– Pomoc publiczna na rzecz górnictwa ma sens, jeżeli służy ograniczeniu negatywnych skutków społecznych zamykania kopalń. Nie może to być sposób na dotowanie nierentownej branży i utrzymywania jej przy życiu – mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Polska Grupa Górnicza poinformowała o tym, że otrzymała pierwszą transzę dotacji na rzecz wygaszania kopalni w ramach umowy społecznej. Czy ta pomoc jest w ogóle potrzebna? Wygaszanie górnictwa w Polsce trwa i bez specjalnych działań rządu.
Janusz Steinhoff: Nie da się ograniczyć branży górnictwa kamiennego w Polsce bez pomocy publicznej, więc sam fakt jej udzielenia jest zrozumiały. Problem jest jednak w tym, że pomoc publiczna powinna być wykorzystana tak jak działo się to w latach 1997-2001, na osłony socjalne czyli na pomoc pracownikom odchodzącym dobrowolnie z górnictwa. Zapisy w obecnej umowie są podobne do tych zawartych za czasów rządów Jerzego Buzka. Wówczas, w efekcie stosowania pakietu osłonowego udało się w warunkach spokoju społecznego, w ciągu czterech lat, zredukować zatrudnienie w górnictwie o ponad 100 tys. osób, czyli więcej o 30 procent od liczby obecnie pracujących. Redukcja zatrudnienia umożliwiła likwidację trwale nierentownych mocy produkcyjnych w 23 kopalniach i w efekcie uzyskanie dodatniego wyniku finansowego całej branży. W obecnym programie przeobrażeń w górnictwie pominięto całkowicie ekonomię, proponuje się subwencjonowanie kopalń, by mogły one dotrwać do terminu likwidacji uzgodnionego ze związkami zawodowymi. Tak więc znaczące środki budżetowe będą służyły petryfikacji obecnego stanu branży zamiast jego sanacji.
Pojawiają się głosy, że może być problem z notyfikacją tej pomocy publicznej przez Komisję Europejską…
Myślę, iż Komisja Europejska tylko częściowo zaakceptuje ten plan. Z punktu widzenia nakładów na osłony dla odchodzących górników, nie sądzę aby miało to stanowić problem. Wyzwaniem będzie zatwierdzenie planu, który zakłada pomoc publiczną dla kopalń bez oglądania się na ekonomiczny charakter tej pomocy. W mojej opinii, KE zgodzi się na pomoc publiczną, która rozwiąże ewentualny problem społeczny, natomiast nie zgodzi się na dofinansowanie nierentownych kopalń po to, aby mogły one funkcjonować. Byłoby to sprzeczne z zasadami dopuszczalności pomocy publicznej udzielanej podmiotom gospodarczym, jakie obowiązują w UE.
Co zatem powinien teraz zrobić rząd?
Rząd powinien dać gwarancje zatrudnienia górnikom, czyli wypełnić swoje obietnice i zobowiązania, przy jednoczesnym aktywnym kreowaniu projektów dobrowolnych odejść. To musi być wsparte szeregiem narzędzi, które są w dyspozycji państwa jak m.in. przekwalifikowanie pracowników, czy też stymulowanie tworzenia miejsc pracy w innych segmentach gospodarki. Myślę, iż powinien być to główny cel działań rządu, któremu radzę, by w większym stopniu oparł się na pozytywnych doświadczeniach w restrukturyzacji górnictwa z przeszłości.
Wątpliwości pojawiają się jeśli chodzi o samą kwotę, czyli niespełna 30 mld złotych. To znaczne środki, które mogłyby zostać wykorzystane w inny sposób niż wspieranie schyłkowej branży…
Wysokość tej pomocy powinna wynikać z dokładnie przeanalizowanych szacunków. Ważniejsza od samej kwoty jest filozofia jej rozdysponowania. Budżetowe środki powinny rozwiązywać problem, a nie utrzymywać stan obecny. Musimy likwidować kopalnie, które są nierentowne, ale robić to w taki sposób, aby uwzględniać uwarunkowania społeczne. Oczywiście, rząd jest w trudnej sytuacji, gdyż przez lata szafowano obietnicami bez pokrycia, mamiono górników różnymi wizjami a koniec końców okazało się, że i tak kopalnie będą musiały być likwidowane.
Rozmawiał Mariusz Marszałkowski
Jakóbik: Wojna zmusza do rewizji strategii energetycznej Polski