Najważniejsze informacje dla biznesu

Tonący Gazprom próbuje się ratować produkcją pralek i lodówek

Rosyjski gigant energetyczny Gazprom przeżywa bezprecedensowy kryzys. Firma, która jeszcze kilka lat temu czerpała ogromne zyski z eksportu gazu do Europy, obecnie zmaga się z gigantycznymi stratami finansowymi, wynikającymi z utraty kluczowych rynków zbytu, sankcji międzynarodowych oraz zmieniających się realiów geopolitycznych. Gazprom podejmuje desperacką próbę dywersyfikacji swojej działalności, planując wejście na rynek sprzętów AGD, w tym produkcję lodówek i pralek.

Gazprom od lat był symbolem rosyjskiej potęgi gospodarczej. Eksport gazu, szczególnie do krajów Unii Europejskiej, zapewniał firmie miliardowe przychody, które nie tylko zasilały budżet państwa, ale także były wykorzystywane jako narzędzie geopolityczne.

Zyski lecą na łeb na szyję

Jednak inwazja Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku oraz związane z nią sankcje międzynarodowe radykalnie zmieniły sytuację. W 2023 roku Gazprom odnotował stratę netto w wysokości 629 miliardów rubli (około 7 miliardów dolarów), co było pierwszym takim wynikiem od 25 lat. Straty pogłębiły się w kolejnych miesiącach – w okresie od stycznia do września 2024 roku firma zanotowała dalsze straty w wysokości 309 miliardów rubli (około 3,2 miliarda dolarów).

Z kolei jak podał brytyjski „Financial Times”, do roku 2035 rosyjski gigant na glinianych już nogach straci 15 bilionów rubli (ok. 180 mld dolarów).

Dane uzyskane przez „FT” wskazują, że jeszcze w tym roku bieżące wydatki Gazpromu przewyższą wpływy. Firma planuje cięcie kosztów, w tym zmniejszenie zatrudnienia i pozbycie się części aktywów. W lutym Gazprom wystawił na sprzedaż kilka budynków.

Główną przyczyną tych problemów jest gwałtowny spadek eksportu gazu do Europy, która przed wojną odpowiadała za około 40 procent importu gazu z Rosji. W wyniku sankcji, zerwania umów tranzytowych oraz przyspieszonego odchodzenia UE od rosyjskich surowców, eksport Gazpromu do Europy spadł w 2023 roku do zaledwie 8 procent wcześniejszego poziomu.

W styczniu 2025 roku Ukraina wstrzymała tranzyt rosyjskiego gazu przez swoje terytorium, co pozbawiło Gazprom kolejnego kanału dostaw do Europy, generując dalsze straty szacowane na 5-6,5 miliarda dolarów rocznie.

Desperackie kroki w walce o przetrwanie

Gazprom podejmuje szereg działań mających na celu ograniczenie strat i znalezienie nowych źródeł przychodów. Firma ogłosiła plany drastycznych cięć kosztów, w tym redukcji zatrudnienia. W centrali w Sankt Petersburgu pracę ma stracić niemal 40 procent załogi, czyli ponad 1500 z 4100 pracowników. Gazprom wyprzedaje także swoje nieruchomości, w tym luksusowe obiekty – pięciogwiazdkowy Imperial Park Hotel & Spa w Moskwie, tłumacząc to przenoszeniem siedziby do Sankt Petersburga.

Najbardziej zaskakującym posunięciem jest jednak decyzja o wejściu na rynek AGD. Jedna ze spółek zależnych Gazpromu planuje rozpocząć produkcję pralek i lodówek w fabryce pod Sankt Petersburgiem, którą wcześniej przejęto od niemieckiego Boscha po wycofaniu się tej firmy z Rosji. Pomysł ten napotkał jednak na poważne przeszkody, w tym brak licencji na oprogramowanie niezbędne do produkcji sprzętu, należące wciąż do Boscha.

Gazprom planuje ponownie uruchomić zakład latem tego roku. Przed wojną w Ukrainie fabryka produkowała ponad milion lodówek i pralek rocznie, podały źródła Kommiersanta. Problemy, ich zdaniem, mogą jednak pojawić się z oprogramowaniem zakładu: opuszczając Rosję Bosch zabrał ze sobą licencję na oprogramowanie. Rosjanie nie mają więc dostępu do systemów zakładu, nie mogą legalnie uruchomić produkcji. Jeżeli zatrudnią do pomocy rodzimych hakerów, to złamią kolejne międzynarodowe prawa.

Spółka Gazprom Bytowyje Sistemy produkuje już kuchenki gazowe. Według własnych danych, przez nikogo nie zweryfikowanych, w ubiegłym roku firma osiągnęła przychód w wysokości 6,6 mld rubli i 140 mln rubli (6,4 mln zł) czystego zysku.

Wejście Gazpromu na rynek AGD budzi wiele wątpliwości wśród analityków. Produkcja lodówek i pralek to zupełnie nowy obszar dla firmy, która przez dekady specjalizowała się w wydobyciu i eksporcie gazu. Brak doświadczenia, know-how oraz infrastruktury produkcyjnej może sprawić, że ten projekt zakończy się fiaskiem.

Co więcej, rynek AGD jest wysoce konkurencyjny, zdominowany przez globalnych graczy takich jak Samsung, LG czy Whirlpool, którzy mają ugruntowaną pozycję i zaawansowane technologie. Gazprom musiałby nie tylko stworzyć od podstaw linię produkcyjną, ale także zbudować markę i sieć dystrybucji, co wymaga ogromnych nakładów finansowych i czasu – zasobów, których firmie obecnie brakuje.

Decyzja o dywersyfikacji w stronę AGD wydaje się być bardziej aktem desperacji niż dobrze przemyślaną strategią biznesową.

Lawina sankcji

Działania Gazpromu doprowadziły do wprowadzenia sankcji przez państwa zachodnie. Miały one na celu ukaranie Rosji za agresję na Ukrainę oraz inne kontrowersyjne przedsięwzięcia na arenie międzynarodowej. Nałożone ograniczenia poważnie uderzyły w funkcjonowanie koncernu – odcięły go od zachodniego kapitału i zaawansowanych technologii, które były kluczowe dla dalszego rozwoju firmy.

W 2014 roku po aneksji Krymu i rozpoczęciu działań wojennych na wschodzie Ukrainy, Unia Europejska oraz Stany Zjednoczone zdecydowały się na wprowadzenie sankcji wobec Gazpromu. Zablokowano m.in. możliwość pozyskiwania długoterminowego finansowania oraz dostęp do technologii wykorzystywanych przy wydobyciu gazu ze złóż trudnodostępnych, takich jak te zlokalizowane w rejonie Arktyki.

Gazprom był także uwikłany w liczne kontrowersje dotyczące projektów infrastrukturalnych. Inicjatywy takie jak Nord Stream i South Stream wzbudziły wiele napięć politycznych i gospodarczych. Nord Stream, biegnący po dnie Bałtyku rurociąg łączący Rosję z Niemcami, wywołał sprzeciw krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które obawiały się zwiększenia zależności od rosyjskiego gazu oraz zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego regionu.

Z kolei South Stream, mający dostarczać gaz do Europy Południowej, natknął się na istotne bariery prawne i polityczne, które ostatecznie doprowadziły do jego anulowania w 2014 roku po wprowadzeniu unijnych regulacji ograniczających wpływy Gazpromu na rynku. Obecnie sytuacja firmy jest dramatyczna. Sankcje związane z inwazją Rosji na Ukrainę doprowadziły Gazprom do głębokiego kryzysu. Do tego dochodzą nieudane rozmowy z Chinami oraz zatrzymanie kluczowych inwestycji. Choć niegdyś Gazprom prezentował się jako potęga pewna swojej pozycji, dziś jest zaledwie cieniem swojej dawnej świetności. Wejście Gazpromu na rynek AGD to kolejny etap szorowania po dnie rosyjskiego giganta.

Rosyjski gigant energetyczny Gazprom przeżywa bezprecedensowy kryzys. Firma, która jeszcze kilka lat temu czerpała ogromne zyski z eksportu gazu do Europy, obecnie zmaga się z gigantycznymi stratami finansowymi, wynikającymi z utraty kluczowych rynków zbytu, sankcji międzynarodowych oraz zmieniających się realiów geopolitycznych. Gazprom podejmuje desperacką próbę dywersyfikacji swojej działalności, planując wejście na rynek sprzętów AGD, w tym produkcję lodówek i pralek.

Gazprom od lat był symbolem rosyjskiej potęgi gospodarczej. Eksport gazu, szczególnie do krajów Unii Europejskiej, zapewniał firmie miliardowe przychody, które nie tylko zasilały budżet państwa, ale także były wykorzystywane jako narzędzie geopolityczne.

Zyski lecą na łeb na szyję

Jednak inwazja Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku oraz związane z nią sankcje międzynarodowe radykalnie zmieniły sytuację. W 2023 roku Gazprom odnotował stratę netto w wysokości 629 miliardów rubli (około 7 miliardów dolarów), co było pierwszym takim wynikiem od 25 lat. Straty pogłębiły się w kolejnych miesiącach – w okresie od stycznia do września 2024 roku firma zanotowała dalsze straty w wysokości 309 miliardów rubli (około 3,2 miliarda dolarów).

Z kolei jak podał brytyjski „Financial Times”, do roku 2035 rosyjski gigant na glinianych już nogach straci 15 bilionów rubli (ok. 180 mld dolarów).

Dane uzyskane przez „FT” wskazują, że jeszcze w tym roku bieżące wydatki Gazpromu przewyższą wpływy. Firma planuje cięcie kosztów, w tym zmniejszenie zatrudnienia i pozbycie się części aktywów. W lutym Gazprom wystawił na sprzedaż kilka budynków.

Główną przyczyną tych problemów jest gwałtowny spadek eksportu gazu do Europy, która przed wojną odpowiadała za około 40 procent importu gazu z Rosji. W wyniku sankcji, zerwania umów tranzytowych oraz przyspieszonego odchodzenia UE od rosyjskich surowców, eksport Gazpromu do Europy spadł w 2023 roku do zaledwie 8 procent wcześniejszego poziomu.

W styczniu 2025 roku Ukraina wstrzymała tranzyt rosyjskiego gazu przez swoje terytorium, co pozbawiło Gazprom kolejnego kanału dostaw do Europy, generując dalsze straty szacowane na 5-6,5 miliarda dolarów rocznie.

Desperackie kroki w walce o przetrwanie

Gazprom podejmuje szereg działań mających na celu ograniczenie strat i znalezienie nowych źródeł przychodów. Firma ogłosiła plany drastycznych cięć kosztów, w tym redukcji zatrudnienia. W centrali w Sankt Petersburgu pracę ma stracić niemal 40 procent załogi, czyli ponad 1500 z 4100 pracowników. Gazprom wyprzedaje także swoje nieruchomości, w tym luksusowe obiekty – pięciogwiazdkowy Imperial Park Hotel & Spa w Moskwie, tłumacząc to przenoszeniem siedziby do Sankt Petersburga.

Najbardziej zaskakującym posunięciem jest jednak decyzja o wejściu na rynek AGD. Jedna ze spółek zależnych Gazpromu planuje rozpocząć produkcję pralek i lodówek w fabryce pod Sankt Petersburgiem, którą wcześniej przejęto od niemieckiego Boscha po wycofaniu się tej firmy z Rosji. Pomysł ten napotkał jednak na poważne przeszkody, w tym brak licencji na oprogramowanie niezbędne do produkcji sprzętu, należące wciąż do Boscha.

Gazprom planuje ponownie uruchomić zakład latem tego roku. Przed wojną w Ukrainie fabryka produkowała ponad milion lodówek i pralek rocznie, podały źródła Kommiersanta. Problemy, ich zdaniem, mogą jednak pojawić się z oprogramowaniem zakładu: opuszczając Rosję Bosch zabrał ze sobą licencję na oprogramowanie. Rosjanie nie mają więc dostępu do systemów zakładu, nie mogą legalnie uruchomić produkcji. Jeżeli zatrudnią do pomocy rodzimych hakerów, to złamią kolejne międzynarodowe prawa.

Spółka Gazprom Bytowyje Sistemy produkuje już kuchenki gazowe. Według własnych danych, przez nikogo nie zweryfikowanych, w ubiegłym roku firma osiągnęła przychód w wysokości 6,6 mld rubli i 140 mln rubli (6,4 mln zł) czystego zysku.

Wejście Gazpromu na rynek AGD budzi wiele wątpliwości wśród analityków. Produkcja lodówek i pralek to zupełnie nowy obszar dla firmy, która przez dekady specjalizowała się w wydobyciu i eksporcie gazu. Brak doświadczenia, know-how oraz infrastruktury produkcyjnej może sprawić, że ten projekt zakończy się fiaskiem.

Co więcej, rynek AGD jest wysoce konkurencyjny, zdominowany przez globalnych graczy takich jak Samsung, LG czy Whirlpool, którzy mają ugruntowaną pozycję i zaawansowane technologie. Gazprom musiałby nie tylko stworzyć od podstaw linię produkcyjną, ale także zbudować markę i sieć dystrybucji, co wymaga ogromnych nakładów finansowych i czasu – zasobów, których firmie obecnie brakuje.

Decyzja o dywersyfikacji w stronę AGD wydaje się być bardziej aktem desperacji niż dobrze przemyślaną strategią biznesową.

Lawina sankcji

Działania Gazpromu doprowadziły do wprowadzenia sankcji przez państwa zachodnie. Miały one na celu ukaranie Rosji za agresję na Ukrainę oraz inne kontrowersyjne przedsięwzięcia na arenie międzynarodowej. Nałożone ograniczenia poważnie uderzyły w funkcjonowanie koncernu – odcięły go od zachodniego kapitału i zaawansowanych technologii, które były kluczowe dla dalszego rozwoju firmy.

W 2014 roku po aneksji Krymu i rozpoczęciu działań wojennych na wschodzie Ukrainy, Unia Europejska oraz Stany Zjednoczone zdecydowały się na wprowadzenie sankcji wobec Gazpromu. Zablokowano m.in. możliwość pozyskiwania długoterminowego finansowania oraz dostęp do technologii wykorzystywanych przy wydobyciu gazu ze złóż trudnodostępnych, takich jak te zlokalizowane w rejonie Arktyki.

Gazprom był także uwikłany w liczne kontrowersje dotyczące projektów infrastrukturalnych. Inicjatywy takie jak Nord Stream i South Stream wzbudziły wiele napięć politycznych i gospodarczych. Nord Stream, biegnący po dnie Bałtyku rurociąg łączący Rosję z Niemcami, wywołał sprzeciw krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które obawiały się zwiększenia zależności od rosyjskiego gazu oraz zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego regionu.

Z kolei South Stream, mający dostarczać gaz do Europy Południowej, natknął się na istotne bariery prawne i polityczne, które ostatecznie doprowadziły do jego anulowania w 2014 roku po wprowadzeniu unijnych regulacji ograniczających wpływy Gazpromu na rynku. Obecnie sytuacja firmy jest dramatyczna. Sankcje związane z inwazją Rosji na Ukrainę doprowadziły Gazprom do głębokiego kryzysu. Do tego dochodzą nieudane rozmowy z Chinami oraz zatrzymanie kluczowych inwestycji. Choć niegdyś Gazprom prezentował się jako potęga pewna swojej pozycji, dziś jest zaledwie cieniem swojej dawnej świetności. Wejście Gazpromu na rynek AGD to kolejny etap szorowania po dnie rosyjskiego giganta.

Najnowsze artykuły