Polska powinna dywersyfikować źródła pozyskiwania energii elektrycznej. Dr inż. Janusz Steinhoff, wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka podkreśla w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl, że opieranie elektroenergetyki na węglu nie ma uzasadnienia ekonomicznego.
BiznesAlert.pl: Czy Polska nadal powinna inwestować w sektor węglowy i wiązać z nim swoją przyszłość?
Janusz Steinhoff: Polska już nie inwestuje w sektor węglowy, nie budujemy przecież nowych kopalń. Od wielu lat ze względów ekonomicznych ograniczamy wydobycie węgla. Przez cały okres transformacji musieliśmy likwidować trwale nierentowne kopalnie bądź te, w których kończyły się zasoby. W efekcie liczba czynnych kopalń spadła, a wraz z tym spadkiem zredukowany został poziom wydobycia i liczba zatrudnionych. W 1990 roku wydobywaliśmy 145 mln ton węgla. W roku ubiegłym było to już ok 65 mln ton. Spada również zatrudnienie w sektorze górniczym. Kiedyś w tej branży pracowało ok. 380 tysięcy osób, obecnie ok. 80 tysięcy. To czy będziemy budować nowe kopalnie, będzie zależało od czynników ekonomicznych. Zapowiedź ministerstwa energii dotycząca budowy elektrowni węglowych jest jednoznaczna. Blok 1000 MW w elektrowni Ostrołęka – o ile powstanie – będzie ostatnim blokiem węglowym. Udział węgla jako nośnika energii w naszym miksie energetycznym powinien dość szybko zacząć spadać. Równocześnie do 2020 roku udział OZE powinien w nim wynosić 15 procent. Niestety nie uda nam się tego osiągnąć. Błędem rządu jest osłabienie tempa inwestycji w elektrownie wiatrowe poprzez nieracjonalne regulacje i spowodowaną przez nie niepewność wśród inwestorów. Z kolei ze względu na konieczność kompensacji niestabilnych źródeł energii, jakimi są OZE konieczny jest również rozwój energetyki gazowej. Nie ma więc jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnienia, aby zwiększać udział paliw stałych w elektroenergetyce.
Moim zdaniem błędem było to, że wcześniej nie zaczęto dywersyfikować nośników energii w elektroenergetyce. Praktycznie mamy monokulturę węglową – opartą na węglu kamiennym i brunatnym. Polska jest i będzie obciążona kosztami emisji CO2, czyli konsekwencjami pakietu energetyczno-klimatycznego. W efekcie świadomej polityki klimatycznej Unii Europejskiej ceny uprawnień do emisji CO2 wzrosły z 5 do 20 euro za tonę. Na 1 MWh Polska emituje tonę CO2. To znacząco podnosi koszty wytwarzania energii, a to mocno odczuje nasza gospodarka i odbiorcy komunalni. Proponowane przez rząd rekompensaty nie mogą być rozwiązaniem długofalowym. Polskie stanowisko prezentowane przez rząd na szczycie klimatycznym w Katowicach jest zdecydowanie bardziej racjonalne niż stanowisko prezydenta Andrzeja Dudy. Niestety odnoszę wrażenie, że pan prezydent nie odczytał znaków czasu i zajął stanowisko dalekie od oczekiwań zgromadzonych w Katowicach przedstawicieli krajów, które zamierzają walczyć o lepsze i bardziej sprawiedliwe narzędzia ochrony atmosfery. Bo przecież jest to problem globalny, a nie lokalny i tylko wspólnymi siłami można go rozwiązać.
Czy utrzymanie wydobycia węgla w Polsce przez 200 lat jest możliwe?
Wydobywanie każdej kopaliny ze złoża musi być uzasadnione ekonomicznie. Cóż z tego, że mamy stosunkowo duże zasoby węgla kamiennego, jeśli jego wydobycie prawdopodobnie w większości przypadków będzie ekonomicznie nieuzasadnione. Wynika to przede wszystkim z tego, że pokłady węgla znajdują się coraz głębiej oraz ze skali zagrożeń górniczo-geologicznych oraz potencjalnych skutków szkód górniczych. Mówienie o tym, że będziemy wydobywać węgiel za wszelką cenę, aby zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne nie jest zgodne ze współczesną wizją energetyki i jakąkolwiek racjonalnością ekonomiczną. Świat tak jest zbudowany, że poszczególne państwa często zmuszone są do importu nośników energii. Poziom uzależnienia Polski od importu surowców energetycznych jest stosunkowo nieduży m.in. dlatego, że mamy elektroenergetykę opartą na węglu. Chociaż w ostatnich latach importujemy go coraz więcej – ten rok zamkniemy importem na poziomie ok. 18 mln ton. To duży wolumen. Tak pozostanie, ponieważ nie budujemy nowych kopalń. Do potencjalnych inwestycji kapitału zagranicznego polski rząd odnosi się z niewystarczającą aktywnością.
Słowa prezydenta przy okazji Barbórki o tym, że nie pozwoli na ,,zamordowanie polskiego górnictwa” są nieporozumieniem i przykładem dość efektywnej figury retorycznej o populistycznym zabarwieniu. Nikt nie chce ,,zamordować” jakiejkolwiek kopalni, jednak działalność gospodarcza musi być osadzona w realiach ekonomii. Polska wydaje duże środki budżetowe na kolejne programy restrukturyzacji górnictwa. Dokonywane są również duże transfery do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, którymi wspomagamy system emerytalny dla górników, ich rodzin (dotyczy to nie tylko górników zatrudnionych w kopalniach węgla kamiennego). O górnictwie trzeba rozmawiać w oderwaniu od populizmu, w oparciu o realia ekonomiczne oraz szacunek dla ciężkiej i niebezpiecznej pracy górników. Nasi politycy wpadają w dwie skrajności. Jak jest wypadek w kopalni to pojawiają się opinie, że należy je szybko zlikwidować, aby uniknąć w przyszłości tragicznych wydarzeń. Z kolei jak jest Barbórka to mówią, że będziemy realizować zaplanowany poziom wydobycia nie oglądając się na ekonomię. Doradzałbym klasie politycznej więcej odpowiedzialności w kwestii naszej polityki energetycznej.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski przedstawił projekt strategii energetycznej do 2040 roku, który zakłada, że udział węgla w miksie energetycznym spadnie do 2040 z obecnych 80 do 60 procent. Jak ocenia Pan to założenie?
Jest to na razie tylko krok we właściwym kierunku, ale niewystarczający. Myślę, że projekt wymaga poważnej dyskusji np. jeśli chodzi o energetykę jądrową czy OZE. Nie wiemy, czy będzie nas stać na to, aby wesprzeć atom, ponieważ koszty inwestycyjne energetyki jądrowej są zdecydowanie wyższe, niż w przypadku energetyki gazowej, OZE czy węgla. Jest zapowiedź ministra Tchórzewskiego, że blok w Ostrołęce będzie ostatnią instalacją węglową w Polsce. Nie wiadomo jednak, czy ona powstanie. Powinniśmy zdecydowanie doprowadzić do dywersyfikacji nośników energii w elektroenergetyce. Opieranie jej na monokulturze wysokoemisyjnych paliw stałych byłoby błędem strategicznym.
Rozmawiał Piotr Stępiński