– Żadne dotychczasowe plany, ani zapisy strategii nie zakładają planu powrotu do obowiązkowej służby zasadniczej. Natomiast rzeczywiście planowane zmiany w Siłach Zbrojnych mówią o doskonaleniu kadr, które już są i pełnią służbę kontraktową czy w Wojskach Obrony Terytorialnej oraz dobrowolnej służbie zasadniczej ochotników – mówi dr hab. Paulina Polko z Akademii WSB, była zastępczyni dyrektora BBN, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
- Na ten moment w Polsce stacjonują wojska NATO, w tym znaczne siły żołnierzy amerykańskich. Nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. Istnieje również nowy pomysł powołania centrum szkoleniowego w Bydgoszczy, w którym szkolić się mają ukraińscy żołnierze. Ta inicjatywa również zwiększy obecność wojsk NATO, w ramach wspomnianego ośrodka.
- Zwiększenie sił Sojuszu w Polsce jest realne. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Skąd to będą siły? Jakie? W jakiej ilości? Kiedy? Odpowiedzi na te pytania mogą się pojawić już po szczycie NATO.
- Proces wsparcia Ukrainy cały czas przebiega, trwa. Nie musi przybierać postaci przekazania sprzętu wojskowego. Owszem, podarowanie czołgów czy myśliwców jest bardziej medialne. Jednak potrzebują załóg, pilotów czy wsparcia serwisowego, aby działać. Bez ludzi ten sprzęt jest tylko drogimi zabawkami.
- Powstał program modernizacji i zakupu sprzętu. Ich realizacja nie jest prosta i została zaplanowana na lata. To nie są zakupy w markecie czy paczka nadana kurierem. To dobry znak, że Europa się budzi, zwłaszcza ta część, która długo była krytyczna do rozwoju obronności.
BiznesAlert.pl: Na prośbę Biura Bezpieczeństwa Narodowego opiniowała Pani rekomendacje prezydenta dotyczące powstania nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego. Zawarto w nim zapis o udoskonaleniu systemu zarządzania personelem wojskowym, w tym mobilizacji, rekrutacji i utrzymania rezerw osobowych. Czy to oznacza, że może powrócić pobór?
Paulina Polko: Żadne dotychczasowe plany ani zapisy strategii nie zakładają planu powrotu do obowiązkowej służby zasadniczej. Natomiast rzeczywiście planowane zmiany w Siłach Zbrojnych mówią o doskonaleniu kadr, które już są i pełnią służbę kontraktową czy w Wojskach Obrony Terytorialnej oraz dobrowolnej służbie zasadniczej ochotników. Taką możliwość wprowadziła ustawa o Obronie Ojczyzny. Stwarza okazję do służby w wojsku, osobom, które chcą ją pełnić, jednocześnie nie mogąc, lub nie chcą ubiegać się o kontrakt zawodowy. Tym samym obecnie jest wiele form służby i nie ma potrzeby powołania obowiązkowej, zasadniczej służby wojskowej. Prezydent chce zbudować rezerwę, ale w oparciu o programy dobrowolne, jak niedawno ogłoszone Wakacje z Wojskiem. Etap przymusowego poboru Polska ma za sobą. Oczywiście mowa o sytuacji w czasie pokoju, nie mobilizacji w czasie wojny.
Prezydent Duda zaleca również wpisanie do strategii zwiększenia obecności wojsk sojuszniczych w Polsce. W USA słychać głosy o ograniczeniu obecności amerykańskich żołnierzy. Czy jest realna szansa na spełnienie tego postulatu?
Na ten moment w Polsce stacjonują wojska NATO, w tym znaczne siły żołnierzy amerykańskich. Nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. Istnieje również nowy pomysł powołania centrum szkoleniowego w Bydgoszczy, w którym szkolić się mają ukraińscy żołnierze. Ta inicjatywa również zwiększy obecność wojsk NATO, w ramach wspomnianego ośrodka.
Oczywiście z końcem roku w USA może zmienić się prezydent na, kiedyś już pełniącego tę funkcję, Donalda Trumpa. Jeżeli tak się stanie to może spełnić swoje deklaracje ograniczenia działalności USA w NATO. Z drugiej strony podczas swojej poprzedniej kadencji – pomimo wielu gróźb – nie osłabił zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Sojusz.
Rosja stanowi realne zagrożenie dla Europy Wschodniej i Środkowej. Mocarstwo jakim jest USA nie mogą zignorować i przegrać na tym polu rywalizacji. Jest to istotne w kontekście globalnych układów między innymi relacji z Chinami. W związku z tym nie spodziewam się odwrócenia trendu.
Zwiększenie sił Sojuszu w Polsce jest realne. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Skąd to będą siły? Jakie? W jakiej ilości? Kiedy? Odpowiedzi na te pytania mogą się pojawić już po szczycie NATO.
Jeżeli chodzi o wsparcie Ukrainy, to prezydent opowiada się za rozszerzeniem pomocy i wsparcia wojskowego. Polska oddała dużo zasobów sprzętowych na początku wojny. Czy ma jeszcze co przekazać, podczas gdy sama intensywnie się zbroi?
Proces wsparcia Ukrainy cały czas przebiega, trwa. Nie musi przybierać postaci przekazania sprzętu wojskowego. Owszem, podarowanie czołgów czy myśliwców jest bardziej medialne. Jednak potrzebują one załóg, pilotów czy wsparcia serwisowego, aby działać. Bez ludzi ten sprzęt jest tylko drogimi zabawkami. Jest potrzebne, aby szkolenie z jednej strony było blisko Ukrainy, z drugiej strony w bezpiecznym miejscu. To wyklucza kraje takie jak USA, z racji na odległość i kwestie logistyczne. Stąd Polska, a konkretniej okolice Bydgoszczy, są idealnym wyborem. Poza konfliktem zbrojnym, ale relatywnie blisko.
Polska dla Ukrainy uczyniła już wiele, zresztą proces pomocy, w tym przekazywania sprzętu – wciąż trwa. Ale to nie tylko nasze zadanie. Opierająca się Putinowi Ukraina jest w interesie całego Sojuszu. Nie musimy robić wszystkiego sami. Od początku wojny Polska jest hubem logistycznym dla wszystkich sił i środków kierowanych na Ukrainę, koordynuje wiele działań podejmowanych przez inne państwa, aktywnie lobbuje na rzecz pomocy i wiązania Ukrainy ze strukturami Sojuszu.
Prezydent rekomenduje również większy udział Polski w programie Nuclear Sharing. Obecnie Polska w nim nie uczestniczy, a i aktualny oraz poprzedni prezydent USA, powiedzieli, że nie planują jej wdrażać. Czy w tej materii może coś się zmienić? Czy faktycznie Polska powinna do tego dążyć?
Objęcie Polski tym programem zwiększyłoby jej bezpieczeństwo, ale obecnie szanse na to sa rzeczywiście nikłe. Kwestia Nuclear Sharing wyciekła zbyt szybko do opinii publicznej co w zasadzie zatrzymało możliwość prowadzenia skutecznych działań lobbujących w kuluarach czy kanałami dyplomatycznymi. Obecnie szansa na włączenie Polski jest nikła. To jednak nie oznacza, że nie należy jej wpisywać do dokumentu strategicznego. Jego zadaniem jest kształtowanie kierunków i wskazywać zadania dla całej administracji, w tym rządowi i dyplomacji. Nie postrzegam zawarcie tego punktu w rekomendacjach jako błędu, ale jego realizacja w szybkim terminie jest mało prawdopodobna.
Jak Pani ogólnie ocenia zalecenia prezydenta Andrzeja Dudy?
Dokument jest bardzo spójny i logicznie skonstruowany. Jasno wskazuje okoliczności i środowiska bezpieczeństwa, które wymuszają stworzenie nowej strategii. Obecna jest nieaktualna. Powstała w 2020 roku, przed wojną na Ukrainie i kryzysem granicznym, który wywołała Białoruś i Rosja celem destabilizacji Polski. Dokument trafnie diagnozuje również inne zagrożenia wynikające ze zmieniającej się globalnej sytuacji: niezależność energetyczna, problemy migracyjne, bezpieczeństwo zdrowotne, społeczne czy środowiskowe.
Rekomendacje prezydenta są skonstruowane poprawnie, jasno wskazują interesy i cele strategiczne. Plan jest prosty do implementacji, również na niższych szczeblach. Nawiązuje logiką, układem i kontynuacją form do obecnej strategii, co jest dobrą tradycją kształtowania dokumentów strategicznych.
Co ważne, a jeszcze do niedawna nie było takie oczywiste, to wskazana w nim waga wzmacniania relacji wpływających na bezpieczeństwo z krajami Unii, przede wszystkim z Niemcami i Francją. Oczywiście w dokumencie podkreśla się strategiczne partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi, ale nie są one jedyna rekomendowaną formą budowania relacji międzynarodowych w celu poprawy bezpieczeństwa. Jest to dobry prognostyk. Owszem USA grały, grają i będą grać pierwsze skrzypce w NATO, ale zwiększenie roli krajów europejskich, ich zaangażowania w budowanie potencjału obronnego jest ważne. Nie tylko by odstraszyć Rosję czy Białoruś, ale by wybić argumenty z rąk osób takich jak Donald Trump, które twierdzą, że Europa jest za mało zaangażowana w sojusz, za mało wydaje na obronność i za mało dba o wspólne bezpieczeństwo.
Czy bliższy sojusz z państwami europejskimi, między innymi Niemcami i Francją może zastąpić zaangażowanie USA?
Wzmocnienie relacji z partnerami europejskimi to nie działanie w zamian, czy dla osłabienia strategicznego partnerstwa z USA, a jego uzupełnienie. Potrzeby Polski w zakresie zapewniania bezpieczeństwa wzrosły w ostatnich latach. Sporo zrobiliśmy sami. Ale to nie wystarczy. Podkreślenie wagi relacji europejskich w nowym polskim dokumencie strategicznym będzie pozytywnie odczytany w Europie. Zwłaszcza, że Europa się budzi ze snu, w którym się czuła w pełni bezpieczna, szczególnie ta część, która długo była krytyczna do rozwoju obronności. Błędem byłoby niewykorzystanie gotowości europejskich liderów do współpracy. Zwłaszcza prezydenta Macrona, który niespodziewanie wyrósł na istotnego sojusznika w tym zakresie.
Trudne położenie geopolityczne Polski, które zazwyczaj jest przyczyną braku bezpieczeństwa, daje jej jednak również szansę. Nie tylko staliśmy się łącznikiem Zachodu z Ukrainą, ale i otrzymaliśmy szanse wzmocnienia naszego bezpieczeństwa. Sojusz, Unia, są gotowe wspierać ochronę zewnętrznych granic. Trzeba umieć to wykorzystać.
Rozmawiał Marcin Karwowski
Pszczel: Jak wygrać wojnę i wstąpić do NATO? Kluczowa rola partnerstwa Ukrainy z Sojuszem