Na temat obowiązku giełdowego z byłym prezesem Urzędu Regulacji Energetyki dr hab. Mariuszem Sworą rozmawiała „Rzeczpospolita”.
Dziennik zapytał byłego prezesa URE, za którego kadencji w 2010 roku wprowadzono w Polsce tzw. obligo giełdowe, o jego opinię na ten temat.
Według Mariusza Swory w pewnych sytuacjach przywracanie konkurencyjności na rynku wymaga wprowadzania w życie regulacji administracyjnych. Według niego, w sytuacji kiedy nie ma warunków by animacją rynku zajęli się sami jego uczestnicy, konieczna jest ingerencja państwa, która ma zmierzać do zapewnienia rynkowi transparentności i większej pewności obrotu.
Jak wyjaśnia były szef URE, przy obecnym poziomie obrotów na TGE nie można traktować ceny giełdowej jako referencyjnej i w efekcie rośnie ryzyko manipulacji ceną.
Jednocześnie rozmówca „Rz” podkreśla, że też cena energii wyznaczana na platformie nadzorowanej przez organy nadzoru finansowego i regulatora rynku energii, pozwala energetyce i przemysłowi lepiej planować przyszłe działania, w tym te strategiczne.
Według byłego prezesa URE wystarczającą płynność i potrzebną rynkowi referencyjną cenę dawałby poziom obowiązku kształtujący się w przedziale 40-60 proc.
Z drugiej strony rozmówca „Rzeczpospolitej” zaznacza, że obligo musi służyć realizacji założonych przez państwo celów, ale też nie może być traktowane jedynie jako źródło generowania przychodów właściciela i nie może też rozleniwiać samej giełdy. TGE w ocenie dr Swory musi być otwarta na dialog i potrzeby uczestników obrotu oraz podjąć działania, które pokaże strategię rozwoju różnych instrumentów.
„Rzeczpospolita” zwróciła uwagę, że plany wejścia do Polski mają EEX i Nordpool. W tym kontekście były szef URE zwraca uwagę, że realizacja obowiązku giełdowego powinna odbywać się na rożnych zorganizowanych platformach obrotu dopuszczonych na rynku polskim, nie tylko na TGE.
Rzeczpospolita/CIRE.PL