Kędzierska: Jak Rosnieft utopił miliardy dolarów w Wenezueli

22 marca 2019, 07:30 Energetyka

Odkąd rosyjski koncern naftowy wszedł we współpracę z PDVSA stracił mnóstwo pieniędzy, głównie z powodu fatalnego zarządzania wenezuelską spółką i niemożnością wywiązania się przez nią ze zobowiązań wobec rosyjskiego partnera – pisze Joanna Kędzierska, współpracownik BiznesAlert.pl.

fot. Rosnieft

Interes polityczny czy ekonomiczny?

Wewnętrzne dokumenty Rosnieftu wskazują na wiele nieprawidłowości, które pojawiły się we współpracy z PDVSA, wraz z którą rosyjski koncern zdecydował się powołać do życia kilka wspólnych projektów joint venture.

W 2010 roku Rosjanie zainwestowali we flagową spółkę joint venture, w której Rosnieft miał 40% udziałów, a PDVSA 60%. Jej celem było wydobywanie ropy z pola naftowego Junin-6, która po raz pierwszy popłynęła z niego w 2012 roku.

Już w 2015 roku okazało się, że w budżecie spółki brakuje 700 milionów dolarów. PDVSA zwlekała z wytłumaczeniem Rosjanom, w jaki sposób powstała ta dziura. Z dokumentów Rosnieftu wiadomo, że brakująca kwota została wygenerowana w latach 2012-2015.

W tym czasie inne międzynarodowe firmy naftowe raczej albo opuszczały Wenezuelę, albo decydowały się zamrozić swoje inwestycje, ze względu na politykę populistycznej i socjalistycznej administracji Maduro. Rosnieft postanowił natomiast zwiększyć swoje zaangażowanie, a tym samym i udziały w spółce joint venture, pożyczając PDVSA jeszcze więcej pieniędzy. Rosyjski koncern wpompował więc łącznie od 2010 roku około 9 miliardów dolarów we wspólnie z Wenezuelą realizowane projekty. Inwestycje nie przyniosły Moskwie oczekiwanych rezultatów, ponieważ poziom produkcji ropy z współposiadanych przez nią pól naftowych okazał się znacznie niższy od oczekiwanego. Wenezuelsko-rosyjska spółka doświadczała tak podstawowych problemów, jak brak sprzętu do odwiertów. Ponadto PDVSA zadeklarowała, że część zainwestowanych przez Rosnieft środków została przeznaczona na specjalne programy społeczne, co nigdy nie miało miejsca. Wydaje się więc, że od samego początku współpraca energetyczna z Wenezuelą, była dla Rosji projektem całkowicie politycznym, biorąc pod uwagę jak fatalnie się ona układała.

Amerykański Sekretarz Stanu powiedział 11 marca, że rosyjska firma nadal kupuje ropę od Wenezueli, rzucając koło ratunkowe dyktaturze, ale rzecznik prasowy Kremla, Dmitri Pieskow stwierdził, że Rosnieft kierował się tutaj interesem swoich udziałowców, szukając profitów finansowych. Z tym, że tych w przypadku współpracy z PDVSA jak na lekarstwo.

Ani ropy, ani wody

We wrześniu 2012 roku Igor Sieczin, szef Rosnieftu i zaufany współpracownik samego Władimira Putina z dumą ogłosił, że Rosja zaczyna pompować ropę nie tylko ze swoich pól naftowych na Syberii, ale także nad Orinoko i nazwał ten moment „historyczną chwilą”. Natomiast już w listopadzie tego samego roku czar tej chwili prysł, bowiem okazało się, że PDVSA, bez wspomnienia o tym swoim rosyjskim partnerom, wyłączyła z użytku jedną ze swoich wież wiertniczych na polu Junin-6, a następnie ją całkowicie usunęła. Do końca 2012 roku było eksploatowanych tam jedynie 6 szybów, chociaż projekt zakładał, że będzie ich 47.

 Wolny sprzęt do odwiertów na polu Junin-6 miał zostać dostarczony przez podległą PDVSA firmę Bariven, której procedura ta zajęła łącznie 18 miesięcy. Sprawiło to, że wywiercenie zaledwie jednego szybu zajmowało średnio 49 dni, zamiast zakładanych wcześniej 22. PDVSA nie odniosła się oczywiście do pytań, próbujących wyjaśnić, jak powstały tak duże opóźnienia. Wszystko to doprowadziło do znacznego obniżenia przewidywanego poziomu produkcji ropy, która miała popłynąć z pola Junin-6. Rosnieft deklarował we wrześniu 2012 roku, że będzie ono pod jego koniec w stanie wytwarzać 20 000 baryłek surowca dziennie, a w ostateczności cały wolumen produkcji od września do końca grudnia wyniósł 21 400 baryłek.

W ciągu następnych trzech lat niewiele zmieniło się na lepsze. Rosnieft miał chrapkę na 450 000 baryłek dziennie do końca 2015 roku, ale udało mu się wycisnąć jedynie 250 000. Do dziś sytuacja nie uległa poprawie. Na polu Junin działa zaledwie garstka z wywierconych szybów naftowych, a pracujący przy nich ludzie skarżą się na tak podstawowe problemy jak brak sprzętu, a nawet butów, kasków czy rękawic, podobnie zresztą jest w całej PDVSA. Życie pracowników Rosnieftu także nie jest usłane Kilka razy w tygodniu nie mają oni w swoich znajdujących się w Caracas mieszkaniach wody. Dostarczana jest ona tam specjalnymi cysternami. 

Rosjanie uciekają z Wenezueli, Rosnieft dalej trwoni pieniądze

Mniejsi rosyjscy partnerzy Rosnieftu szybko wycofali się z pola Junin-6, jak tylko zorientowali się, że współpraca z PDVSA mówiąc z dużą dozą eufemizmu nie układa się najlepiej. Już w listopadzie 2012 roku z projektu wyszedł Surgutneftegaz, a w grudniu 2014 roku, druga największa rosyjska firma naftowa Łukoil. Jak powiedział jeden z managerów, zarządzających projektem Junin-6, ludzie z Łukoila odetchnęli z ulgą, że ich firma nie musiała dalej pompować miliardów dolarów w Wenezuelę.

Jak oceniają niektórzy analitycy Rosnieft odkupił udziały Surgutneftegazu i Łukoila w projekcie za około 300 milionów dolarów. Jednak pole Junin to nie jedyny wspólny projekt, jaki rosyjski gigant realizuje z Wenezuelczykami. Rosnieft zainwestował również w inne w delcie Orinoko pola naftowe, jak na przykład w Carabobo. Powołał także do życia wraz z Wenezuelczykami kolejne spółki joint venture; Petromonagas, Boqueron, blisko wybrzeża Atlantyku i Petroperiję na wybrzeżu karaibskim.

Wewnętrzny raport Rosnieftu pokazuje, że ilość zakładanej w kontrakcie ropy, która miała zostać pozyskana z pól w Carabobo okazała się niemożliwa do wyprodukowania. W Petromonagas słaba jakość prac spowodowała znaczne opóźnienia w dokonywaniu odwiertów. W Petroperji produkcja sukcesywnie spadała i wenezuelsko-rosyjskiej spółki joint venture nie było stać na zakup sprzętu, służącego do pompowania surowca. W Boquieron nie można było naprawić zepsutego kompresora, służącego do podnoszenia ciśnienia gazu, bo konto spółki joint venture było puste.

Znikające petrodolary

Jak się okazuje Rosjanie nie byli w stanie z tych wszystkich projektów ani pozyskać pieniędzy, ani ropy, a dodatkowo nieustannie byli przez swojego wenezuelskiego partnera oszukiwani. Z dokumentów rosyjsko-wenezuelskiego konsorcjum, które dotyczą operacji związanych z polem naftowym Junin-6 wynika, że w 2012 roku, PDVSA wzięła ze wspólnego budżetu 12 milionów dolarów, oczywiście bez zgody Rosniefu. Pieniądze miały zostać wydane na wsparcie lokalnej społeczności, która miała zostać wysiedlona z obszaru, gdzie powstawała inwestycja. Okazało się, że dotyczyło to łącznie zaledwie 350 osób.

W drugiej połowie 2014 roku Rosnieft zarządził audyt projektu Junin-6, ale nikt nie dotarł do jego wyniku. Kadra zarządzająca Rosnieftem zdecydowała również o przeprowadzeniu audytu za pomocą własnych ekspertów, żeby zbadać, jak wyglądały przepływy finansowe między PDVSA, a spółkami joint venture Petromonagas, Petroperija i Boqueron. Wykazał on, że wenezuelski koncern naftowy pomniejszył w dokumentacji zarobki, które pozyskała spółka Petromonagas o jakieś 700 milionów dolarów.

Według dokumentu Rosnieftu z 30 kwietnia 2015 roku, Sieczin zaakceptował wyniki audytu i miał podjąć środki, mające pomóc chronić interesy i inwestycje koncernu w Wenezueli.

Jednym z nich miało być zainstalowanie stacji pomiarowych, monitorujących, ile faktycznie ropy trafiało do klientów, aby sprawdzić, ile pieniędzy powinny zarabiać spółki joint venture. Rosnieft zażądał także niezależnego audytora, który miał śledzić w jaki sposób wydają one pieniądze. Rosjanie nalegali też, by PDVSA przestała zatrudniać do wykonywania różnych usług i prac swoje spółki zależne, bez podpisywania z nimi kontraktów. Nie wiadomo czy Rosnieftowi udało się te postulaty wcielić w życie.

Jako że PDVSA z powodu kryzysu gospodarczego i fatalnego zarządzania zaczęła pogrążać się w coraz większym chaosie Rosjanie nie byli w stanie dojść na wielu polach ze spółką do porozumienia, a już tym bardziej przez długi czas odzyskać utraconych środków. Rosnieft powinien był otrzymać część swoich dochodów ze sprzedaży ropy w formie dywidend. Do czwartego kwartału 2015 roku z 3 spółek joint venture, Rosnieftowi należało się 337 milionów dolarów. Nie wiadomo czy je otrzymał.

Czy Rosjanie zostaną z niczym?

Od tego momentu Moskwa podjęła działania zmierzające do przejęcia większej kontroli nad swoimi inwestycjami, na przykład poprzez kontraktowanie własnych podwykonawców. Rosnieft twierdzi, że PDVSA spłaciła wobec niego większość swoich długów i w raporcie finansowych z 5 lutego 2019 roku spółka podaje, że z całkowitego długu, opiewającego na 6,5 miliarda dolarów, Wenezuelczykom pozostało do spłacenia 2,3 miliarda.

Jednak szacunki analityków Rosnieftu pokazują, że sytuacja nadal jest daleka od idealnej, bowiem spółki joint venture cały czas produkują o wiele mniej ropy niż przewidywano. Flagowy projekt Rosnieftu, czyli pole naftowe Junin utknął w fazie testowania możliwości produkcyjnych i jak powiedział jeden z członków firmy Gazpromnieft, która jest jego partnerem „nie ma on uzasadnienia ekonomicznego”.

Tymczasem import wenezuelskiej ropy do Stanów Zjednoczonych spadł niemal do zera, w wyniku nałożonych przez administrację Trumpa sankcji na reżim Maduro. Również i Indie, które przez moment stały się dla Caracas alternatywnym kierunkiem dostaw, zrezygnowały z jej zakupu, w obawie przed amerykańskimi sankcjami. Oznacza to kolejne poważne turbulencje dla PDVSA, w związku z czym jej szef i wenezuelski reżimowy minister ropy, Manuel Quevado zapowiedział podczas poniedziałkowego szczytu OPEC, w Baku, że rozważa przekierowanie dostaw surowca, który dotychczas trafiał do USA, do Rosnieftu, któremu Wenezuela nadal jest winna miliardy dolarów. Sytuację Rosjan komplikuje fakt, że opozycyjnemu wenezuelskiemu rządowi Juana Guaidó udało się przejąć kontrolę nad największą zagraniczną rafineryjną spółką córką PDVSA, czyli CITGO, operującą w Stanach Zjednoczonych. CITGO miało być zabezpieczeniem, dla Rosnieftu, które ten mógłby przejąć, gdyby Wenezuela nie była w stanie uregulować swoich zobowiązań wobec Rosjan, co czyni z coraz większym trudem, wziąwszy pod uwagę problemy z wydobyciem i sprzedażą ropy.

Jakóbik: Putin ratuje reżim w Wenezueli