Kluczowa decyzja jest obecnie w rękach Komisji Europejskiej. Na ostatniej sesji Parlamentu frakcje przegłosowały korzystną dla przemysłu rolnego unijną politykę rolną. Jej założenia nijak mają się do celów porozumienia paryskiego, priorytetów ustalonych przez Parlament Europejski w grudniu 2019 roku, ambicji Europejskiego Zielonego Ładu i redukcji emisji – pisze doktorka Sylwia Spurek, radczyni prawna, była zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, obecnie posłanka do PE we frakcji politycznej Zielonych.
Problemy rolnictwa
Ostatnia debata dotycząca CAP pokazuje, że istnieje w Parlamencie sojusz obrońców przemysłowego rolnictwa. Posłowie i posłanki, którzy niejako tworzą ten sojusz, pochodzą z różnych partii, ale łączy ich jedno – obrona rolnego przemysłu, powstrzymanie koniecznych zmian, utrzymanie status quo, w którym interes przemysłu jest ważniejszy niż przyszłość naszej planety. Działania posłów EPP, S&D, Renew i ECR przypominają sytuację z obroną energetyki węglowej. Zmiany w rolnictwie są oczywistością i odsuwanie decyzji tak, jak to było wcześniej w przypadku decyzji dotyczącej energetyki węglowej, będzie miało katastrofalne skutki dla klimatu, jakości życia ludzi i europejskiej gospodarki. Nie mogę zrozumieć, że posłowie i posłanki, którzy spierają się o kwestie praworządności, praw człowieka, kryzysu migracyjnego, w kwestii obrony przemysłu rolnego z taką łatwością budują polityczne sojusze. Tak długo, jak nie zaczniemy mówić głośno, że rolnictwo stało się przemysłem i do tego przemysłem ciężkim, nie będziemy mogli rozpocząć planowania i rozpoczęcia zmiany. Zamiatanie tego problemu pod dywan, mówienie rolnikom europejskim, że wszystko jest w porządku i nic się nie zmieni, to tylko taktyka polityczna, której celem nie jest interes publiczny, ale interes partyjny. Wielu polityków w Parlamencie Europejskim krytykuje polski rząd za ograniczanie działań Unii Europejskiej na rzecz realizacji celów klimatycznych. Ale w tym samym czasie, ci sami eurodeputowani bronią przemysłu rolnego, który przecież dla klimatu jest tak samo ważnym problemem jak energetyka czy transport.
Dlatego teraz, po raz kolejny, mówimy „sprawdzam” Komisji Europejskiej. KE powinna wycofać projekt CAP i może to zrobić, chociaż trilogi już trwają. Powinna to zrobić, bo większość parlamentarna zagłosowała za wersją CAPu, która jest kompletnie nieakceptowalna w kontekście celów Europejskiego Zielonego Ładu. Dzisiaj kluczowe nie jest to, jakie środki będą przeznaczane na realizację celów klimatycznych, ale jak te cele dokładnie zdefiniujemy i na jakie działania te środki będą przeznaczane. Obecnie debata idzie w takim kierunku, że istnieje ryzyko, że unijne środki, które mają ratować klimat, trafią na taką działalność rolniczą, która katastrofę klimatyczną pogłębia.
Zamiast działać zgodnie z unijną zasadą: zanieczyszczający płaci, niektórzy chcą najwyraźniej finansować dalej, to co szkodzi, zagraża zdrowiu i życiu ludzi, pogłębia katastrofę klimatyczną. Jak chcemy reformować rolnictwo, skoro nie ma politycznej decyzji i propozycji działań dotyczących likwidacji dopłat do produkcji mięsa i mleka, nie ma propozycji i działań ograniczających powstawanie nowych i działanie już istniejących ferm przemysłowych? Unia Europejska, Parlament, Komisja, Rada, znając opinię nauki, organizacji pozarządowych, strajków klimatycznych nadal chcą dopłacać do produkcji, która szkodzi, nadal chcą wydawać unijne fundusze na promocje spożycia mięsa i mleka. Taka Wspólna Polityka Rolna jest polityką antyklimatyczną, antygospodarczą i antyunijną.
Albo wyjdziemy z tego rolnego matrixu, albo ta kadencja Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej będzie jedną z najgorszych, bo nie odpowie na potrzeby, wyzwania, zagrożenia wynikające z katastrofy klimatycznej.
WWF: Neutralność klimatyczna w Polsce może jeszcze złapać koło ratunkowe