G-7 i UE chcą się uniezależnić od ryzykownych dostawców minerałów krytycznych. Tworzą w tej sprawie plany, dyrektywy i zobowiązania nie biorąc pod uwagę rzeczywistych możliwości ich występowania na swoim terytorium. Pod tym względem Stany Zjednoczone wyróżniają się bardziej realistyczną polityka i ciężkie pierwiastki ziem rzadkich, których nie mają u siebie zmuszone są do pozyskiwania w Chinach.
Ogłoszony kilka dni temu „Plan działania G7 w sprawie minerałów krytycznych” i w ślad za nim podobna relacja euro news o ich potrzebie dla UE na rzecz przyszłej energetyki są dokumentami wielce mobilizującymi. Z zawartych w nich postulatach, potrzebach i terminach wynika, że jest to program który nie uwzględnia faktycznych możliwości jego realizacji. Rzeczą szczególną tych materiałów jest fakt, że nie ma w nich mowy o żadnych rzeczywistych zasobach na podstawie których można by osiągnąć te cele.
Podkreśla się, że wiele surowców krytycznych ma łańcuchy dostaw wysokiego ryzyka. Na przykład 63 procent światowego kobaltu wydobywa się w Demokratycznej Republice Konga, a 100 procent ziem rzadkich używanych do produkcji magnesów trwałych jest rafinowanych w Chinach. Jednocześnie nie zauważa się , że największe złoża kobaltu na świecie znajdują się na terenie DRK Kongo. Dlaczego zatem państwo to nie miałoby przodować w tym interesie? Domyślny kontekst piszących tego rodzaju postulaty, jest taki, że kobalt trzeba wydobywać, nie tam gdzie on występuję, ale tam gdzie życzą sobie politycy.
Europa ma zbyt ambitne plany
Surowce jak wiadomo są elementem przyrodniczym, który związany jest z określonymi strukturami, które na ogół powstały miliony lat temu, niezależnie od woli współczesnych dygnitarzy forujących podobnie abstrakcyjne żądania. W przypadku Europy nawet postulowane owe skromne 10 procent własnego ich wydobycia, już obecnie wydaje się być czymś mało realnym.
Co najciekawsze to, że francuski portal euro news sam dochodzi do podobnych wniosków cytując Stary Jaromila, – jednego z szefów Czeskiej Służby Geologicznej, – który o podobnych dokumentach powiedział, że nakreślone tam cele są nierealistyczne, ponieważ niektóre z kluczowych surowców dla Unii Europejskiej nie występują na kontynencie europejskim i nie są obecnie wydobywane. Wniosek z tego jest taki, że najpierw należałoby zrobić bilans tego co mamy i tego co jeszcze możemy mieć, a potem dopiero zastanowić się, co wydobywać, w jakiej skali i jakim kosztem.
Prześcignięcie Chin nie będzie łatwe
Surowcowy plan działania G-7 koncentruje swoją uwagę na pierwiastkach ziem rzadkich (REE) postulując dywersyfikację ich dostaw, aby uniezależnić się od chińskiego monopolu. Ten monopol istnieje, miedzy innymi z powodu ignorowania chińskich badań i osiągnięć w tej materii. Chiny osiągnęły obecny status miedzy innymi dla tego, że nie miały żadnej konkurencji. Teraz kiedy stały się mocarstwem i monopolistą, trudno im dorównać technologicznie, a jeszcze trudniej wyeliminować z rynku, na którym zdobyli oni trwała pozycję.
Jest to jakby odwrotność sytuacji, jaką Stany Zjednoczone osiągnęły na rynku finansowym. Dominacja dolara , jako globalnej waluty, jest niepodważalna, mimo szeregu dla niej negatywnych wydarzeń i nierealistycznych prób jej zastąpienia. Tym czym dolar jest dla USA, tym REE jest dla Chin.
Państwo Środka nie toleruje konkurencji
Amerykański portal gospodarczy Daily Reckoning nie ma co do tego wątpliwości. Chiny w zarodku tłumią wszelką konkurencję, która mogłaby zagrozić ich monopolowi. Jeżeli tyko jakiś większy zakład rozpoczyna produkcję Chiny natychmiast obniżają ceny REE i ich konkurent bankrutuje. Jest to metoda bardzo skuteczna, a obniżanie ceny dla Chin jest zawsze bezpieczne, gdyż w chwilach krytycznych mogą one liczyć na wsparcie państwowego kapitału, co na Zachodzie jest rzadkością.
Amerykański portal trzeźwo zauważa, że nie wszyscy wszystko mogą mieć i to niezależnie od posiadanych przez nich kapitałów, Jednym z tego rodzaju problemów jest próba uniezależnienia się od chińskich dostaw. Przeciwna dla USA jest też technologia ich pozyskiwania. Pierwiastki te dzieli się na lekkie i ciężkie. Te pierwsze są znacznie łatwiejsze do uzyskania, ale też są on najtańsze i najbardziej popularne. Najważniejsze dla celów militarnych, podboju kosmosu, i produkcji AI są te cięższe REE, które nie występują we wszystkich złożach, a są za to w Chinach.
Brak zasobów w Ameryce
Stany Zjednoczone nie mogą ich wydobywać, gdyż akurat na Zachodzie brakuje tego rodzaju złóż. I tu Amerykanie dochodzą do wniosku, że nie ma innej opcji, jak po zgodzie dokonywać ich zakupów w Chinach. Zdają oni sobie sprawę, że nie są samowystarczalni, wcale nie dlatego, że tego nie chcą, ale dlatego, ze nie mogą. Technologię prędzej, czy później znaleźliby, ale złóż bogatych w ciężkie REE nie są w stanie stworzyć. Przynajmniej do czasu ich odkrycia na własnym terytorium, muszą w tej sprawie zaakceptować naturalny podział bogactw i dostosować do tego swoje możliwości.
Podczas czerwcowego posiedzenia G-7 w Kandzie, opracowano zasygnalizowany tu plan w sprawie minerałów krytycznych. Prawdopodobnie prezydent Trump mając na względzie nieuchronne negocjacje w tej sprawie z Chinami przedwcześnie opuścił moment podpisania planu minerałów krytycznych pozostawiając jego akceptację innym osobom.
Adam Maksymowicz