Rosyjskie surowce finansują agresję wobec różnych sąsiadów – nie tylko wobec Ukrainy, ale też Gruzji, krajów bałtyckich i innych, czasem w formie hybrydowej. To nie jest początek tego typu zachowań Rosji, ale miejmy nadzieję, że koniec, ponieważ jeśli ona chce zbudować gospodarkę na wzór Korei Północnej, to należy jej w tym pomóc – powiedział prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Czy można było się spodziewać zatrzymania importu rosyjskiego gazu do Polski?
Marcin Roszkowski: Można było się spodziewać o tyle, że Rosja wiedziała, że nie będziemy potrzebowali ich gazu do końca roku – na kilkanaście miesięcy przed wygaśnięciem kontrakt jamalski mógł być przedłużony, ale nie było takiej woli ze strony PGNiG. W polskich mediach od lat była mowa o tym, jak rozwijać infrastrukturę w ten sposób, by w Polsce fizycznie nie było rosyjskiego gazu. Jako Polska traktujemy tego partnera jako niestandardowego, który jest agresywny. Rosyjskie surowce finansują agresję wobec różnych sąsiadów – nie tylko wobec Ukrainy, ale też Gruzji, krajów bałtyckich i innych, czasem w formie hybrydowej. To nie jest początek tego typu zachowań Rosji, ale miejmy nadzieję, że koniec, ponieważ jeśli Rosja chce zbudować gospodarkę na wzór Korei Północnej, to należy jej w tym pomóc.
Polski rząd zapewnia, że jesteśmy gotowi, jeśli chodzi o dostawy gazu. Jak to wygląda w przypadku innych krajów, którym również zakręcono kurek? Jak wyglądamy w tej chwili w porównaniu do Niemiec?
Litwa w podobny sposób do Polski stawia na dywersyfikację, natomiast Niemcy mają problem – wpadły w pułapkę, która polega na tym, że od 20 lat lobby przemysłowe postanowiło, że chce mieć konkurencyjny przemysł w oparciu o tani gaz z Rosji, dzięki czemu będzie rozdawać karty w biznesie. W 2005 roku wydarzyły się dwie ważne rzeczy: po pierwsze, wszedł w życie system handlu emisjami CO2, a po drugie zostało zawarte porozumienie o budowie gazociągu Nord Stream. Od tej pory przyspieszała polityka klimatyczna polegająca na przejściu na odnawialne źródła energii i rosyjski gaz, przez budowę infrastruktury omijającej takie kraje jak Polska czy Ukraina. Rosja starała się obejść Europę Środkowo-Wschodnią, wykorzystując Węgry, ale przede wszystkim Niemcy, nadając kurs transformacji energetycznej bez atomu, przez to jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Ceny energii elektrycznej i gazu oszalały. Od zeszłego roku, kiedy Rosjanie opróżnili te magazyny gazu, nad którymi mieli kontrolę w Europie Zachodniej, październik, listopad i grudzień były katastrofą, jeśli chodzi o ceny. Był to element presji na certyfikację Nord Stream 2, gdyby Niemcy jej ulegli, wojna wybuchłaby o wiele później, a Rosjanie zakręciliby gaz z minuty na minutę, zabijając ukraiński przemysł, i wyłączając dużą część ukraińskiego ciepłownictwa.
Rosja zatrzymała eksport gazu do Polski, ponieważ nie chcieliśmy płacić w rublach. Czy to nie jest strzał w kolano ze strony Rosji? Teraz nie dostaną pieniędzy ani w rublach, ani w żadnej innej walucie.
Jeśli ktoś nie ma gazu, to na ogół też nie ma rubli. Rozumiem sytuację, gdy rosyjska gospodarka jest objęta skutecznymi sankcjami i rosyjska gospodarka musi być utrzymywana przez sztuczny popyt na ruble przez handel surowcami. W przypadku Polski ten szantaż nie mógł się spełnić, ponieważ obchodziłoby to sankcje i pomagało Rosji jeszcze bardziej w polityce monetarnej. Należało się spodziewać, że gaz w pewnym momencie zostanie przez Rosjan wyłączony. Mimo to nic w Polsce się nie stało, wszystko działa normalnie. Byliśmy na to przygotowani.
Nie byli na to przygotowani Niemcy, którzy opierają się na współpracy z Rosją. Im bardziej Putin jest agresywny w Ukrainie, tym bardziej działa to przeciwko Niemcom. Zresztą ciekawa jest sytuacja w niemieckiej koalicji rządzącej, gdzie Zieloni i FDP w przeciwieństwie do SPD zachowują się racjonalnie i rozumieją, że Rosja stanowi zagrożenie dla Europy. Niestety, duża część elit SPD, CDU i CSU, oraz głównych partii politycznych w Austrii, jest skorumpowana przez Rosjan. Strategia Niemiec jest narażona na klęskę, co widać w apelach o jak najszybsze zakończenie wojny. Niemcy chcieliby wrócić do „business as usual”, ale po ludobójstwie nie da się do tego wrócić. Rosja musi za to zapłacić, swoimi zbrodniami pokazała, że nie leży w naszej strefie cywilizacyjnej, a przekonanie Niemców było takie, że współpracą gospodarczą ucywilizujemy Rosjan. To się nie udało, i będziemy graniczyć z Koreą Północną.
Dlaczego Polska została odcięta od gazu jako pierwsza?
Po pierwsze dlatego, że jesteśmy największą gospodarką w regionie. Rosjanie od dawna nie mają z nami łatwego życia. To też sygnał dla mniejszych państw, że je też może to spotkać. Po przygotowaniach wojennych widać, że wywiad rosyjski bardzo słabo działa. Polska była gotowa na odcięcie i szantaż ten nie zadziałał. Rosjanie strzelili sobie w nogę. Cały system działał nie dlatego, że mamy połączenia międzysystemowe i infrastrukturę, tylko dlatego, że mamy zdolności magazynowe. Jeśli połowa ropy płynie do Polski z Rosji, to w przypadku odcięcia od dostaw wyzwanie polegałoby na tym, by mieć zapasy w magazynach i być w stanie przerabiać wiele gatunków ropy w rafineriach. Polska przy zużyciu rocznym 30 mln ton ropy, ma zdolności przepustowe w terminalach, a ponadto mamy magazyny. Ropa jest płynnym surowcem, i bariera technologiczna nie jest aż tak surowa jak w przypadku gazu. Polska musi otworzyć się na morze, bo jest to dla nas gigantyczna szansa, i dzięki temu będziemy mogli pomóc naszym sojusznikom w regionie.
Rozmawiali Michał Perzyński i Mariusz Marszałkowski
Kardaś: Wstrzymanie dostaw gazu do Polski i Bułgarii ma podzielić Unię Europejską