Państwa porozumienia naftowego OPEC+ spotkają się drugiego lutego, by rozmawiać o tym czy dalej zwiększać podaż poprzez ograniczenie cięć o kolejne 400 tysięcy baryłek dziennie w tym miesiącu. Kommiersant opisuje, że Rosja tego nie robi pomimo układu, rodząc podejrzenia w obliczu kryzysu energetycznego.
Cena baryłki Brent przekroczyła już 90 dolarów, a kraje OPEC+ konsekwentnie zwiększają możliwość eksportu ropy o 400 tysięcy baryłek dziennie na miesiąc, zbliżając się do celu zniesienia restrykcji na wydobycie wprowadzonych w ramach porozumienia naftowego.
Jednakże tylko Arabia Saudyjska, Irak i Zjednoczone Emiraty Arabskie wywiązują się z kwot krajowych. Rosja ma największe problemy ze wzrostem wydobycia i zanotowała w grudniu podwyżkę o 100 tysięcy baryłek dziennie, a według szacunków Kommiersanta może jej brakować 11 procent do zapewnienia kwoty na styczeń w wysokości 10,12 mln baryłek dziennie.
Kryzys energetyczny w Europie rodzi podejrzenia o działania celowe, jak na rynku gazu w przypadku Gazpromu ograniczającego podaż w celu wymuszenia nowych kontraktów długoterminowych oraz rozpoczęcia pracy spornego gazociągu Nord Stream 2. Jednakże powód może być bardziej prozaiczny. Firmy wydobywcze w Rosji ograniczyły znacznie inwestycje w wydobycie dostosowując się do zapisów porozumienia naftowego w czasie, kiedy zakładało największe cięcia. Teraz odzyskują produkcję, ale mogą to robić stopniowo.
Dmitrij Marinczenko za agencji Fitch ocenia, że firmy rosyjskie powinny teraz więcej wiercić. VTB Capital szacuje, że Rosjanie nie zrealizują celu wydobycia 10,4 mln baryłek dziennie w wakacje, kiedy ograniczenia OPEC+ zostaną całkowicie zdjęte i dobiją do niego dopiero z końcem roku.
Kommiersant/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Antykartel naftowy może uratować gospodarkę globalną, ale na razie mu się nie chce