KOMENTARZ
Bartłomiej Staszkiewicz
Współpracownik BiznesAlert.pl
Segment gazowniczy i azotowy (chemiczny) żyją w symbiozie. Jedno bez drugiego przetrwać nie może. Dlatego trzeba pomyśleć o stałej współpracy w celu poszukiwania węglowodorów oraz zapewnienia rozwoju technologii.
Były prezes Grupy Azoty Jerzy Marciniak w ostatnim swoim wywiadzie, wspomniał o połączeniu kapitałowym dwóch kluczowych dla skarbu państwa spółek, czyli PGNIG i Grupy Azoty (GA). Jednak na tym etapie nie występuję żadne powiązanie kapitałowe, poza tym, że Grupa Azoty jest najważniejszym odbiorcą gazu od PGNIG. Dlatego był to jeden z głównych powodów blokowania wykupu GA przez Acron. Jerzy Marciniak nadmienił również o ewentualnym wykupie kilku polskich kopalń węgla przez GA.
Obserwując długotrwałe trendy tego typu modeli biznesowych polegających na wzajemnym wykupie spółek poszukiwawczo-wydobywczych i chemicznych, doprowadza to do wzmocnienia pozycji obydwóch spółek jak i poszerzenia celów inwestycyjnych. W latach 80. i 70. ubiegłego wieku doszło do największej liczby potężnych fuzji, jak Conoco i DuPont oraz BASF i Wintershall, gdzie to właśnie firma chemiczna przejmowała wydobywczą. Dodatkowo istnieje trend, w którym nowe zakłady chemiczne są budowane nad morzem, co jest spowodowane ułatwionym eksportem produktów chemicznych jak i tworzyw sztucznych. Dlatego BASF buduje koncern nad Zatoką Meksykańską, co również zwiększa jego dostęp do tanich źródeł energii. W przypadku Europy nie ma problemów z pozyskaniem gazu dla swoich zakładów chemicznych, ponieważ ma bardzo rozbudowane portfolio poszukiwawczo-wydobycze w Europie, jak i w Afryce Północnej. W przypadku Conoco i DuPont, po ok. dwudziestu latach współpracy – polegającej głównie na uzupełnianiu materiałów potrzebnych do produkcji włókien i produktów z tworzyw sztucznych, ta druga sprzedała swoje udziały, umożliwiając tym samym doprowadzenie do fuzji Conoco z Phlips Petroleum. Dzięki temu narodził sie jeden z większych potentatów w branży poszukiwawczej i petrochemicznej w Ameryce i na świecie – ConocoPhillips.
W Polsce biznes zaczyna sie rozwijać w podobny sposób. Zaczęło sie od wykupu Anwilu przez PKN Orlen. Jednak podstawową różnicą miedzy Orlenem a Conoco jest fakt, że polska firma od niedawna posiada segment zajmujący sie poszukiwaniem węglowodorów w Polsce i wydobyciem ropy w Kanadzie. Również Grupa Azoty wraz z Lotosem chce budować petrochemię, która będzie przynosić obopólne korzyści wiążące się z poszerzeniem oferty produktów. Jednak podstawową korzyścią będzie zagospodarowanie, produkowanych w gdańskiej rafinerii, benzyny oraz LPG, które są produkowane z nadwyżką. Dlatego współpraca Grupy Azoty i Lotosu, umożliwiająca przerabianie benzyny i LPG na produkty petrochemiczne, wydaje się naturalna. Ponadto ta kooperacja prawdopodobnie i tak wymagałaby zwiększonego importu surowców. Spółki na wspólne inwestycje zamierzają wydać 12 mld złotych.
Jak było wspomniane wcześniej, jedyne co łączy Grupę Azoty i PGNIG jest transakcja kupna/sprzedaży gazu. Ponadto połączenie Grupy Azoty oraz PGNIG byłoby trudne do wykonania, bowiem PGNiG nie dysponuje wolnymi środkami umożliwiającymi mu przejęcie aktywów Grupy Azoty, a uzupełnienie aktywami w postaci kopalń jest nieopłacalne. Lepsze w tym przypadku byłaby współpraca przy inwestycjach, gdzie GA mogłaby być partnerem PGNIG przy odwiertach poszukiwawczych za gazem i ropą, w Polsce i Norwegii. GA mogłaby również kupić koncesje na węgiel w celu rozwoju technologii związanej ze szczelinowaniem za metanem w pokładach węgla oraz podziemnym zgazowaniem węgla. Dodatkowo mogłaby wystąpić o finansowanie badań nad wypracowaniem najlepszej metody i technologii na szczelinowanie łupków gazonośnych. Taka współpraca, a nie fuzja, pomogłaby lepiej znieść PGNIG liberalizację gazu i pozyskać finanse na inne projekty. Dodatkowo PGNIG mógłby wprowadzić, nową gamę produktów związany z chemią jak i tworzywami sztucznymi.
Fuzja byłaby lepszym rozwiązaniem dla GA i Lotosu, z powodu wspólnego projektu petrochemicznego, który jest już bliski rozpoczęcia. Musimy jednak pamiętać, że koszty na inwestycje zwrócą się dopiero po pewnym czasie, również zyski nie pojawią się od razu. Dodatkowo trzeba pamiętać, że PKN Orlen, w którym Skarb Państwa ma ok. 30% udziałów, zainwestował w Możejkach i czas dowodzi, że nie była to trafiona inwestycja. Dlatego Lotos powinien się dobrze zastanowić, czy wejście w kooperację z GA, kosztem zmniejszenia inwestycji w rozwój Płocka, jest dobrym krokiem. Obecnie kompleks ma w planach skupienie się na petrochemikaliach, przez co może dojść do zwiększenia produkcji tworzyw sztucznych niż paliw.
Jeżeli doszłoby do fuzji, to dopiero czas pokaże, w którym kierunku on pójdzie. Ale dzięki zapowiadanym inwestycjom polska branża chemiczna będzie wzmacniała swoją pozycje na rynku europejskim i światowym.