Cena baryłki Brent straciła na wartości w Black Friday 11,32 procent i staniała o prawie dziesięć dolarów po wieściach o nowym, groźniejszym szczepie koronawirusa nazwanym przez Światową Organizację Zdrowia omicronem. Może przynajmniej na stacjach paliw będzie taniej.
WHO uznała nowy wariant koronawirusa wykryty w Republice Południowej Afryki omicron i uznała go za przedmiot obaw ze względu na wyższe ryzyko zakaźności wynikającej z badań wstępnych. Część państw świata zablokowała loty z sześciu krajów afrykańskich w których już pojawił się omicron, w tym Republiki Południowej Afryki. WHO zaleca ostrożne przywracanie restrykcji i unikanie zakazu lotów, bo dopiero za kilka tygodni będzie znany faktyczny potencjał nowego szczep oraz efektywność szczepionek przeciwko niemu.
Jednakże strach przed powrotem restrykcji, które są przywracane w kolejnych krajach zachodnich ze względu na czwartą falę koronawirusa oraz przed nowym szczepem spowodował depresję cenową na rynku ropy. Brent po zamknięciu staniał o 10 dolarów i kosztuje 72,91 dolary. Podczas otwarcia giełdy w 26 listopada, w piątek zwany Black Friday, kosztował jeszcze 82,22. Mieszanka teksańska WTI straciła ponad dziesięć dolarów i staniała z 78,39 do 68,17 dolarów.
Ten Black Friday upłynął w mało przyjemnej atmosferze, ale jeśli ropa będzie tańsza przez dłuższy czas, przynajmniej zmniejszy presję na podwyżkę cen paliw na stacjach. Te przekroczyły w Polsce poziom 6 zł za litr benzyny bezołowiowej 95 i nie jest to koniec. Tarcza antyinflacyjna obniżająca akcyzę na paliwo może złagodzić podwyżkę o do 20 groszy na litrze.
Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Antykartel naftowy może uratować gospodarkę globalną, ale na razie mu się nie chce