– 10 lipca Chiny zapowiedziały rozpoczęcie śledztwa, w którym oskarżają Unię Europejską o stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych. Ministerstwo Handlu Chin ogłosiło, że będzie badać zasadność działań Brukseli w zakresie prowadzonych przez Unię Europejską postępowań w sprawie chińskich projektów realizowanych na naszym kontynencie. UE uważa, że inwestycje Chin w niektóre sektory europejskiego rynku tworzą w nim nieuczciwą przewagę, deformując europejski rynek – pisze Tomasz Winiarski, współpracownik BiznesAlert.pl.
Unia Europejska oraz Chiny od ubiegłego roku toczą ze sobą zacięty spór o handel zagraniczny i jak podają niektóre media, obie strony znajdują się na granicy wybuchu wojny handlowej.
Podjęta w ubiegłym tygodniu decyzja chińskiego ministerstwa handlu o wszczęciu śledztwa w sprawie działań UE, która przygląda się inwestycjom Państwa Środka w Europie, jest symbolem zaostrzających się stosunków handlowych na linii Bruksela-Pekin. Rządzący w Chinach podjęli swoje działania na prośbę Chińskiej Izby Handlowej ds. Importu i Eksportu Maszyn i Produktów Elektronicznych, która określiła, że dochodzenie Unii Europejskiej wyrządziło szereg szkód i utrudnień w chińskim handlu oraz negatywnie odbiło się na jego konkurencyjności.
– Zgodnie z odpowiednimi przepisami „Prawo o handlu zagranicznym Chińskiej Republiki Ludowej” oraz „Zasady postępowania w sprawie występowania przeszkód w handlu zagranicznym” Ministerstwo Handlu określi kwalifikacje wnioskodawcy, środki zastosowane w ramach dochodzenia, instrumenty zaangażowane w zastosowane środki dochodzeniowe, dokona przeglądu negatywnego wpływu zastosowanych środków dochodzeniowych i powiązanego materiału dowodowego – głosiło oświadczenie Ministerstwa Handlu Chin.
Chińczycy zapowiedzieli weryfikację śledztwa Unii Europejskiej dotyczącego chińskich inwestycji w energię wiatrową, fotowoltaikę, systemy bezpieczeństwa oraz pociągi elektryczne. Proces potrwać ma do 10 stycznia 2025 z możliwością przedłużenia go do kwietnia przyszłego roku.
Komisja Europejska uruchomiła ubiegłej jesieni śledztwo, aby wyjaśnić czy chińskie dopłaty dla firm produkujących baterie do samochodów elektrycznych powodują, że zyskują one przewagę na rynku tych towarów w Europie. 12 czerwca Bruksela ogłosiła wstępne wyniki dochodzenia, które stwierdzały winę Pekinu. Śledztwo ma potrwać jeszcze przez co najmniej pięć miesięcy.
W myśl wprowadzonych w lipcu 2023 roku przepisów (rozporządzenie dotyczące zagranicznych subwencji zakłócających rynek wewnętrzny, ang. Foreign Subsidies Regulation), Wspólnota ma prawo wszczynać dochodzenia tego rodzaju przeciwko zewnętrznym podmiotom.
– Światowe rynki są obecnie zalewane tańszymi samochodami elektrycznymi. A ich cena jest sztucznie zaniżana poprzez ogromne dotacje państwowe – mówiła we wrześniu 2023 roku Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.
Niezależnie od końcowych wyników śledztwa, Komisja Europejska ogłosiła 4 lipca wprowadzenie dodatkowych, wysokich ceł na samochody elektryczne z Chin. Ich stawki mają wynosić od 17,4 do nawet 37,6 procent.
W styczniu Unia Europejska ogłosiła pakiet przepisów, które ograniczyłyby dostęp do przekazywania technologii i infrastruktury w ręce jej rywali, jakimi są m.in. Chiny. Valdis Dombrovskis, unijny komisarz do spraw handlu, powiedział wówczas, że taki ruch jest podyktowany koniecznością ograniczenia przez Brukselę zagrożeń bezpieczeństwa wynikających z ryzyka handlowego i inwestycyjnego oraz reagowania na szybko zmieniającą się sytuację geopolityczną na świecie.
Władze Chin nie pozostają dłużne Brukseli. W czerwcu z wizytą do Nowej Zelandii udał się chiński premier, Li Qiang. Rozmowy Qianga o zwiększeniu importu nowozelandzkiej żywności spotkały się z zaniepokojeniem ze strony europejskich rolników, którzy obawiają się konsekwencji wynikających z możliwej wojny handlowej z Chinami.
Wyniki sondażu przeprowadzonego w kwietniu i maju przez Chińską Izbę Handlową przy Unii Europejskiej oraz Chińską Służbę Informacji Gospodarczej wykazały, że śledztwo UE odbiło się negatywnie na handlu samochodami elektrycznymi Chin z Europą. Aż 82 procent badanych chińskich firm motoryzacyjnych stwierdziło, że działanie Unii pogorszyło nastrój na przyszłe europejskie inwestycje, a 73 procent firm zauważyło z tego względu spadek sprzedaży „elektryków” na naszym kontynencie.
Geopolitycznej rywalizacji między największymi graczami globu towarzyszy również rywalizacja handlowa. Aby realizować swoje interesy w tym zakresie Chiny i Unia Europejska posuwają się do polityki protekcjonizmu. Nie obywa się to jednak bez niepokojów i napięć, które dotykają zarówno przedsiębiorców, jak i klientów. W rezultacie jedni narażeni są na wzrosty kosztów działalności, a drudzy na wyższe ceny bądź mniejszy wybór na rynku.
W kwietniu władze Budapesztu zaciągnęły miliardową pożyczkę od Chin