KOMENTARZ
Prof. Konrad Świrski
Politechnika Warszawska, Prezes Zarządu Transition Technologies S.A.
Właśnie osiągnęliśmy szczyt sezonu wakacyjnego i można naocznie się przekonać ( w tym ja osobiście), że są kraje w których w lecie nad morzem jest zawsze ciepło , a na dodatek można być pewnym że na niebie nie ma żadnej chmury. Szczęśliwe to kraje, bo jak wiadomo, w Polsce zawsze można być pewnym, że w prognozie pogody, najzimniej będzie nad Bałtykiem (nawet jak tropik w Warszawie to zwykle łagodne 22-24 stopnie nad morzem), a chmury też zawsze się znajdą i to nie tylko takie łagodne białe baranki. Coraz ciemniejsze chmury zbierają się i nad polską energetyką.
Można już dostrzec je wszystkie od pierwszych szarych i postrzępionych aż po wielkie burzowe nawałnice, które niespokojnie nadciągają ze wschodu – wiec 7 subiektywnie wybranych poniżej od tych najłagodniejszych , po najbardziej burzowe chmury nad naszą energetyką.
1. Problem CO2 i europejskie regulacje
Co ciekawe o tym całym problemie można znanym przysłowiem „z dużej chmury … mały deszcz”. Zmienna sytuacja i coraz głośniejsze pomruki wyrzutni rakietowych Grad znad granicy rosyjsko-ukraińskiej sprawiły, że kwestie nacisku na zmniejszanie emisji CO2, całego systemu handlu emisjami i Europy jako krainy szczęśliwości energetycznej zaczęły powoli schodzić na plan dalszy. Jeśli stanie się (w polityce międzynarodowej) cokolwiek bardziej poważnego, to sztandarowy problem zielonej Europy i złowieszczego CO2 natychmiast zniknie, a wielkie plany europejskiego obniżania emisji do kolejnych 30-50-80 % zostanie wspomnieniem, które ewentualnie wymieniać się będzie jako „wstępnie planowane”, „niezobowiązujące cele” czy „sugerowane targety”, ale już bez regulacyjnego nacisku czy też dużego entuzjazmu. Widać dokładnie, że dotychczasowa europejska polityka klimatyczna to zabawka „na dobre czasy”. Na dodatek zabawka nieprzemyślana i wdrażana przez dyletantów zgodnie uważających energetykę na tyle prostą, że można ją zrozumieć w czasie tygodniowego kursu organizowanego przez jakąś firmę konsultingową. Wydaje się, że na dziś obciążenia i problemy związane z emisją CO2 (a raczej obsesyjną z nim walką, która skrzętnie wykorzystywana jest przez cześć lobbystów przemysłowych) schodzą na dalszy plan. Dzieje się tak niezależnie od marketingowych sloganów w programach rządów i europejskich partii mających uspokoić ekologiczne partyjne skrzydła – vide nowa odsłona niemieckiej Energiewende 2.0. CO2 i ekologia wróci natychmiast jeśli sytuacja polityczna się uspokoi, a Europa znowu będzie syta i bogata, ale zaczyna wyglądać, że takie czasy mogą już nie wrócić i tak naprawdę będziemy żałować, że nie mamy ciemnej chmury z CO2 bo jak przyjemnie jest mieć tylko takie problemy ….
2. Energetyka odnawialna – jaka w końcu ma być w Polsce
Można krytykować, że niepotrzebna, można twierdzić, że konieczna bo to jedyna przyszłość – ale tak czy inaczej musi jakaś być. Zarówno w światowej, europejskiej jak i polskiej energetyce , będzie zajmować pewne miejsce i to już nie jako niedostrzegalne ułamki procenta. Mimo wszystko zaczyna być widać już blisko 3 tys. MW w energetyce wiatrowej i w jakiś sposób powinno przewidywać się docelowy Energy-mix i nie tylko sam poziom produkcji energii z instalacji odnawialnych w 2020 i może w 2030, ale też i jakie będą segmenty renevables (wiatr, słońce, itp.) bo to wpływa na konieczność inwestycji w energetykę konwencjonalną i samą budowę systemu elektroenergetycznego. Tymczasem ciemna chmura nad nową ustawą, która grzęźnie w sejmowych dyskusjach. Skierowana pod obrady komisji sejmowych (nowa ustawa o OZE – dyskutowana m.in. http://konradswirski.blog.tt.com.pl/?p=1891 ) ze wszystkimi swoimi wadami i niedopracowaniami, zacznie teraz być masakrowana przez poszczególne lobbujące strony. Jak zawsze najgorsze jest to, że wszyscy teraz się rozjechali na wakacje, a po powrocie to pewnie będą już inne problemy, i zaraz kolejne podsłuchy lub kontrpodsłuchy, awantury koalicyjno-opozycyjne i groźby zmian partyjnych aliansów. W takiej sytuacji możliwe że OZE znowu zejdzie na plan dalszy, nikt nie będzie miał siły zajmować się kolejnym czytaniem kontrowersyjnej ustawy, kiedy ważne zebrania klubowe na kolejnymi wotum zaufania w toku. W ten sposób całość się rozmyje i wszystko zostanie jak dawniej. W końcu nie mieliśmy tej ustawy … no to i nie będziemy mieć dalej. Problem ciemnej chmury nad wszystkimi producentami urządzeń i inwestorami w energetykę odnawialną, ale i pośrednio też nad wszystkimi koncernami energetycznymi jak i samą polską drogą energetyczną trwa.
3. Polityka koncernów energetycznych coraz dłuższa forma przy mniejszej ilości treści
Może bardziej mój subiektywny problem i znak że nowe czasy przynoszą nowe formy komunikacji. Coraz mniej rozumiem strategiczne kierunki działania wielkich polskich koncernów. Przynajmniej podawane w formie komunikatów i korporacyjnej polityki, a obudowane w kolorowe graficzne layounty i wyrafinowane prezentacje. Zaczyna to skręcać jakoś w skomplikowane formuły o łańcuchach wartości, marżach osiąganych w poszczególnych segmentach, EBITA-ch planowanych i wykonanych wraz ze skutkiem na korporacyjny cash flow. Mix kilkuliterowych skrótów, przeplatany z finansowym slangiem coraz dalej odchodzi od konkretu i „inżynierskiego” i „technokratycznego” podejścia do zagadnienia. Zawsze wydawało mi się że energetyka jest prosta – to kluczowy segment gospodarki, który ma niezawodnie produkować i dostarczać energię dbając przy okazji aby była ona maksymalnie tania dla klientów, ale żeby też i przy tym zarobić dla firmy i to tak żeby działanie było stabilne i niezagrożone w długim horyzoncie (co oznacza najmniej dekadę). Nie do końca podoba mi się skręt w formę strategii opracowywanych przez firmy konsultingowe, prawników i finansistów, bo jak pokazało wiele przykładów nawet z ostatnich lat , optimum finansowe wcale nie znaczy to co optimum techniczne, a działanie w celu maksymalizacji marż, to wcale niekoniecznie coś pod czym podpisałby się inżynier, który chce w danym zakładzie pracować jeszcze lat kilka. Ciemna chmura , że strategicznie zaczynamy myśleć jak firma konsultingowa, a ta jak wiadomo ma wszystkie papiery w idealnym porządku, łącznie z tym że na wypadek awarii, małym drukiem ma akapit, że za nic nie odpowiada.
4. Węgiel a sprawa polska
Węgiel jest naszym bogactwem narodowym. To wie każdy poprzez podprogową komunikację w przedszkolu i czytankach w szkole podstawowej (może są jakieś zmiany w nowych darmowych podręcznikach). Mapki na geografii z bogactwami kraju i strój górnika na Barbórkę. Ważność węgla doceniają też kolejne rządy, zwłaszcza w przypadku przyjazdu autokarów z południa do stolicy i dymu palonych opon przy dźwiękach fabrycznych syren. Problem jednak jest głęboki i bolesny. Widać, że górnictwo A.D. 2014 i dalej to zupełnie coś innego niż w XX wieku i że nie da się zanegować problemów połączenia ze światowym rynkiem i globalnych cen węgla w wolnych kontraktach. Segment gospodarki dalej pozostanie bardzo ważny, ale musi się zmieniać, bo każdy kolejny rok, czy kolejna dekada tylko przynosi nawarstwienie problemów. To że w górnictwie będzie problem było widać od dawna (http://konradswirski.blog.tt.com.pl/?p=1154 ) . Odwrócenie trendów cenowych po „tłustych” dla górnictwa latach (2006-2012), nagle postawiło korporacje węglowe w skrajnie trudnej sytuacji finansowe. Niestety chmura coraz ciemniejsza bo u nas za rozganianie (lub za ochranianie) bierzemy się dopiero kiedy spadnie deszcz. Dobra koniunktura i środki finansowe z tłustych lat nie zostały wykorzystane na niezbędne zmiany , a kiedy jest kryzys to zwykle jest za późno. Dzisiejsza polityka wobec górnictwa to niestety chyba dalej zamiatanie problemów pod dywan i próba kontynuacji jak najniższym kosztem (politycznym). W efekcie przeniesienie obciążeń na energetykę dla poprawy kondycji sektora, bo tam są w miarę dobre marze i wyniki finansowe – energetyka powinna więc kupować droższy – niż na rynku światowym – polski węgiel. Na krótką metę działa, w efekcie strategicznym wielki problem bo przypomina ratowanie tonącego nie przez rzucanie koła, a podczepianie do płynącego z boku. Efekt jest taki, że wcześniej czy później i tak będą topić się razem albo w elegancki sposób dostaniemy znaczne podwyżki cen energii na naszych rachunkach – tak więc na koniec znów zapłacimy sami.
5. Inwestycje – termin realizacji planowany a osiągnięty
W scenariuszach rozwoju sektora wytwarzania w energetyce – już znacznie lepiej. Udało się – i tu czapka z głów, przed koncernami energetycznymi ich zarządami , że jednak ruszyły inwestycje energetyczne. Trochę poprzez naginanie planów zwrotu z inwestycji (ale wg mnie wymóg obecnych czasów i konieczność) i samą siłę woli rozpoczęto budowę nowych bloków – Kozienice, Opole, Jaworzno i Turów. Nowa generacja energetycznych bloków na węgiel ma szansę zapobiec deficytom i utrzymać racjonalny poziom mocy wytwórczych w Polsce. Wraz z kontynuowanym programem energetyki jądrowej oraz ostatnim sygnałem z Brukseli – zaakceptowany brytyjski model wsparcia Kontraktów Różnicowych (http://konradswirski.blog.tt.com.pl/?p=1433 ), który daje szanse na finasowanie inwestycji – powoli sektor wytwórczy wydaje się ogarnięty (jeśli oczywiście dołożylibyśmy do tego racjonalne OZE). Jedynie ciemna chmura na horyzoncie to znak naszych obecnych czasów – termin w kontrakcie a termin realizacji. Jedna z największych bolączek XXI wieku – kiedy coraz mniej do powiedzenia mają inżynierowie, a nad kontraktem pracują głownie prawnicy. Prawda brutalna i bolesna – w Europie (i na świecie poza Chinami gdzie dane są nieweryfikowalne) – wszystkie inwestycje infrastrukturalne są zazwyczaj opóźnione. Przykłady z Polski – autostrady tak dramatycznie otwierane rzutem na taśmę przed Euro (2012) a pracowicie kończone do dziś, czy sztandarowa dla bezpieczeństwa inwestycja jak gazoport. Nie trzeba jednak ograniczać się do Polski – nowe, wielkie, piękne i będące katastrofą techniczną i finansową lotnisko w Berlinie. Realizowane przez kraj inżynierów, zaawansowanej techniki i perfekcyjnych norm, standardów i papierów. Błędy w projektowaniu, błędy w realizacji, błędy w wykonawstwie – na dziś nie wiadomo kiedy i za ile to się zakończy. Duże energetyczne bloki w Niemczech (wybudowane koło 2010) – każdy z nich złapał co najmniej 12, a nawet więcej miesięcy opóźnienia. W tej sytuacji należy trzymać kciuki za naszych. Miejmy nadzieje że opóźnienia , które są dziś nieuniknione , liczyć będziemy w miesiącach, a nie w latach. Trzymajmy też kciuki za firmy będące inwestorem – ich wciąż dramatyczna sytuacja (m.in. Polimex) wisi trochę jak miecz Demoklesa nad placem budowy. Problem istnieje i będzie go widać wyraźniej w 2016 i 2017 i miejmy nadzieję że gazoport nauczy pokory i że polskie pokolenie energetyków budowniczych jednak da sobie radę.
6. Kto we władzach energetyki – zawsze im stabilniej tym lepiej
Ten problem dotknie nas wszystkich – związanych z energetyką. Z inżynierskiego punktu widzenia , koncerny powinny być maksymalnie stabilnie zarządzane, a im dłuższy czas pracy Zarządów tym lepiej. To nie są start-upy technologiczne czy firmy FMCG – tu zamiast szybkości i dynamicznego śrubowania marż, bardziej przydaje się długoterminowa wizja, upór, determinacja i znajomość samej energetyki. Niestety dotychczasowe doświadczenia przy zmianach ekip politycznych pokazują, że zawirowania potrafią być dotkliwe. Ktokolwiek będzie decydował o tym w przyszłości – warto pamiętać aby w energetyce nie wywoływać wiatru który sieje burze ….
7. Polityka globalna , cały świat jak domek z kart
Od czasu do czasu przychodzi pogoda ekstremalna. Gradobicie czy huraganowy wiatr, który powoduje że wszyscy chronią się w domach, a wszystkie wcześniejsze spory i problemy odchodzą do lamusa. Polityka światowa 2014 – wygląda dziś zupełnie inaczej niż rok temu . Konflikty, których jesteśmy świadkami zaczynają niepokojąco przypominać zdarzenia z dalekiej historii, a ekrany telewizorów za chwile mogą pokazywać tylko takie niepokojące tematy. Wydaje się to wręcz absurdalne, że jeszcze kilka miesięcy temu było tak spokojnie, a dziś widzimy obrazki walenia do siebie z ciężkiej artylerii i czołgów w państwie tuż za naszą granicą , a wojna ekonomiczna (polskie jabłka) rozpoczyna się na dobre. Jeszcze cały czas komentatorzy radośnie przeskakują z obrazka rozwalonego domu czy zestrzelonego samolotu z porozrzucanym bagażem ofiar do wakacyjnych dowcipów o grajdołach na plaży czy plotkach ze smażalni ryb, ale wszyscy podświadomie czują, że kończy się okres spokoju. To będzie miało też kolosalny wpływ na energetykę. Powoli zaczynamy sobie uświadamiać, że istnieje ewentualność odcięcia dostaw gazu, wojny ekonomicznej na pełną skalę i właściwie powtórki z „cold war” w scenerii XXI wieku. Na tym tle CO2, stare i nowe eneregiewende i polskie problemy z węglem czy korporacyjnymi strategiami wydają się zupełnie nieistotne , jak drobna szara chmura wobec potężnej nawałnicy. Jak zawsze patrząc na ciemne niebo za oknem, liczmy że przejdzie bokiem, ale na wszelki wypadek dokładnie zamykajmy okna i uszczelniajmy okiennice.
Źródło: Blog Konrada Świrskiego