icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Sikora: LNG z USA popłynie do Azji. Polska nie jest priorytetem

Cheniere Energy, amerykańska firma handlująca LNG, ma otworzyć biuro w Pekinie. Amerykanie widzą w Chinach potencjalnego partnera do wieloletniej współpracy. O powodach takiej decyzji i szansach na powstanie podobnego przedstawicielstwa nad Wisłą pisze dla portalu BiznesAlert.pl dr inż. Andrzej Sikora, Prezes Instytutu Studiów Energetycznych.

Polska potrzebuje jasnej polityki energetycznej z perspektywą dla gazu

Pokora to podstawowa cnota osób, które zajmują się węglowodorami.–W skali światowej jesteśmy mało znaczącym odbiorcą gazu ziemnego. Tak długo, jak gaz ziemny nie będzie miał w polskim bilansie energetycznym pozycji porównywalnej do ropy naftowej, do węgla, tak długo, jak nie będziemy mieć poważnej polityki gospodarczej jako państwo, będziemy na świecie traktowani może nie niepoważnie, ale pobłażliwie. Informacje medialne o ciągle zmieniających się decyzjach w sprawie budowy lub nie elektrowni atomowej, mrzonki o hubie gazowym przy jednoczesnej monopolizacji i zamykaniu rynku, postawa wobec OZE i ciągle przesuwanie terminu podania założeń, ram polityki energetycznej są przez światowy rynek traktowane z dużą rezerwą. A aspiracje do bycia w gronie 20 największych gospodarek świata zobowiązują! To (oczywiście z przymróżeniem oka i właściwą pokorą) dlatego w Polsce nie ma biura Cheniere – jedynej amerykańskiej firmy eksportującej LNG.

Polska nie zachęca zagranicznych inwestorów w branży gazowej

Cheniere idąc w kierunku LNG wykazało się znaczącą desperacją. Firma rozwinęła i udoskonaliła tę technologię. Determinacja, elastyczność i znajomość rynku sprawiły, że Cheniere zdołało się przebranżowić; z firmy regazyfikującej i kupującej – stała się sprzedawcą gazu w płynnej postaci – LNG. Weszła na rynek towarów typu „commodity”. Cheniere otworzyło w końcu – można powiedzieć jako ostatnie po Katarze, Indonezji, Malezji, Australii – biuro w Chinach, ponieważ są one trzecim największym w świecie odbiorcą LNG, największym partnerem gospodarczym Stanów Zjednoczonych (także finansują dług amerykańskiego budżetu) i mają deficyt surowców energetycznych innych niż węgiel. Są również trzecim na świecie wydobywcą gazu z łupków. Amerykańskie technologie są obecne w Kraju Środka. Odnosząc to do sytuacji w Polsce (choć to bardzo odległa paralela) można powiedzieć, że Polska wyprosiła od siebie amerykańskie firmy zajmujące się wydobyciem gazu z łupków, a polski rynek jest w 100 proc. zmonopolizowany przez PGNiG, które kontroluje przepływ gazu od wydobycia i importu aż do dostawy do ostatecznego odbiorcy. Wprowadzone regulacje sprawiły, że na nikogo innego nie ma miejsca – nawet dla PKN ORLEN, czy Grupy AZOTY. W Polsce próbował zameldować się np. SHELL, zadomowić próbował się wcześniej Vattenfall, VITOL, Fortum, Innogy, jednak nikt z nich nie był tutaj mile widziany. Dlatego wspomniany SHELL korzysta z możliwości, które daje Litwa. Nota bene to Litwa dwa lata temu i litewski Litgas jeszcze w lutym 2015 r. podpisał wstępne porozumienie o zakupie gazu LNG z USA, a pierwszy planowany transport (nie doszedł do skutku ze względu na nieodpowiednią jakość/skład skroplonego gazu) był już planowany na początku 2016 r [1] Z kolei pragmatyczni Amerykanie inwestują w miejscach, gdzie mają możliwość szybkiego rozwoju (czytaj zarabiania dużych pieniędzy), a partner biznesowy jest przewidywalny.

USA celują w Chiny. Europa to dodatek

Amerykańskie LNG stanowi dzisiaj mniej niż 1 proc. światowego obrotu tym surowcem. Firmy węglowodorowe ze Stanów udają się tam, gdzie zyski są największe i jak najbardziej prawdopodobne, a klient jest przewidywalny. Europa nie wydaje się być, nie jest dla Amerykanów głównym celem ekspansji.

Jedynie Wielka Brytania wychodząca dziś z UE była i zawsze jest traktowana przez amerykański sektor energetyczny jako ich strefa wpływów. Swoje europejskie siedziby mają tam giganci amerykańskiej energetyki, m. in. ExxonMobil czy Chevron. Wielka Brytania jest uzależniona od dostaw gazu a gaz amerykański jest dla nich fantastyczną dywersyfikacją i okazją do dodatkowych zyskówu, więc powiązania z amerykańskimi koncernami nie są zaskoczeniem. Dlatego też, w mojej ocenie, łatwiej będzie Chenierie prowadzić swoje biznesy z biura w Londynie [2]. Także Hiszpania może być dla niech ewentulanym partnerem, ponieważ prowadzi szeroką działalność resellingową – kupują gaz i od razu sprzedają tam, gdzie cena jest lepsza. Europa jest dobrym miejscem do prowadzenia handlu, ale nie jest miejscem docelowym wykorzystania surowca, ze względu na arbitraż z ceną gazu rurowego z Norwegii i Rosji. No i nie jest to rynek rozwijający się bo wzrost sprzedaży gazu oscyluje wokół 1 proc. rocznie. Można powiedzieć, że w Europie nie ma wzrostu przemysłu, a Cheniere idzie tam, gdzie jest potrzebna dodatkowa energia.

W mojej ocenie otwieranie nowych siedzib w Korei Płd. i Japonii przez amerykańskie firmy jest mniej prawdopodobne, ponieważ te kraje zaczynają inwestować w alternatywę w postaci hydratów metanu. Mają duże złoża hydratów, a metoda uzyskiwania z nich metanu jest doskonalona. Chiny takich złóż nie mają.

Gaz z USA dla Polski a przypadek Litwy

Londyńskie biuro PGNiG jest obiecującym zalążkiem budowy pozycji na rynku europejskim. Warto zauważyć, że PGNiG – poza nieznacznymi wyjątkami – nigdy nie zdobył się na odsprzedaż swojego surowca. Tymczasem Amerykanie potrafią prowadzić biznes i robią to na zasadzie współpracy z partnerami.

Dwa lata temu Litwa jako pierwsza popisała kontrakt z Cheniere w Europie Środkowo-Wschodniej. Kontrakt ten do dziś nie jest realizowany przez Litwinów, ponieważ gaz dostarczany przez Amerykanów jest zbyt kaloryczny (ma za małą zawartość wodoru) i nie nadaje się do wykorzystania przez giganta chemicznego Achema, a to prawie 40% litewskiego rynku i ACHEMA decyduje, jaki gaz chce mieć w swojej sieci. Otwarcie biura Cheniere w Pekinie zamiast w Warszawie spowodowane jest oczywistą różnicą skali tych dwóch rynków.

[1] http://www.reuters.com/article/lithuania-lng-usa-idUSL5N0W207O20150228
[2] Chenierie Energy ma od kilku lat swoje biuro w LONDYNIE. Por. http://www.cheniere.com/marketing/marketing-overview/

Cheniere Energy, amerykańska firma handlująca LNG, ma otworzyć biuro w Pekinie. Amerykanie widzą w Chinach potencjalnego partnera do wieloletniej współpracy. O powodach takiej decyzji i szansach na powstanie podobnego przedstawicielstwa nad Wisłą pisze dla portalu BiznesAlert.pl dr inż. Andrzej Sikora, Prezes Instytutu Studiów Energetycznych.

Polska potrzebuje jasnej polityki energetycznej z perspektywą dla gazu

Pokora to podstawowa cnota osób, które zajmują się węglowodorami.–W skali światowej jesteśmy mało znaczącym odbiorcą gazu ziemnego. Tak długo, jak gaz ziemny nie będzie miał w polskim bilansie energetycznym pozycji porównywalnej do ropy naftowej, do węgla, tak długo, jak nie będziemy mieć poważnej polityki gospodarczej jako państwo, będziemy na świecie traktowani może nie niepoważnie, ale pobłażliwie. Informacje medialne o ciągle zmieniających się decyzjach w sprawie budowy lub nie elektrowni atomowej, mrzonki o hubie gazowym przy jednoczesnej monopolizacji i zamykaniu rynku, postawa wobec OZE i ciągle przesuwanie terminu podania założeń, ram polityki energetycznej są przez światowy rynek traktowane z dużą rezerwą. A aspiracje do bycia w gronie 20 największych gospodarek świata zobowiązują! To (oczywiście z przymróżeniem oka i właściwą pokorą) dlatego w Polsce nie ma biura Cheniere – jedynej amerykańskiej firmy eksportującej LNG.

Polska nie zachęca zagranicznych inwestorów w branży gazowej

Cheniere idąc w kierunku LNG wykazało się znaczącą desperacją. Firma rozwinęła i udoskonaliła tę technologię. Determinacja, elastyczność i znajomość rynku sprawiły, że Cheniere zdołało się przebranżowić; z firmy regazyfikującej i kupującej – stała się sprzedawcą gazu w płynnej postaci – LNG. Weszła na rynek towarów typu „commodity”. Cheniere otworzyło w końcu – można powiedzieć jako ostatnie po Katarze, Indonezji, Malezji, Australii – biuro w Chinach, ponieważ są one trzecim największym w świecie odbiorcą LNG, największym partnerem gospodarczym Stanów Zjednoczonych (także finansują dług amerykańskiego budżetu) i mają deficyt surowców energetycznych innych niż węgiel. Są również trzecim na świecie wydobywcą gazu z łupków. Amerykańskie technologie są obecne w Kraju Środka. Odnosząc to do sytuacji w Polsce (choć to bardzo odległa paralela) można powiedzieć, że Polska wyprosiła od siebie amerykańskie firmy zajmujące się wydobyciem gazu z łupków, a polski rynek jest w 100 proc. zmonopolizowany przez PGNiG, które kontroluje przepływ gazu od wydobycia i importu aż do dostawy do ostatecznego odbiorcy. Wprowadzone regulacje sprawiły, że na nikogo innego nie ma miejsca – nawet dla PKN ORLEN, czy Grupy AZOTY. W Polsce próbował zameldować się np. SHELL, zadomowić próbował się wcześniej Vattenfall, VITOL, Fortum, Innogy, jednak nikt z nich nie był tutaj mile widziany. Dlatego wspomniany SHELL korzysta z możliwości, które daje Litwa. Nota bene to Litwa dwa lata temu i litewski Litgas jeszcze w lutym 2015 r. podpisał wstępne porozumienie o zakupie gazu LNG z USA, a pierwszy planowany transport (nie doszedł do skutku ze względu na nieodpowiednią jakość/skład skroplonego gazu) był już planowany na początku 2016 r [1] Z kolei pragmatyczni Amerykanie inwestują w miejscach, gdzie mają możliwość szybkiego rozwoju (czytaj zarabiania dużych pieniędzy), a partner biznesowy jest przewidywalny.

USA celują w Chiny. Europa to dodatek

Amerykańskie LNG stanowi dzisiaj mniej niż 1 proc. światowego obrotu tym surowcem. Firmy węglowodorowe ze Stanów udają się tam, gdzie zyski są największe i jak najbardziej prawdopodobne, a klient jest przewidywalny. Europa nie wydaje się być, nie jest dla Amerykanów głównym celem ekspansji.

Jedynie Wielka Brytania wychodząca dziś z UE była i zawsze jest traktowana przez amerykański sektor energetyczny jako ich strefa wpływów. Swoje europejskie siedziby mają tam giganci amerykańskiej energetyki, m. in. ExxonMobil czy Chevron. Wielka Brytania jest uzależniona od dostaw gazu a gaz amerykański jest dla nich fantastyczną dywersyfikacją i okazją do dodatkowych zyskówu, więc powiązania z amerykańskimi koncernami nie są zaskoczeniem. Dlatego też, w mojej ocenie, łatwiej będzie Chenierie prowadzić swoje biznesy z biura w Londynie [2]. Także Hiszpania może być dla niech ewentulanym partnerem, ponieważ prowadzi szeroką działalność resellingową – kupują gaz i od razu sprzedają tam, gdzie cena jest lepsza. Europa jest dobrym miejscem do prowadzenia handlu, ale nie jest miejscem docelowym wykorzystania surowca, ze względu na arbitraż z ceną gazu rurowego z Norwegii i Rosji. No i nie jest to rynek rozwijający się bo wzrost sprzedaży gazu oscyluje wokół 1 proc. rocznie. Można powiedzieć, że w Europie nie ma wzrostu przemysłu, a Cheniere idzie tam, gdzie jest potrzebna dodatkowa energia.

W mojej ocenie otwieranie nowych siedzib w Korei Płd. i Japonii przez amerykańskie firmy jest mniej prawdopodobne, ponieważ te kraje zaczynają inwestować w alternatywę w postaci hydratów metanu. Mają duże złoża hydratów, a metoda uzyskiwania z nich metanu jest doskonalona. Chiny takich złóż nie mają.

Gaz z USA dla Polski a przypadek Litwy

Londyńskie biuro PGNiG jest obiecującym zalążkiem budowy pozycji na rynku europejskim. Warto zauważyć, że PGNiG – poza nieznacznymi wyjątkami – nigdy nie zdobył się na odsprzedaż swojego surowca. Tymczasem Amerykanie potrafią prowadzić biznes i robią to na zasadzie współpracy z partnerami.

Dwa lata temu Litwa jako pierwsza popisała kontrakt z Cheniere w Europie Środkowo-Wschodniej. Kontrakt ten do dziś nie jest realizowany przez Litwinów, ponieważ gaz dostarczany przez Amerykanów jest zbyt kaloryczny (ma za małą zawartość wodoru) i nie nadaje się do wykorzystania przez giganta chemicznego Achema, a to prawie 40% litewskiego rynku i ACHEMA decyduje, jaki gaz chce mieć w swojej sieci. Otwarcie biura Cheniere w Pekinie zamiast w Warszawie spowodowane jest oczywistą różnicą skali tych dwóch rynków.

[1] http://www.reuters.com/article/lithuania-lng-usa-idUSL5N0W207O20150228
[2] Chenierie Energy ma od kilku lat swoje biuro w LONDYNIE. Por. http://www.cheniere.com/marketing/marketing-overview/

Najnowsze artykuły