy na Bliskim Wschodzie, powiedział w zeszłym miesiącu, że jest ona gotowa do dalszego zwiększania obecności w tym regionie.
Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, sojusznicy regionu kurdyjskiego od 1991 roku, publicznie sprzeciwiły się referendum w sprawie niezależności, ale Rosja była bardziej roztropna. Prezydent Rosji Władimir Putin ostrzegł, że odcięcie dostaw ropy z irackiego Kurdystanu może podwyższyć ceny surowca. Analitycy twierdzą, że w obliczu niepewności politycznej kurdyjscy inwestorzy będą zmagać się z problemami, a inne niezależne firmy będą wybierać mniej ryzykowane regiony do inwestycji.
Financial Times/Bartłomiej Sawicki
Rosnieft kusi Kurdów gazociągiem. Referendum niepodległościowe może wywołać konflikt