Projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii po pierwszym czytaniu jest obecnie przedmiotem prac sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. energetyki i surowców energetycznych. Długo oczekiwany projekt budzi jednak wiele wątpliwości i kontrowersji. Jak oceniła posłanka Anna Zalewska (PiS), konsultacje społeczne były fikcją, proponowane przepisy zostały skonstruowane zgodnie z interesami wielkich inwestorów w branży farm wiatrowych.
– Projekt ustawy o OZE pisali, zgodnie z interesami lobby wielkich lądowych farm wiatrowych, eksperci prywatnej instytucji specjalizującej się w tego rodzaju usługach – podkreśla Anna Zalewska, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, krytyk aktu. – Ten projekt nie wnosi żadnych korzystnych rozwiązań, wbrew zapowiedziom wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego – ocenia.
Nie zgadza się z nią wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Arkadiusz Sekściński. – To bardzo ciekawe, gdy słyszymy, że projekt ustawy o OZE określany jest przez posła PiS jako pro-wiatrowy. Jako Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej przekazaliśmy do komisji energetyki i surowców energetycznych nasze stanowisko, które liczy 27 uwag – krytycznych, ale konstruktywnych – przekonuje w rozmowie z BiznesAlert.pl.
– Uważamy, że w projekcie ustawy znajdują się zapisy wprost dyskryminujące energetykę wiatrową. Przede wszystkim chodzi o zapisy w zakresie nowego systemu aukcyjnego i rozwiązania ograniczające wolumeny przetargów dla technologii pracujących 4000 MWh/MW/rok oraz sztywne trzyletnie rozliczenia pod sankcją kary. Kluczowe pozostaje również wprowadzenie przepisów korygujących system zielonych certyfikatów, który boryka się z ogromną nadpodażą świadectw pochodzenia – ocenia Sekściński.
– Ważna jest również zmiana przepisów przejściowych, które umożliwiłyby wejście do systemu zielonych certyfikatów w roku 2016, w innym razie istnieje zagrożenie tzw. luki inwestycyjnej w okresie zbyt wczesnego zamknięcia systemu certyfikatów, przy braku rozstrzygnięcia pierwszych aukcji. Tym bardziej, że w naszej ocenie – jak i wielu innych podmiotów – system aukcyjny może wymagać notyfikacji, dlatego jego wejście w życie może się przeciągnąć w czasie – kończy rozmówca BiznesAlert.pl.