Kardaś: Rosja chce dalej grać kryzysem energetycznym przeciwko Zachodowi

18 października 2022, 07:25 Energetyka

W najbliższych miesiącach dominującym elementem rosyjskiej strategii będzie pogłębianie kryzysu energetycznego w Europie. Państwa europejskie oraz instytucje unijne podejmują aktywne działania na rzecz pozyskiwania gazu z alternatywnych źródeł oraz redukcji konsumpcji surowca, ale na obecnym etapie trudno przewidzieć, kto w nadchodzącym sezonie grzewczym wyjdzie z energetycznej konfrontacji zwycięsko: czy Moskwa, czy Zachód – pisze dr Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) w komentarzu dla BiznesAlert.pl.

Kreml. Fot. Wikipedia/CC
Kreml. Fot. Wikipedia/CC

W obecnej fazie konfliktu Rosji z Zachodem, którego celem jest m. in. pogłębienie kryzysu energetycznego i skłonienie państw zachodnich do rewizji swojej polityki wobec Moskwy i Kijowa, Kreml stosuje metodę kija i marchewki.

Z jednej strony mamy gotowość dalszej eskalacji. Świadczą o tym w pierwszej kolejności groźby wypowiadane przez Władimira Putina, że Rosja przestanie eksportować surowce energetyczne do państw, który wprowadzać będą pułapy cenowe na import rosyjskiej ropy czy gazu. W podobnym duchu wypowiada się także wicepremier rosyjskiego rządu Aleksandr Nowak czy szef Gazpromu. Uzupełnieniem gróźb jest sygnalizowanie, że Rosja ma możliwości zdywersyfikowania kierunków eksportu gazu, w szczególności dzięki planom budowy łącznika między europejską i dalekowschodnią siecią gazową oraz realizację projektu Siła Syberii 2.

Z drugiej, Moskwa wysyła sygnał, że jest gotowa na pewien rodzaj normalizacji relacji energetycznych z Europą. Ilustracją tego jest sygnalizowanie gotowości uruchomienia eksportu gazu nieuszkodzoną nitką Nord Stream 2 (w wyniku aktów dywersyjnych uszkodzone zostały obie nitki gazociągu Nord Stream 1, ale tylko jedna nitka rurociągu Nord Stream 2). Innym sygnałem są plany rozbudowy mocy przesyłowych przez Morze Czarne i utworzenia na terenie Turcji rosyjsko-tureckiego hubu gazowego.

Wydaje się, że Moskwa jest gotowa na spełnienie gróźb dotyczących dalszego odcinania dostaw dostaw gazu do Europy, co uprawdopodabniają wydarzenia ostatnich miesięcy. Kreml może opierać swoją kalkulację na tym, że w horyzoncie krótkoterminowym dalsze ograniczanie dostaw gazu do odbiorców europejskich generuje dużo poważniejsze wyzwania dla Zachodu, niż dla Rosji.

Jednocześnie perspektywy realizacji planów dywersyfikacji kierunków eksportu gazu, uruchomienia przesyłu ocalałą nitką Nord Stream 2 czy budowy hubu gazowego w Turcji wydają się na obecnym etapie bardzo mgliste.

Jeśli chodzi o budowę nowego gazociągu do Chin (w obecnym wariancie mowa o rurociągu Siła Syberii 2, biegnącym od złóż zachodniosyberyjskich przez Mongolię do Chin), to nie zawarto dotąd żadnych wiążących porozumień między Moskwą a Pekinem. Co więcej, nawet w przypadku podpisania nowych rosyjsko-chińskich umów w tej sprawie, realizacja projektu zajęłaby co najmniej kilka lat. Sama zaś przepustowość nowego gazociągu (obecnie mówi się o ok. 50 mld m sześc. rocznie) nie stanowiłaby alternatywy dla wolumenów surowca eksportowanych przez Gazprom drogą rurociągową na rynek europejski (145 mld m sześc. w 2021 roku).

Mało realne wydają się także perspektywy certyfikacji i uruchomienia nieuszkodzonej nitki Nord Stream 2. Berlin stanowczo odrzuca bowiem taką możliwość.

Mgliste są także perspektywy budowy rosyjsko-tureckiego hubu gazowego. Po pierwsze, sama propozycja ma na razie bardzo ogólny charakter. Strony nie zawarły dotąd żadnego, nawet niewiążącego porozumienia w tej sprawie, a sam pomysł ma być dopiero przedmiotem dwustronnych konsultacji. Po drugie, realizacja tej koncepcji wymagałaby budowy nowych gazociągów eksportowych z Rosji do Turcji, co obecnie w warunkach sankcji, wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Gazprom nie mógłby liczyć na możliwość zakontraktowania usług ze strony zachodnich firm, które dysponują technicznymi możliwościami i doświadczeniem w zakresie realizacji tego typu projektów. Istnieją jednocześnie poważne wątpliwości czy Rosja byłaby gotowa wybudować nowy czarnomorski gazociąg przy użyciu własnej floty. Po trzecie wreszcie, budowa hubu gazowego z myślą o eksporcie surowca na rynek europejski napotyka na istotne bariery rynkowe. Jest mało realne, by w warunkach konfrontacji politycznej między Rosją i Zachodem, państwa zachodnioeuropejskie były zainteresowane realizacją wspólnych projektów energetycznych z Moskwą. Z kolei krajom południowej Europy, pozyskującym gaz z Rosji, w zupełności wystarczą działające gazociągi (jedna nitka Turkish Stream i jej lądowe przedłużenie).

Uwzględniając powyższe, rosyjska idea hubu gazowego w Turcji wydaje się na obecnym etapie bardziej zagrywką polityczną, niż realnym planem.

Wiele wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach dominującym elementem rosyjskiej strategii będzie pogłębianie kryzysu energetycznego w Europie. Choć państwa europejskie oraz instytucje unijne podejmują aktywne działania na rzecz pozyskiwania gazu z alternatywnych źródeł oraz redukcji konsumpcji surowca, na obecnym etapie trudno przewidzieć, kto w nadchodzącym sezonie grzewczym wyjdzie z energetycznej konfrontacji zwycięsko: czy Moskwa, czy Zachód.

Sam atom nie rozwiąże problemów Niemiec. Scholz szuka nowych rozwiązań