Prof. Alan Riley z City University of London pisze o podwójnych standardach Komisji Europejskiej w sprawach antymonopolowych. Wobec podmiotów zagranicznych jest bezwzględna. Wyjątkiem jest rosyjski Gazprom.
Twardo wobec USA
– W czerwcu Unia Europejska skazała Google na karę 2,42 mld euro. To największa kara antymonopolowa przeciwko pojedynczej firmie w historii. W 2016 roku Apple otrzymał nakaz spłaty Irlandii 13 mld dolarów zwrotu podatkowego, to największy zwrot tego typu w historii prawa o pomocy publicznej UE – wylicza naukowiec. – Jednocześnie jednak sprawa przeciwko Gazpromowi, która ciągnie się od 2011 roku, może doprowadzić tej jesieni do delikatnie nietypowego przekształcenia praktyk rosyjskiego monopolisty.
Gazprom na miękko
– Larry Page z Googla i Tim Cook z Apple’a mogą odczuć, że w Unii Europejskiej jedno prawo obowiązuje amerykańskich gigantów technologicznych, a inne rosyjski Gazprom – pisze Riley w komentarzu dla Center for European Policy Analysis.
Brytyjczyk przypomina, że we wrześniu 2011 roku Komisja Europejska uruchomiła śledztwo na największą skalę w historii. Wysłała inspektorów do biur Gazpromu w Pradze i Berlinie, a także do miejsc pracy jego kooperantów w Europie. W rezultacie we wrześniu 2012 roku ruszyło śledztwo. W kwietniu 2015 roku zostały przedstawione zarzuty. – W żargonie UE „statement of objection” – przypomina Riley.
Wylicza, że Gazpromowi zostało wytknięte nadużywanie pozycji monopolistycznej w Europie Środkowo-Wschodniej poprzez nieuczciwe ceny, nadużywanie infrastruktury i dzielenie rynków. Zdaniem cytowanego naukowca Gazprom musi się teraz liczyć z widmem znaczących kar, sięgających do 10 procent jego rocznych przychodów, ale jednocześnie nie ma szczegółowej decyzji prawnej, która odpowiadałaby na żądanie rekompensaty wobec klientów Gazpromu. Rosjanie chcą zaoferować Komisji Europejskiej układ.
Oferta trafiła na biurko komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager w marcu 2017 roku. Podlegają one ocenie rynku w toku tzw. Testu rynkowego. Komisja rozważa, czy deklaracje Gazpromu wystarczą, aby nie nakładać na niego kary.
Recydywa
– Naprawdę poważne obawy dotyczą wiarygodności oferty Gazpromu. W ramach układu o punktach odbioru firma nie będzie więcej narzucać punktów, w których klienci mogą odbierać jego gaz w Europie Środkowo-Wschodniej. Punkty odbiory uniemożliwiały reeksport gazu stronom trzecim – pisze Riley. Jego zdaniem tego rodzaju nadużycie ma istotną skalę i w przeszłości było traktowane dużo poważniej, jako „nielegalne dzielenie rynku”. Na dowód Riley przytacza casusy United Brands i Tetra Pak II.
Naukowiec przypomina także, że w relacjach z zachodnimi klientami (OMV, ENI, E.on, GDF) Gazprom zrezygnował z punktów odbioru jeszcze w 2003 roku. – Trudno sobie wyobrazić, że Komisja spotka się z podobnym nadużyciem w Europie Środkowo-Wschodniej i znów da Gazpromowi wolną rękę – pisze. Wskazuje, że Komisja przewiduje określone kary dodatkowe za recydywę. Nie przemawia do niego argument o tym, że na mocy memorandum z 2004 roku Komisja zobowiązała się do akceptacji zobowiązań zamiast karania podmiotów, tylko w sytuacji, gdy kary „byłyby nieadekwatne” do sytuacji. Riley nie ma wątpliwości, że w przypadku Gazpromu kara się należy.
– Ze względu na sprawę Gazpromu wiarygodność Komisji jest zagrożona. Jeżeli nie wprowadzi znaczących sankcji wobec rosyjskiej firmy, amerykańskie firmy technologiczne i rządy Europy Środkowo-Wschodniej stracą do niej zaufanie, jako do wiarygodnego, sprawiedliwego strażnika prawa antymonopolowego – kończy Alan Riley.
Jakóbik: Czy Gazprom prowokuje Polskę do przecieku ze śledztwa antymonopolowego?