– Jeżeli chodzi o klasyczną obronę powietrzną, czyli zestrzelenie rosyjskich rakiet nad Polską, to nie jest to obecnie możliwe. Co więcej, istnieją też poważne wątpliwości, czy systemy przeciwrakietowe, które są planowane w ramach budowy tzw. polskiej tarczy, będą w stanie skutecznie zestrzeliwać iskandery. Istnieje również możliwość niszczenia rosyjskich systemów jeszcze przed startem z terenu obwodu kaliningradzkiego. Tu nasze możliwości są jednak równie ograniczone. Np. obecne uzbrojenie naszych samolotów nie pozwala operować im poza zasięgiem chroniącej iskandery rosyjskiej obrony powietrznej. Mamy jedynie Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy, którego głównym uzbrojeniem są przeciwokrętowe pociski manewrujące NSM. Mogłyby one atakować wcześniej zdefiniowane i rozpoznane rosyjskie wyrzutnie. Polska nie ma jednak skutecznych środków rozpoznawczych. Więc i w tym wypadku musielibyśmy polegać na sojusznikach – mówi w wywiadzie dla portalu Niezależna.pl Tomasz Szatkowski, ekspert ds. obronności, prezes Narodowego Centrum Studiów Strategicznych.
Zdaniem Szatkowskiego, jeśli amerykańska baza pocisków SM 3 w Polsce nawet powstanie, to jej system wykrywania będzie jednak skonfigurowany na zagrożenie płynące z kierunku Iranu.
– Być może, później, po instalacji amerykańskiej tarczy na terenie Polski, można by ją synchronizować z polskimi systemami – rozpoznania, dowodzenia, łączności, które powstać mają w ramach budowy polskiego narodowego systemu. Tyle, że możemy liczyć iż otrzymamy od Amerykanów bardzo ograniczoną liczbę pocisków SM – 3. Ta liczba na pewno nie będzie wystarczająca, by unieszkodliwić wszystkie Iskandery – wskazuje prezes NCSS.
Źródło: Niezależna.pl