Infrastruktura energetyczna m.in. w rejonie Stryja i Czerwonohradu w obwodzie lwowskim, w Bursztynie w obwodzie iwanofrankiwskim, w Krzywym Rogu w obwodzie dniepropietrowskim była celem ataków rosyjskiego agresora w Ukrainie w nocy z 26 na 27 kwietnia 2024 roku. Ukraińcy nie pozostali dłużni – podpalili orkom kolejną rafinerię, tym razem w Kraju Krasnodarskim, gdzie zaliczyli też trafienie w miejscowe lotnisko – pisze Karolina Baca-Pogorzelska z Charkowa w BiznesAlert.pl.
Na razie trwa liczenie strat po stronie ukraińskiej, komunikaty są zdawkowe, ale sytuacja jest poważna. Władze ukraińskie jak zawsze w sytuacji ataku na infrastrukturę krytyczną są bardzo powściągliwe, ale wiadomo, że uszkodzone zostały m.in. cztery elektrociepłownie. Z nieoficjalnych informacji wynika natomiast, że uszkodzone zostały (pytanie w jakim stopniu) magazyny gazu w rejonie stryja czy duża węglowa siłownia Bursztyn należąca do DTEK Rinata Achmetowa, najbogatszego Ukraińca. Wiadomo też o trafieniach w Krzywym Rogu czy Charkowie, bo to właśnie tam podjęto decyzje o reglamentowaniu dostaw energii.
Atak Rosjan rozpoczął się w 38. rocznicę katastrofy nuklearnej w Czarnobylu oraz dwa miesiące po tym, jak Ukraina wznowiła eksport energii elektrycznej do Unii Europejskiej, w tym do Polski. Warto w tym miejscu przypomnieć, że tuż po wybuchu pełnoskalowej wojny w 2022 roku nasz wschodni sąsiad odłączył się wreszcie od poradzieckiego systemu elektroenergetycznego i włączył w europejski. To też w dużej mierze dziś polepsza energetyczną sytuację Kijowa (maksymalna moc importu według Ukrenergo to 1700 MW, miesiąc temu po jednym z ataków było to 1537 MW i 18649 MWh). Rosja uderzając w infrastrukturę energetyczną Ukrainy uderza jednak nie tylko w nią, ale i w system europejski, którego Ukraina mimo wojny niejednokrotnie była stabilizatorem, m.in. poprzez stały i sukcesywny rozwój energetyki rozproszonej.
Dziś działanie energetycznego systemu Ukrainy jest ewenementem biorąc pod uwagę, że większość jej źródeł wytwórczych, a także znakomita część dystrybucji i przesyłu została uszkodzona. Oczywiście pomogło rozbudowanie interkonektorów, ale nie będzie ono lekiem na całe zło. I niestety Kreml doskonale o tym wie i będzie to wykorzystywał. I choć dopiero skończyła się zima, władze wszystkich obwodów, a także władze centralne muszą myśleć już o następnej, bo dopiero wtedy mogą się zacząć potężne problemy. Np. władze Bursztynu już szacują, że przez ostrzał z 22 i 29 marca oraz uszkodzenia elektrowni w przyszłym sezonie grzewczym bez ogrzewania może pozostać nawet 12 tys. odbiorców – podaje portal prawda.if.ua. Biorąc pod uwagę, że tej nocy doszło do kolejnych zniszczeń, sytuacja w tym regionie będzie się tylko pogarszać.
Jurij Larin jest ukraińskim dziennikarzem pracującym m.in. dla TAZ. Mieszka w Charkowie. Gdy się spotykamy po wielu miesiącach od czasu, gdy poznaliśmy się na wyjeździe do deokupowanego Wowczańska, w drugim co do wielkości mieście Ukrainy właśnie kończy się alarm z powietrza. Ja do Centrum przyjechałam metrem, które – podobnie jak tramwaje – próbuje od miesięcy działać na przekór wrogowi. Sytuacja, którą opisuję ma miejsce niespełna dwa tygodnie temu. I choć Charków wciąż jest bombardowany (zniszczona została kilka dni temu wieża radiowo – telewizyjna), to wbrew niektórym doniesieniom jego sytuacja energetyczna nie zmieniła się, bo… w mieście i tak nie działają już moce wytwórcze.
– TEC 5 i 3 praktycznie nie działają, opieramy się na dostawach prądu z innych obwodów – przyznaje Larin. Teraz będzie pewnie nieco trudniej, gdy uszkodzona została siłownia w Krzywym Rogu, w sąsiednim obwodzie dniepropietrowskim. – Teraz sytuacja miasta nie będzie jeszcze tragiczna, bo skończył się sezon grzewczy, na ulicach i tak nie włącza się oświetlenia, więc Charków da radę. Ale jak w sytuacji braku wytwarzania będzie w zimie? O tym trzeba myśleć już – mówi mi ukraiński dziennikarz. Żonę i dzieci, w tym 9-miesięcznego syna, wysłał do Czuhujewa, ale tam z prądem czasem bywa jeszcze gorzej niż w samym Charkowie. Mimo to miasto pokazuje Moskwie środkowy palec (czy gest Kozakiewicza, jak kto woli). Pytanie, na ile temu miastu – bohaterowi starczy jeszcze sił, bo Rosjanie wściekle atakują z Biełhorodu.
W nocy z piątku na sobotę wystrzelili w kierunku Charkowa dwie rakiety S-300, z którymi obrona przeciwlotnicza (OPL) nie radzi sobie, gdyż to rakiety służące właśnie do zestrzeliwania rakiet. Jedna z takich rakiet spadła na terenie szpitala psychiatrycznego, gdzie przebywało ok. 1000 osób. Szczęście w nieszczęściu, że nie trafiła w budynki, a w ziemię. Ranna została 50-letnia kobieta, trzeba naprawić 200 okien, na razie nie ma prądu i wody, ale nie ma też możliwości ewakuacji pacjentów, więc zostaną przeniesieni na inne oddziały. Ewakuowane zostały z kolei dwa szpitale w Kijowie (w tym jeden dziecięcy) po tym, jak w mediach społecznościowych pojawiły się informacje o możliwym ataku na nie.
W powietrznym ataku na Ukrainę z piątku na sobotę Rosjanie użyli nieużywanych od wielu miesięcy 8 rakiet typu Kalibr wystrzelonych z Morza Czarnego, 4 Kindżałów, 2 rakiet S-300, 9 pocisków typu Ch-101/Ch-555, 9 typu Ch-59/Ch-69 oraz 2 Iskander-K, co daje w sumie 34 pociski różnego rodzaju. Według danych sztabu generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy obrona przeciwlotnicza zestrzeliła 21 z nich.