Szeligowski: Szczyt w Szwajcarii ma wysłać światu komunikat, że Ukraina chce pokoju (ROZMOWA)

22 maja 2024, 07:30 Bezpieczeństwo

– Zełenski chce udowodnić, że Ukraina jest gotowa do pokoju, w przeciwieństwie do Rosji, która pokojem zainteresowana nie jest. Szczyt w Szwajcarii ma tym samym charakter pewnej ofensywy w sferze komunikacyjnej. Ma pokazać, że Ukraina jest gotowa do rozmów na rzecz dyplomatycznego uregulowania konfliktu – mówi dr Daniel Szeligowski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Wołodymyr Zełeński w Davos. Fot. YouTube.
Wołodymyr Zełeński w Davos. Fot. YouTube.

  • Rosja ewidentnie próbuje skorzystać z okna możliwości, które pojawiło się w związku ze spóźnionym przyjęciem przez USA pakietu pomocowego dla Ukrainy. Broń, które ostatecznie trafi do Ukrainy, przybędzie z opóźnieniem. Zanim to się stania Rosja stara się jak najbardziej rozciągnąć front i wykrwawić armię ukraińską – powiedział Daniel Szeligowski.
  • Zachód ma trudność przy stworzeniu nawet najmniejszego wspólnego mianownika: jak postrzegać ewentualne ukraińskie zwycięstwo. A to powinno być pierwszym krokiem do zakończenia konfliktu – wyjaśnił ekspert.
  • Rezultat tego spotkania, czy to będzie zwykła rozmowa, czy może dojdzie do przyjęcia wspólnej deklaracji, pokaże na ile jest potencjał do stworzenia skonsolidowanej, międzynarodowej pozycji. Osobiście jestem sceptyczny, biorąc pod uwagę, że zaproszono do udziału ponad 100 państw – wyraził opinię rozmówca BiznesAlert.pl
  • Nie chcę wyrokować co będzie jeżeli Trump wygra. Uważam, że sam Donald Trump nie wie co zrobi w sprawie Ukrainy i Rosji jeżeli ponownie zostanie prezydentem. Oczywistym jest, że podejmie jakieś działania zmierzające do zakończenia konfliktu – powiedział analityk PISM.

BiznesAlert.pl: Czy obecne działania wojenne Rosji w Charkowie można określić mianem rozpoczęcia ofensywy?

Daniel Szeligowski: Wojna nigdy nie ma charakteru liniowego, ja osobiście nie rozpatruję tej sytuacji w charakterze ofensywy lub defensywy. Rosja ewidentnie próbuje skorzystać z okna możliwości, które pojawiło się w związku ze spóźnionym przyjęciem przez USA pakietu pomocowego dla Ukrainy. Broń, które ostatecznie trafi do Ukrainy, przybędzie z opóźnieniem. Zanim to się stanie, Rosja stara się jak najbardziej rozciągnąć front i wykrwawić armię ukraińską. Siły, które Rosja zaangażowała, nie są wystarczające by zająć Charków.

W czerwcu odbędzie się szczyt pokojowy, zainicjowany przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, czy można spodziewać się po nim jakichś zmian lub przełomu?

Sama nazwa „szczyt pokojowy” nie do końca odzwierciedla charakter tego spotkania. Nie będą prowadzone tam negocjacje pokojowe, z tej prostej przyczyny, że Rosja nie została zaproszona. Celem jest natomiast uzgodnienie jednolitej pozycji Zachodu wobec zakończenia tej wojny i wobec samej Rosji.

W ramach międzynarodowej koalicji, która ma spotkać się w Szwajcarii, nie ma wspólnej teorii zwycięstwa. Zachód ma trudność przy stworzeniu nawet najmniejszego wspólnego mianownika: jak postrzegać ewentualne ukraińskie zwycięstwo. A to powinno być pierwszym krokiem do zakończenia konfliktu. Dlatego też przed ewentualnymi rozmowami pokojowymi z Rosją Ukraina chce wpierw naradzić się ze swoimi sojusznikami. Odpowiedzieć na pytania „jak zwycięstwo powinno wyglądać” oraz „w jaki sposób do niego doprowadzić?”.

Dopiero następnymi krokami, z punktu widzenia Ukrainy, powinny być działania podjęte przez międzynarodową koalicję na rzecz skłonienia Rosji do zakończenia tego konfliktu oraz do podjęcia negocjacji z Ukrainą. Kijów nie siądzie do negocjacji z Rosją, nie mając za swoimi plecami skonsolidowanej międzynarodowej koalicji.

Czy powstanie skonsolidowanej koalicji jest możliwe, biorąc pod uwagę, że w NATO z jednej strony mamy kraje proukraińskie, jak Polska czy Czechy, a z drugiej strony sceptyczne w zakresie pomocy wojskowej, jak Słowacja i Węgry?

Jest to jedna z wątpliwości, które pojawiają się wokół szczytu w Szwajcarii. Czy to, że Ukraina faktycznie powie „sprawdzam”, na pewno przyniesie jej korzyści? Czy raczej ujawni podziały istniejące wśród państw Zachodu? Ukraina nalega na to spotkanie ponieważ jest to oczko w głowie prezydenta Zełenskiego. Jego duża idea dyplomatyczna, mająca pokazać przede wszystkim tym państwom, które dość sceptycznie patrzą na Ukrainę, a troszkę przychylniejszym okiem spoglądają na Rosję, że Ukraina jest gotowa do rozmów na rzecz dyplomatycznego uregulowania konfliktu. Zełenski chce udowodnić, że Ukraina jest gotowa do pokoju, w przeciwieństwie do Rosji, która pokojem zainteresowana nie jest. Oczywiście Ukraina stawia przy tym własne warunki na rzecz takiego pokoju. Szczyt w Szwajcarii ma tym samym charakter pewnej ofensywy w sferze komunikacyjnej.

Rezultat tego spotkania, czy to będzie zwykła rozmowa, czy może dojdzie do przyjęcia wspólnej deklaracji, pokaże na ile jest potencjał do stworzenia tej skonsolidowanej, międzynarodowej pozycji. Osobiście jestem sceptyczny, biorąc pod uwagę, że zaproszono do udziału ponad 100 państw. Mam wątpliwości czy wypracowanie wspólnego stanowiska jest możliwe w tak szerokim i zróżnicowanym gronie państw.

Rozmawiając o sojusznikach Ukrainy nie sposób nie wspomnieć o USA. Czy nadchodzące wybory oraz potencjalna wygrana Trumpa mogą skutkować wstrzymaniem wsparcia dla Ukrainy?

Moim zdaniem jest to ostatni pakiet pomocowy USA, niezależnie od tego kto wygra wybory prezydenckie. Na pewno ostatni tak duży. Nie chcę wyrokować co będzie jeżeli Trump wygra. Uważam, że sam Donald Trump nie wie co zrobi w sprawie Ukrainy i Rosji jeżeli ponownie zostanie prezydentem. Oczywistym jest, że podejmie jakieś działania zmierzające do zakończenia konfliktu. Do tego potrzebuje jednak zaangażowania Rosji, sama inicjatywa USA przecież nie wystarczy. W obecnej sytuacji nie widzę natomiast powodu, by Rosja miała zgodzić się na zakończenie konfliktu. Daleka droga jest od samej idei do jej wdrożenia. Nawet jeżeli Rosjanie byliby skłonni zamrozić konflikt w zamian za jakieś koncesje ze strony Stanów Zjednoczonych, to Ukraina na takie narzucone rozwiązanie nie musiałaby się zgodzić.

Skoro to ostatni tak duży pakiet ze strony USA to czy europejska zbrojeniówka może zapełnić lukę, która powstanie?

Nie zapełni tej luki w krótkim terminie, mam tu na myśli okres około roku, i dlatego amerykański ten pakiet pomocowy był tak ważny. Zostały podjęte pierwsze działania, które mają rozbudować europejski przemysł zbrojeniowy, ale po pierwsze potrzebny jest czas, a po drugie potrzebna jest wola polityczna, żeby to robić. A dla mnie ciągle nie jest jasne, czy ta wola polityczna jest. Abstrahując od oficjalnej retoryki zachodnich polityków trzeba zwrócić uwagę, że żadne większe decyzje, skutkujące alokacją środków finansowych, nie zostały podjęte.

Z punktu widzenia przemysłu obronnego, czyli z punktu widzenia biznesu, retoryka polityczna nie ma znaczenia. Dopóki pieniądze nie zostaną wpompowane w gospodarkę, dopóki nie przyjdą zamówienia i nie będzie pewności, że te zamówienia zostaną rozłożone na wiele lat, dopóty przemysł zbrojeniowy nie przystąpi do działania, do rozbudowy mocy produkcyjnych.

Rozmawiał Marcin Karwowski

Ukraina odpłaca ropie rosyjskiej bombą za nadobne. Spięcie