Sejmowa Komisja Energii poparła większość poprawek do projektu ustawy o rynku mocy, zgłoszonych w drugim czytaniu. Najważniejsze zmiany wprowadzają efekty uzgodnień z Komisją Europejską.
Komisja Energii pozytywnie zaopiniowała poprawki zgłoszone w drugim czytaniu w większości przez klub PiS w imieniu rządu, a także dwie poprawki złożone przez klub Kukiz’15. Między innymi wprowadzają one do projektu efekty uzgodnień z Komisją Europejską. Dotyczą warunków dopuszczenia do polskich aukcji mocy zagranicznych oraz możliwości premiowania dłuższym o 2 lata wsparciem jednostek wytwórczych o emisyjności poniżej 450 kg CO2 na MWh. Ponieważ ten wskaźnik dotyczy energii, a nie tylko energii elektrycznej, warunek ten spełniają np. wszystkie elektrociepłownie.
Jedna z rekomendowanych poprawek nie jest związana z przedmiotem ustawy – wprowadza w 2018 r. 30-proc. obligo giełdowe, czyli poziom obowiązku sprzedaży energii elektrycznej przez giełdę. Obecnie obligo wynosi 15 proc.
Opozycja: Najpierw strategia energetyczna, później rynek mocy
Komisja negatywnie zaopiniowała natomiast wniosek o odrzucenie projektu w całości, zgłoszony przez część opozycji, która argumentowała, że najpierw należałoby przyjąć wieloletnią strategię energetyczną państwa, a dopiero później narzędzia jej realizacji, czyli np. rynek mocy. Przy okazji wiceminister energii Andrzej Piotrowski zadeklarował, że zasady finansowania projektu jądrowego nie będą się opierały o rynek mocy.
Czym jest rynek mocy?
Rynek mocy jest w założeniu mechanizmem wsparcia dla elektrowni i firm energetycznych. Dzisiejsze ceny energii na rynku hurtowym są bowiem na tyle niskie, że nie pozwalają zarobić na spłatę kredytu na budowę nowej elektrowni, praktycznie w każdej technologii. Ceny spychają w dół m.in. OZE. W Polsce są to akurat farmy wiatrowe, które wypierają z rynku najstarsze i najgorsze bloki węglowe. Ponieważ inwestycje w nowe, konwencjonalne jednostki wytwórcze są nieopłacalne, wraz z zamykaniem najstarszych źródeł pojawia się groźba, że w ich miejsce nie powstaną nowe.
Rynek mocy wprowadza zatem wsparcie w postaci dodatkowego wynagrodzenia – płatności mocowych – dla źródeł wytwórczych za to, że przez określony w kontrakcie czas, w razie potrzeby, np. niedoboru energii, będą dysponować odpowiednią mocą. Czyli będą mogły dostarczyć potrzebnej energii. Rząd liczy, że firmy energetyczne dysponując takim dodatkowym źródłem dochodów będą w stanie sfinansować modernizację albo budowę nowych bloków.
Oferty na wysokość oczekiwanego wynagrodzenia za moc będą wyłaniane w specjalnych aukcjach, które – zgodnie z projektem – zaczną się w grudniu 2018 r. Wyjątkowo odbędą się wtedy trzy aukcje – na moc w latach 2021, 2022, 2023. Od 2019 r. odbywać się będzie jedna aukcja na moc pięć lat w przód.
Aukcje będą wygrywać najtańsze oferty przy maksymalnym uwzględnieniu oczekiwanej przez KE neutralności technologicznej. Na podobnych zasadach trzeba więc będzie rozpatrywać oferty krajowych elektrowni, ale i – w określonej wysokości – zagranicznych źródeł, a także usługi DSR, czyli ograniczanie zużycia energii i pobieranej mocy na żądanie.
Na płatności mocowe złożą się wszyscy odbiorcy w postaci kolejnej pozycji na rachunkach za energię. Konsumenci odczują te płatności od 2021 r. Według pierwszych szacunków rynek mocy miałby kosztować ok. 4 mld zł rocznie, ale – jak podkreślał minister energii Krzysztof Tchórzewski – ostateczny rachunek będzie zależeć od wyników aukcji i wysokości zwycięskich ofert. Według ministerstwa przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci sporo poniżej 10 zł miesięcznie w zamian za gwarancję nieprzerwanych dostaw energii.
Projekt ustawy nie precyzuje do kogo konkretnie popłyną te pieniądze. Przewiduje, że im większa inwestycja, tym dłuższy kontrakt. Maksymalne wsparcie przewidziano na 15 lat. Dłuższymi kontraktami premiowane będą jednostki o niskiej emisji CO2 oraz dostarczające odpowiednio dużo ciepła do systemów komunalnych.
Zgodnie z regulacjami UE rynek mocy jest uznawany za pomoc publiczną i wymaga zgody Komisji. Rząd prenotyfikował projekt i wprowadził już do niego zapisy, których oczekiwała KE.