Studenci i uczniowie szkół średnich we Francji i Wielkiej Brytanii i innych krajów zachodniej Europy protestują przeciwko opieszałości rządów w walce ze zmianami klimatu. Protesty stają się coraz liczniejsze, bardziej regularne i lepiej skoordynowane. Ich twarzą staje się 15-letnia Szwedka Greta Thunberg, którą pamiętamy z dramatycznego przemówienia podczas szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach.
Francuscy aktywiści ogłosili mobilizację, chcą manifestować w każdy piątek, by w ten sposób wymusić na rządzących bardziej zdecydowane działania na rzecz ochrony klimatu. Podobne protesty odbywają się w Niemczech, Belgii, Holandii i Szwajcarii. – Myślę, że wystarczająco wielu ludzi zdało sobie sprawę z tego, jak absurdalna jest ta sytuacja. Jesteśmy w środku największego kryzysu w historii ludzkości i nie robimy nic, by mu zapobiec. Uważam, że jesteśmy świadkami początku zmian i to daje nadzieję – powiedziała Thunberg. Urodzona w 2003 roku aktywista zapowiedziała, że weźmie udział w manifestacjach we Francji.
Zmiany klimatu są kwestią, która łączy podzielonych dotychczas francuskich uczniów i studentów. Pod apelem „Pobudka dla środowiska” (ang. „Wake up call on the environment”) podpisało się 30 tysięcy uczniów ze szkół elitarnych, postrzeganych jako raczej konserwatywne. Zmiany klimatu są zresztą we Francji uważane za największe zagrożenie.
Również brytyjska młodzież aktywnie walczy przeciwko opieszałości władz w walce z globalnym ociepleniem. Oprócz Londynu protesty odbyły się w takich miastach jak Manchester, Brighton, Sheffield czy Oxford w Anglii, Glasgow i Edynburg w Szkocji oraz Belfast w Irlandii Północnej. Władze odnoszą się do protestującej młodzieży przychylnie. Brytyjska minister energii Claire Perry pochwaliła masowe zaangażowanie młodych ludzi w sprawy klimatu, a minister edukacji Sam Gyimah stwierdził, że protesty to świetna lekcja obywatelskości.
EurActiv.com/The Guardian/Michał Perzyński