ROZMOWA
– Morze Bałtyckie jest dla Moskwy obszarem o strategicznym znaczeniu z punktu widzenia interesów geopolitycznych. Federacja Rosyjska może dążyć do zdominowania basenu Morza Bałtyckiego. Incydenty, które miały miejsce w ostatnim czasie w pewien sposób uprawdopodobniają tą tezę.Rosja może więc dążyć do destabilizacji basenu Morza Bałtyckiego. Doprowadzenie do takiej sytuacji spowoduje, że wszystkie projekty dywersyfikacji źródeł dostaw węglowodorów są automatycznie zablokowane – przestrzega przed takim scenariuszem dr Mariusz Ruszel* w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Mając na względzie incydenty na Morzu Bałtyckim z udziałem rosyjskich wojsk, czy pańskim zdaniem mogą być to kolejne kroki Moskwy zmierzające do zwiększenia swojej aktywności na tym akwenie?
dr Mariusz Ruszel: W mojej ocenie Federacja Rosyjska może dążyć do zdominowania basenu Morza Bałtyckiego. Incydenty, które miały miejsce w ostatnim czasie w pewien sposób uprawdopodobniają tą tezę.Należy przypomnieć, że w 2014 r. podczas szczytu NATO w Newport doszło do podpisania umowy o współpracy pomiędzy Sojuszem Północnoatlantyckim a Szwecją, która udostępniać będzie przestrzeń morską i powietrzną w przypadku operacji natowskich w basenie Morza Bałtyckiego.
Wydaje się, że Rosja potraktowała to porozumienie jako zagrożenie i będzie dążyła do osłabienia współpracy pomiędzy NATO a Szwecją. Analizując następne kroki, jakie Federacja Rosyjska może podjąć w basenie Morza Bałtyckiego, to należałoby brać pod uwagę wykorzystywanie psychologicznej gry informacyjnej oraz instrumentalne wykorzystanie organizacji ekologicznych. Możemy sobie wyobrazić scenariusz, w którym organizacje ekologiczne mogą podważać bezpieczeństwo dostaw surowców drogą morską opierając się o argumentu klimatyczne. Teoretycznie nie byłoby to zbyt trudne, aby ekolodzy wpłynęli na opóźnienia dostaw, a to powoduje określone koszty. Inny scenariusz, to przykładowa eksplozja gazowca lub awaria techniczna tankowca, który transportuje ropę naftową. Wybuch tego pierwszego jest raczej mało prawdopodobny, lecz wyciek bądź awaria techniczna tego drugiego bardziej. Zwłaszcza, że w ostatnich latach na świecie dochodziło to tego typu zdarzeń.
Sytuacja taka stworzyłaby okoliczności do rozpoczęcia odpowiedniej gry informacyjnej wspartej działaniami ekologów, aby zablokować dostawy surowców energetycznych Morzem Bałtyckim. Warto podkreślić, że jakikolwiek incydent w basenie Morza Bałtyckiego utrudniłby dziennikarzom dostęp do informacji oraz ułatwiłby kreowanie określonej narracji informacyjnej. Trzeba również pamiętać, że Federacja Rosyjska posiada określony potencjał militarny w regionie Kaliningradu, który może został użyty do operacji na Bałtyku.
W związku z powyższym, jak pańskim zdaniem Rosjanie definiują w swej strategii Morze Bałtyckie?
Jest ono dla Moskwy obszarem o strategicznym znaczeniu z punktu widzenia interesów geopolitycznych. Trzeba wziąć pod uwagę dwie kwestie. Po pierwsze, państwa bałtyckie oraz Europy Środkowo-Wschodniej w okresie zimnowojennym „przynależały” do bloku wschodniego. Obecnie są państwami członkowskimi NATO oraz „przynależą” do Zachodu, lecz w dalszym ciągu pozostają podłączone systemem rurociągów i gazociągów do Federacji Rosyjskiej. Innymi słowy, państwa te są uzależnione od rosyjskich dostaw ropy naftowej oraz gazu ziemnego.
Wynika to z uwarunkowań geograficznych, bliskości złóż oraz rosyjskiej doktryny Fallin-Kwieciński, której celem było instrumentalne wykorzystywanie dostaw surowców energetycznych do państw Europy Środkowo-Wschodniej tak, aby przy ich pomocy wywierać presję polityczną. Należy zauważyć również, że rosyjski koncern Gazprom stosuję taką politykę cenową w odniesieniu do dostaw gazu ziemnego, że jednym państwom udziela rabatów, a drugim nie.
W ten sposób dochodzi do podziałów pomiędzy państwami europejskimi, gdyż te, które posiadają rabaty cenowe zyskują przewagę konkurencyjną na integrującym się rynku unijnym oraz wzmacniają swoje branże przemysłowe (m.in. sektor chemiczny). Po drugie, cała polityka dywersyfikacji źródeł dostaw surowców energetycznych do części państw NATO (m.in. państwa bałtyckie oraz Europy Środkowo-Wschodniej) opiera się o dostęp do basenu Morza Bałtyckiego. Doprowadzenie do blokady szlaków morskich w tym obszarze spowoduje skazanie tych państw na zależność energetyczną drogą lądową, a tutaj jedynym kierunkiem i źródłem są rosyjskie surowce energetyczne.
Czy w związku z tym realne jest wstrzymanie dostaw węglowodorów do państw Europy Środkowo-Wschodniej?
Jeżeli mielibyśmy postawić pytanie czy Federacja Rosyjska powinna wstrzymać dostawy gazu bądź ropy do tych państw to wydaje się to nieracjonalne. Z perspektywy interesów rosyjskich lepszym rozwiązaniem jest destabilizacja basenu Morza Bałtyckiego. Doprowadzenie do takiej sytuacji spowoduje, że wszystkie projekty dywersyfikacji źródeł dostaw węglowodorów są automatycznie zablokowane. W ten sposób można sparaliżować naftoport w Gdańsku, terminal LNG w Świnoujściu, Kłajpedzie, a także opóźnić realizację inwestycji Baltic Pipe oraz uszkodzić podmorskie kable elektroenergetyczne (Szwecja-Polska, Szwecja-Litwa). Jeżeli taki scenariusz wystąpiłby w kluczowym momencie negocjacji kontraktu gazowego to wówczas byłby to szantaż energetyczny nie tylko wobec państw bałtyckich i Polski, lecz również Europy Środkowo-Wschodniej. Nałożenie na ten scenariusz dodatkowego elementu w postaci awarii technicznej rurociągu Przyjaźń lub gazociągu Jamał-Europa spowodowałoby poważne zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego Polski. Wydaje się jednak, że scenariusz ten jest mało prawdopodobny. W interesie NATO jest pokazanie Federacji Rosyjskiej jakie konsekwencje polityczne wynikałyby z próby wdrożenia tego scenariusza lub jego elementów w życie. Sojusz Północnoatlantycki powinien prowadzić aktywną politykę odstraszania w regionie Bałtyku oraz wzmacniać bezpieczeństwo szlaków przesyłowych surowców energetycznych w tym obszarze. Jakiekolwiek błędy NATO skutkujące zwiększeniem geopolitycznego znaczenia Federacji Rosyjskiej w basenie Morza Bałtyckiego mogą skutkować zwiększaniem aspiracji politycznych Rosjan.
Czy budowa Nord Stream 2 będzie miała wpływ na bezpieczeństwo Morza Bałtyckiego?
W mojej ocenie projekt gazociągu Nord Stream 2 ma charakter polityczny, ponieważ jego głównym celem jest obniżenie znaczenia tranzytowego i docelowo politycznego Ukrainy. Po pierwsze, realizacja tego projektu stworzy znaczną przewagę polityczną Federacji Rosyjskiej względem Kijowa. Po drugie, stworzy pewne instrumenty rozgrywania polityki energetycznej względem Polski w kontekście ewentualnego zmniejszania nie tylko ciśnienia w gazociągu Europa-Jamał, ale nawet próby ominięcia przesyłu surowca tą magistralą. Po trzecie, budowa gazociągu OPAL 2 czyli EUGAL zwiększy możliwości nasycenia Europy Środkowo-Wschodniej rosyjskim surowcem. W tym kontekście Nord Stream 2 zwiększy polityczne znaczenie Niemiec na wspólnym rynku energii UE. Jeżeli Niemcy otrzymywać będą rosyjski gaz ziemny taniej niż inne państwa europejskie, to staną się jego dystrybutorem. Wraz ze zwiększaniem przepustowości połączeń między systemowych gazu ziemnego ich pozycja na rynku energii będzie rosła. Efekt ten mogłoby dodatkowo wzmocnić zmniejszenie wydobycia gazu ziemnego w Holandii (złoże Groningen) oraz destabilizacja Afryki Północnej, z której gaz ziemny trafia na Półwysep Iberyjski i Apeniński.
Należy jednak pamiętać, że Niemcy nie posiadają obecnie infrastruktury umożliwiającej wejście do systemu gazowego 110 mld m³ rocznie, więc musieliby rozbudować infrastrukturę gazową. To wymaga bardzo dużych nakładów inwestycyjnych. Wraz ze spadającym wydobyciem gazu w Groningen Niemcy będą mogli zrzucić polityczną odpowiedzialność za realizację tej inwestycji na Holandię, która w najbliższym czasie przestanie być eksporterem tego surowca. Ponadto Niemcy będą argumentować, że budowa Nord Stream 2 jest projektem stricte biznesowym. Tego typu zachowanie polityczne wynikać będzie z geopolitycznego sojuszu pomiędzy Niemcami a Federacją Rosyjską, który przekłada się na wspólne interesy gospodarcze. Projekt Nord Stream 2 może być odebrany jako test wiarygodności niemieckiej polityki wzmacniania bezpieczeństwa energetycznego UE. Dyskutując o zaufaniu i zrozumieniu w kontekście polityki energetycznej UE należy odpowiedzieć na pytanie, co jest ważniejsze? Projekt Nord Stream 2 jest przykładem sprzecznych interesów państw członkowskich oraz działaniem podważającym sens i logikę dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego.
Należy zadać również pytanie, czy Nord Stream 2 to tylko gaz ziemny? Pojawiają się różne opinie oraz analizy, że ewentualne wykorzystanie technologii światłowodów przy konstrukcji tego gazociągu może wpływać na bezpieczeństwo basenu Morza Bałtyckiego. Kwestie te były podnoszone przez państwa skandynawskie. Jest to tym bardziej istotne, że w Bałtyku mieszają się ciepłe i zimne prądy morskie, które utrudniają wykrywalność okrętów podwodnych.
Trzeba również zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Na rynku energii pojawia się coraz więcej gazu ziemnego. Kolejne państwa w skali globalnej stają się lub zamierzają stać się eksporterami tego surowca np. Tanzania, Mozambik, Australia, Kanada, USA, Papua Nowa Gwinea. Jednocześnie światowe trendy wskazują, że w perspektywie 2035 r. poziom uzależnienia państw unijnych od zewnętrznych dostaw węglowodorów będzie rósł pomimo rozwoju energetyki odnawialnej. Sytuacja ta będzie zwiększać rywalizację pomiędzy dostawcami surowców energetycznych drogą lądową a drogą morską. W takiej sytuacji jakikolwiek incydent na morzu skutkujący katastrofą ekologiczną może spowodować daleko idący efekt psychologiczny, który zwiększy przewagę dostawców lądowych.
Czy Pana zdaniem zablokowanie cieśnin duńskich jest realne? W jaki sposób taki rozwój wypadków mógłby wpłynąć na bezpieczeństwo naszego terminalu LNG w Świnoujściu oraz naftoportu?
W interesie NATO jak i jego państw członkowskich jest niedopuszczenie do realizacji tego scenariusza. Wykluczam jego powodzenie. Należy artykułować koszty polityczne, jakie zostaną zastosowane w przypadku próby jego realizacji. Blokada cieśnin duńskich prowadziłaby do destabilizacji szlaków morskich wykorzystywanych do transportu surowców energetycznych. W mojej ocenie do takiej blokady nie dojdzie.
Należy pamiętać jeszcze o jednej kwestii, a mianowicie o sporze terytorialnym w Zatoce Pomorskiej, a więc polsko-niemieckiej granicy w tym regionie oraz skutkach tego sporu dla polskiego terminalu LNG w Świnoujściu. Problem ten jest często pomijany w analizach.
Czy niepokój o dostawy LNG do terminalu w Świnoujściu jest usprawiedliwiony? Czy Rosjanie mogą utrudnić dostawy surowca?
Jak już wspominałem, w interesie NATO, a w tym również Polski jest odpowiednie zabezpieczenie morskich szlaków żeglugowych. Mam nadzieję, że do takiej sytuacji nie będzie dochodziło. Powinny pojawić się okręty natowskie, które nie tylko będą chroniły szlaki ale i sam transport. Teoretycznie Federacja Rosyjska mogłaby wpłynąć na destabilizację dostaw gazu skroplonego, który dostarczany jest statkami pod obcą banderą. W mojej ocenie wykazywanie aktywnej postawy oraz prowadzenie konsekwentnej polityki wzmacniania bezpieczeństwa w basenie Morza Bałtyckiego taki scenariuszu ogranicza. Trzeba pamiętać o jeszcze jednej ważnej kwestii, a mianowicie ryzyku ataku cybernetycznego na instalacje energetyczne współodpowiedzialne za bezpieczeństwo dostaw surowców energetycznych w regionie Bałtyku.
Czy NATO posiada odpowiednie instrumenty, które w tej kwestii mogłyby okazać się skuteczne?
Z jednej strony mamy twardy instrument w postaci artykułu 5 (Traktatu Północnoatlantyckiego – przyp. red.). Mamy także ,,lżejszy” w postaci art. 3 na mocy, którego poszczególne państwa powinny przede wszystkim chronić bezpieczeństwo dostaw surowców energetycznych a NATO ma je w tym wspierać. Niemniej jednak w interesie Sojuszu powinno być wytworzenie pewnej strategii na kształt mechanizmu reagowania kryzysowego w sytuacjach związanych z dostawami surowców energetycznych, ale zagrożeń nie tylko stricte fizycznych na Morzu Bałtyckim ale również cybernetycznych. Destabilizacja na Bałtyku może być również pochodną ataków cybernetycznych. W mojej ocenie jest to także obszar gdzie NATO powinno wykazywać aktywną postawę.
Rozmawiał Piotr Stępiński
*dr Mariusz Ruszel – adiunkt Politechniki Rzeszowskiej im. Ignacego Łukasiewicza oraz prezes Instytutu Polityki Energetycznej im. Ignacego Łukasiewicza.