Jakóbik: Ostatnia bitwa o strategię energetyczną na Kongresie 590

16 listopada 2018, 07:31 Atom

Podczas Kongresu 590 w Rzeszowie-Jasionce odbędzie się dyskusja odzwierciedlająca spór w rządzie o ostateczny kształt strategii energetycznej. Zwolennicy atomu po raz kolejny i, być może ostatni, zetrą się z promotorami energetyki odnawialnej zabezpieczanej gazem – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Andrzej Duda na Kongresie 590. Fot. BiznesAlert.pl
Andrzej Duda na Kongresie 590. Fot. BiznesAlert.pl

Strategia energetyczna na finiszu

Strategia energetyczna RP, czyli aktualizacja Polityki Energetycznej Polski (PEP) zawierająca założenia do 2040 roku ma zostać przedstawiona podczas szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach, na którym przywódcy świata będą dążyli do przyjęcia wiążących zobowiązań odnośnie działań na rzecz ochrony klimatu. W tym celu podejmą działania na rzecz redukcji emisji CO2 oraz innych gazów cieplarnianych.

Ze względu na globalną oraz unijną politykę klimatyczną, a także przez wzrost cen energii elektrycznej wywołany drożejącymi uprawnieniami w ramach klimatycznego systemu handlu emisjami (EU ETS), Polska będzie dążyła do redukcji emisji wzorem innych krajów rozwiniętych z tzw. załącznika I konwencji klimatycznej. Nie rozstrzygnęła jednak dotąd, w jaki sposób to zrobi. Według moich informacji po trzech latach przesuwania terminu publikacji strategii, dyskusja w rządzie na jej temat jest na etapie końcowym.

Atom kontra OZE i gaz

Zwolennicy energetyki jądrowej chcą wpisania do strategii energetycznej 6-9 GW energii z atomu. Zwolennicy Odnawialnych Źródeł Energii (OZE) chcą przyspieszenia transformacji energetycznej poprzez inwestycje w farmy wiatrowe – uwaga, na lądzie też – oraz pozostawienie atomu tylko w ramach technologii małych reaktorów modularnych (SMR), która dopiero się rozwija.

Obrońców atomu można zapytać o to, jaki model finansowy będzie w stanie udźwignąć budowę tylu gigawatów elektrowni jądrowych. To więcej niż w obecnej PEP, która zakładała maksymalnie 3 GW i jest już nie do zrealizowania. Nie wiadomo także, czy rząd zdążyłby zbudować reaktory jądrowe przed podsumowaniem kolejnego przedziału czasowego polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej w 2030 roku. Przygotowania do budowy to dwa lata a konstrukcja to około 10 lat z istotnym ryzykiem opóźnień. Jeżeli decyzja nie zapadnie do końca tego roku, atom przestanie mieć znaczenie dla polityki energetycznej Polski nadawane mu przez jego promotorów w rządzie.

Można także spytać zwolenników OZE o to, o ile wzrośnie import gazu ziemnego do Polski w związku z koniecznością zabezpieczania mocy odnawialnych energetyką gazową. Nie jest oczywiste, że wystarczy planowana infrastruktura Bramy Północnej (rozbudowany terminal LNG, Baltic Pipe), a rząd nie określił jasno, jak dalece zamierza uzależniać się od importu tego paliwa. Wiadomo, że chce zminimalizować lub porzucić dostawy gazu z Rosji. Jednak w razie niewydolności Bramy Północnej, może powstać konieczność budowy trzeciego zbiornika LNG w Świnoujściu lub Baltic Pipe 2, o których pisałem, albo – co gorsze z punktu widzenia deklaracji rządu – zwiększanie importu przez rewers na Gazociągu Jamalskim z Niemiec, a więc pośrednio z Nord Stream 2, który ma powstać do końca 2019 roku.

Oby na COP24

Okazją do rozmowy na ten temat będzie mój panel na Kongresie 590 poświęcony polityce energetyczno-klimatycznej z udziałem ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego będącego zwolennikiem atomu, a także prof. Wojciecha Myśleckiego promującego OZE i gaz. W debacie wezmą także udział przedstawiciele spółek elektroenergetycznych i eksperci. Obrady w Rzeszowie będą prawdopodobnie ostatnią bitwą na słowa przed rozstrzygnięciem sporu rządowego o strategię energetyczną.

Alternatywa będzie przeciąganie prac nad strategią i rozpoczęcie negocjacji z Komisją Europejską w sprawie przesunięcia terminu przedstawienia Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu, który według założeń powinien zostać przedstawiony przez Polskę do końca roku. Opóźnienie publikacji byłoby niekorzystnym sygnałem na COP24 w Katowicach. Polska prezydencja jest odpowiedzialna za dobrą atmosferę rozmów i przedstawienie inicjatywy przewodniej pod tegorocznym hasłem „Changing Together”. Oby polską specjalnością do zademonstrowania na szczycie nie były niekończące się spory i inercja decyzyjna w sprawie strategii energetycznej, ale autentyczny pomysł na transformację energetyczną po polsku.