Większość ludzi ma dziwną skłonność zabierania głosu w sprawach na których zupełnie się nie znają. Jest to skłonność tak powszechna, że nie omija energetyki, a szczególnie kiedy dotyczy tematu na którym można wylansować się, choćby troszeczkę, jak „polityka energetyczna” – pisze Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
Kilka miesięcy temu jedna z organizacji lobbystycznych przedstawiała opracowanie, które nazywała „Polityką energetyczną”. Chwalono się przy okazji, że obliczenie do tego opracowania były wykonywane programem Excel. Podnosiło to znacznie rangę prezentowanych rozważań, bo przecież program Excel jest nauczany na pierwszym roku politechniki, zatem co najmniej jedna osoba, która przygotowywała tę „politykę energetyczną” prawdopodobnie ukończyła pierwszy rok studiów.
Kolejna propozycja „polityki energetycznej” została niedawno opublikowana przez organizację mającej w nazwie „instytut”. Nie wiem o co to słowo w nazwie znaczy, ale u mnie w firmie nazwa „instytut” jest zarezerwowana dla organizacji mającej co najmniej pięciu samodzielnych pracowników naukowych, czyli osoby ze stopniem doktora habilitowanego lub z tytułem profesora. Otrzymałem to opracowanie razem z polemiką PKEE z prośbą o komentarz.
Materiały „instytutu” są typowym opracowaniem z tezą. Pisze się różne, często mało spójne ze sobą, rzeczy (pięć pierwszych punktów w Executive Insight), aby na końcu (pkt.6) ogłosić wniosek, że należy dokonać (między innymi) „strukturalnej modyfikacji polskiego miksu wytwórczego (optymalizacja kosztu wytworzenia energii)”.
No cóż optymalizacja (kosztowa) jest minimalizacją założonej funkcji celu wyrażającej najczęściej całkowite koszty wytworzenie i dostawy energii elektrycznej przy uwzględnienie ograniczeń technicznych i wynikających z nich zasad działania systemu elektroenergetycznego, takich jak: rozpływy mocy; poziomy rezerw; tworzenie planów koordynacyjnych; wyznaczanie przepustowości linii przesyłowych, w tym transgranicznych; dyspozycyjności, itd. Dokonanie takiej optymalizacji wymaga nie tylko skomplikowanych programów obliczeniowych, najczęściej wykorzystujących różne metody optymalizacji binarnej, ale również dobrej wiedzy o działaniu systemu elektroenergetycznego, zarządzanego nie tylko przez ludzi, ale również, a nawet bardziej, przez prawa fizyki.
Zasady działania systemu są dobrze opisane w Instrukcji Ruchu i Eksploatacji Sieci Przesyłowej dostępnej na stronach internetowych Polskich Sieci Elektroenergetycznych S.A., a w zakresie działania systemów rozdzielczych na stronach operatorów sieci dystrybucyjnych. Można również posiłkować się wiedzą ogólną dotyczącą optymalizacji systemów elektroenergetycznych działających w warunkach rynkowych. Mogę polecić HANDBOOK: Energy Systems and Markets, w szczególności część pierwszą „Structure and operation”, rozdział 2.6 „Energy mix”, rozdz. 2.7 „New approach to long-term planning”, jak również rozdz. 5 „Power units commitment & dispatch”.
Warto aby postulaty dotyczące miks-u energetycznego wynikały z profesjonalnych obliczeń i analiz wykonywanych przez odpowiednie dla tego typu zadań programy obliczeniowe i profesjonalnych analityków, znających prawa fizyki. Można by wówczas zobaczyć, że w obecnych warunkach taka optymalizacja już dokonała się zarówno w Polsce, jak i u naszego zachodniego sąsiada i polega na tym, że „optymalny koszt” osiąga się przy dużym udziale węgla, zarówno kamiennego, jak i brunatnego, w produkcji energii elektrycznej.
Symulacje wykonywane dla Komisji Europejskiej przez Narodowy Uniwersytet w Atenach w ramach tzw. „Impact Assessment” dotyczącego wdrażania Pakietu Zimowego, pokazują bardzo powolne procentowe zmniejszanie udziału węgla w produkcji energii elektrycznej w Polsce przy zachowaniu wolumenowej wielkości zapotrzebowania na podobnym, jak obecnie poziomie. Zmniejszanie się udziału paliw kopalnych w produkcji energii elektrycznej będzie powolne, ale i tak 100% rezerw mocy musi być w pełni dyspozycyjnych źródłach wytwórczych. Odchodzenie od paliw kopalnych nie wynika i nie będzie wynikać z przyczyn ekonomicznych (obniżenie kosztu), ale z decyzji politycznych powodujących zwiększenie kosztu produkcji energii elektrycznej. Przykładem może być ETS, którego celem jest zmniejszenie udziału paliw kopalnych, a który skutkuje wzrostami cen energii elektrycznej.
Nie chciałbym więcej odnosić się do opracowania tego „instytutu”, bo jest to merytoryczny MiszMasz, z którego ma wynikać, że trzeba zmienić Energetyczny mix. Tylko jak to zrobić gwarantując bezpieczeństwo energetyczne, czyli ciągłe dostawy energii? Odejść od węgla, ale gdzie? Do atomu na który nas nie stać. Czy może do gazu, którego nie mamy. Bo z wiatrem i słońcem jest tak jak w góralskich powiedzeniach: „abo bedzie, abo nie bedzie”. I lepiej to zostawić folklorowi.
O polemice PKEE można tylko powiedzieć, że jest bardziej polityczna niż merytoryczna. Jednak nawet polemika polityczna może być dokonywana z użyciem skalpela, a nie siekiery, nawet gdy tylko ona jest pod ręką. W Polsce wyraźnie brakuje profesjonalnego ośrodka w dziedzinie energetyki, rodzaju „Think Tank”. Mógłby on działać na bazie PKEE, pod warunkiem, że nie będzie używać się tej organizacji do walk w „kisielu” z mało istotnymi przeciwnikami.
PKEE odpowiada IJ: Manipulacje i nierzetelności o cenach energii