Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski ocenił w piątek w Katowicach, że ponad 10 unijnych państw ma w sprawie propozycji tzw. pakietu zimowego stanowisko podobne do Polski, która – jak przypomniał wiceminister – wszczęła tzw. procedurę żółtej kartki wobec pakietu.
Chodzi o przyjętą w czwartek przez Sejm, głosami 410 posłów, uchwałę, zgodnie z którą propozycje Parlamentu Europejskiego i Rady dotyczące wewnętrznego rynku energii elektrycznej są niezgodne z zasadą pomocniczości. Zasada ta polega na tym, że każdy szczebel władzy realizuje tylko te zadania, które nie mogą być skutecznie realizowane przez szczebel niższy. Zgodnie z polskim stanowiskiem, pakiet nie zapewnia osiągnięcia zamierzonego celu działania na poziomie UE lepiej, niż działania podejmowane na poziomie krajowym.
„Rozpoczęliśmy procedurę żółtej kartki w stosunku do rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady Europy w sprawie rynku energii elektrycznej, konkretnie tzw. pakietu zimowego. (…). Rozpoczęliśmy rozmowy między poszczególnymi krajami członkowskimi; są one pozytywne – zobaczymy na ile deklaracje przełożą się na decyzje” – powiedział Tobiszowski w swoim wystąpieniu podczas IX Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Pytany w kuluarach o liczbę krajów, które mają podobne do polskiego stanowisko w tej sprawie i mogłyby chcieć podjąć podobne decyzje, Tobiszowski poinformował, że takie sygnały płyną z ponad 10 – a być może łącznie z 13 – krajów UE.
„Rozpoczyna się proces uchwalania (chodzi o uchwały dotyczące niezgodności pakietu z zasadą pomocniczości – PAP). Myśmy to rozpoczęli. Byłoby z mojej strony nieodpowiedzialnością gdybym teraz wspomniał, na jakim etapie są rozmowy (…) jednak mamy z różnych krajów informacje, że również będą to uruchamiać” – powiedział dziennikarzom Tobiszowski.
Jego zdaniem, unijnych przepisów nie należy procedować w takim trybie, jak dzieje się to z tzw. pakietem zimowym. Stąd Polska zakwestionowała tryb prac. „Najszybciej co mogliśmy zrobić, to uderzyć w tryb uchwalenia – to jest najszybsze postępowanie, by całą kwestię podważyć” – dodał wiceminister, zachęcając wszystkie środowiska, m.in. naukowców czy związkowców, do poparcia polskiego stanowiska i przedstawiania argumentów na arenie międzynarodowej.
Według Tobiszowskiego, w pakiecie zimowym jest wiele propozycji możliwych do przyjęcia, jednak dla Polski nie do zaakceptowania jest przede wszystkim proponowany limit emisyjny CO2 w wysokości 550 gramów na kilowatogodzinę – jego przyjęcie oznaczałoby faktyczny koniec energetyki węglowej, nawet przy zastosowaniu najbardziej nowoczesnych, wysokosprawnych technologii, zgazowania węgla lub tzw. czystych technologii węglowych.
„Nie tylko mówimy o żółtej kartce, ale rozmawiamy też w ogóle o procedowaniu (pakietu)” – powiedział Tobiszowski, według którego w przypadku liczącego 1,6 tys. stron (w dziewięciu tomach), skomplikowanego dokumentu, jakim jest pakiet zimowy, należy zastanowić się, czy – jak mówił – „w ogóle można obywatelom UE przedkładać akty prawne, których nie są nigdy w stanie przetrawić”.
Wiceminister przypomniał, że dyskusje dotyczące pakietu zimowego i trybu jego przedstawienia prowadzone były też m.in. we Włoszech, Rumunii, Czechach czy na Węgrzech.
Czwartkową uchwałę Sejmu poprzedziły prace w komisjach. Podczas środowego posiedzenia sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej jej przewodnicząca pos. Izabela Kloc (PiS), oceniła, że kwestionowane przez Polskę rozporządzenie ws. pakietu zimowego narusza zasadę pomocniczości, ponieważ „nie zapewnia osiągnięcia celu zamierzonego działania na poziomie UE w sposób lepszy, niż działania, które mogą być podejmowane na poziomie krajowym”.
Jej zdaniem, za niedopuszczalne uznaje się podejmowanie na poziomie unijnym wiążących państwo członkowskie decyzji w zakresie budowy połączeń transgranicznych, powodujących ogólną zmianę struktury dostaw z produkcji krajowej na import. Dodała też, że proponowane instrumenty administracyjnego wymuszania tego procesu należy uznać za „zbyt daleko idące”.
Polska jest przeciwna wprowadzeniu w odniesieniu do projektowanych systemów budowy nowych mocy wytwórczych, tzw. rynków mocy, limitu emisji CO2 dla elektrowni, ponieważ takie rozwiązanie „praktycznie powoduje wykluczenie możliwości udziału w rynku energii przez jednostki węglowe”.
Pakiet zimowy to propozycje nowych regulacji Komisji Europejskiej dotyczące rynku energii, które zostały przedstawione pod koniec listopada ub. roku. Bruksela zaproponowała m.in. zmiany na rynku energetycznym w UE, by dopasować go do potencjału dojrzałego już sektora źródeł odnawialnych. Polska zgłosiła zastrzeżenia dotyczące limitu emisji dla elektrowni węglowych w ramach rynku mocy. Rynek mocy to rodzaj pomocy publicznej polegającej na tym, że wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale też za gotowość jej dostarczenia.
Zaproponowany przez KE limit emisji na poziomie 550 gramów CO2 na kilowatogodzinę – o ile wszedłby w życie – uniemożliwiłby finansowanie budowy nowych, opartych na węglu elektrowni w Polsce z instrumentu, jakim jest rynek mocy. Rząd liczy na to, że Komisja Europejska zgodzi się, by nasz kraj tworzył rynek mocy na starych zasadach, co mogłoby oznaczać, że będzie nam przyznany wyjątek od stosowania ograniczenia limitu. Propozycja KE przewiduje bowiem, że instalacje już istniejące miałyby spełniać nowe normy po pięciu latach.
Polska Agencja Prasowa