Złoto historycznie na terenach Polski było wydobywane w Sudetach na Dolnym Śląsku i okolicach. Pod ziemią wciąż spoczywają tony tego kruszcu. Mówi się nawet o 200 tonach, ale pewnych danych brak. Czy możliwy jest powrót do jego wydobycia? Teoretycznie tak. Jednak według ocen specjalistów koszt wznowienia poszukiwań byłby ogromny. Obecna cena złota – choć stosunkowo wysoka – nie daje gwarancji zwrotu inwestycji. Złoto pozyskuje się dziś w Polsce głównie jako efekt uboczny wydobycia rudy miedzi. Nie brakuje też pasjonatów, którzy szukają go na własną rękę.
W sposób przemysłowy złoto wydobywane jest w Polsce tylko przez KGHM Polska Miedź. Jednak w okresie średniowiecza było ono eksploatowane z rozsypiskowych złóż pisaków i żwirów na terenie dzisiejszych Sudetów na Dolnym Śląsku. Najzasobniejsze jego partie zostały wtedy wybrane.
KGHM zamienia odzyskane złoto w sztabki
Dzisiejszy powrót do tych poszukiwań i zasobów jest mało prawdopodobny. Głównie z powodu kosztów wznowienia takiego wydobycia. Nawet stosunkowo dziś wysoka cena złota nie pokryłaby nakładów na stworzenie sytemu kopalń i tuneli.
Obecnie KGHM wydobywa złoto w sposób górniczy tylko z rudy miedzi. Firma pozyskuje je w ilości ok. 300 kg rocznie. Zamieniane jest ono potem w złote sztabki (zawierają 99.99 proc. złota). Ważą od 0,5 do 12 kilogramów i trafiają do skarbców NBP. Firma podaje, że jest ono odzyskiwane ze szlamu złotonośnego, powstającego w procesie elektrorafinacji srebra. Jest sprzedawane w postaci sztabek.

Jednak jeszcze w połowie lat 90., kiedy sytuacja finansowa lubińskiego kombinatu była zagrożona kryzysem cen postanowiono wrócić do koncepcji odnalezienia złotego złoża.
Niezwykłe odkrycie
Prace prowadził wówczas naukowiec z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie prof. Adam Piestrzyński. Już po dwóch latach intensywnych badań dokonał on niezwykłego odkrycia.
Wykazał, że złoto tylko marginalnie jest związane z warstwą eksploatowanej rudy. Natomiast jego główna koncentracja znajduje się w około półmetrowej warstwie piaskowców, która zalega tuż pod złożem miedzi.
Krótko mówiąc górnicy chodzą po złocie i nic o tym nie wiedzą. Udowodniono, że główne koncentracje złota występują w południowych fragmentach obszaru górniczego Polkowice. Wstępnie oceniono, że ilość czystego kruszcu w rudzie wynosi od 30 do około 100 ton.
Jednak po analizie ekonomicznej okazało się, że osobna eksploatacja strefy wzbogaconej w złoto jest nieopłacalna. Choćby tylko z tego powodu, że dla jego wybierania należało utworzyć nowy ciąg technologiczny z osobnym szybem wydobywczym. Także, należało przetwarzać rudę złota.
Inwestycja ta była wielce ryzykowna. Zdecydowano, aby pozostać przy dotychczasowym priorytecie dla miedzi. Złoto odzyskiwano jak dotychczas ze szlamów anodowych po rafinacji koncentratów rud miedzi.
Tylko w Sudetach
Naukowcy są zgodni, że na terenach Polski złoto historycznie wydobywane było tylko w Sudetach na Dolnym Śląsku i w przyległych do nich regionach.
Pierwotnym źródłem złota są żyły kwarcowe przecinające granity Karkonoszy oraz otaczających je skał. Bezpośrednio z nich jego wydobycie wobec znikomych zawartości zawsze było nieopłacalne.
Natomiast złoto, jako ciężki metal, w wyniku wietrzenia osadzał się w rzecznych piaskach i potokach powodując ich wtórne wzbogacenie.
Piaski te przesiewano uzyskując efekt w postaci blaszek złota. Jest to do dzisiaj popularne zajęcie dla wakacyjnych hobbystów. Także, w sezonie gotowi są w ten sposób pozyskać nawet uncję złota.
Średniowieczna tradycja
Technologia ta była popularna wśród średniowiecznych gwarków. Przybywali oni z dalekiej Walonii i pobliskiej Saksonii w poszukiwaniu złota. Tam istniały już specjalistyczne cechy górnicze. Ponadto, istniała podstawowa wiedza na ten temat.
Do dziś istnieją ślady ich obecności w pozostawionych znakach skalnych oznaczających trasy poszukiwań i efekty ich pracy.
To za ich czasów powstały związane z tym zajęciem nazwy wielu miejscowości na Dolnym Śląsku, takie jak Złotniki, Złoty Stok, Złoty Potok, Złotoryja. Istnieją też inne nazwy nawiązujące do tego rzemiosła górniczego. Wyeksploatowano wtedy najbardziej zasobne znaleziska złota rozsypiskowego w piaskach i żwirach rzecznych. Ponieważ złoto było wtedy blisko 10 razy bardziej cenione aniżeli obecnie, zajęcie to było wielce intratne.
Złota droga do korony polskiej
Inicjatorem pierwszych zorganizowanych poszukiwań za złotem był książę wrocławsko-legnicki Henryk Brodaty (1168-1238). Książę pragnął sięgnąć po koronę polską, ku czemu miał wielkie szanse. Potrzebne były do tego duże dochody i fundusze na prowadzenie odpowiedniej polityki zmierzającej do tego celu. Jednym ze sposobów pomnożenia majątku była kolonizacja Śląska.
Polegała ona na sprowadzeniu z wyżej stojących gospodarczo państw zachodnich specjalistów od rolnictwa, budownictwa, a także górnictwa. Ci ostatni założyli na Śląsku dwa miasta: Złotoryję i Lwówek, z których prowadzono penetrację Sudetów. Polegała ona na przemywaniu piasków rzek górskich: Kamiennej, Bobru, Kaczawy i Bystrzycy.
Po przemyciu łatwo dostępnych rozsypisk przypowierzchniowych podjęto wydobycie za pomocą szybików i chodników prowadzonych w złotonośnych piaskach. Ich miąższość na tym terenie dochodziła do 50 metrów. Ocenia się, że w latach panowania tego księcia, roczne wydobycie wynosiło około 200 kg złota. O skali zatrudnienia świadczy odnotowanie obecności około tysiąca kopaczy w bitwie z Tatarami pod Legnicą w 1241 roku.
Pozornie wydaje się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby dzisiaj powtórzyć złote zyski Henryka Brodatego. Proste nawiązanie do tej polityki nie jest możliwe. Przypominając jeszcze raz, za jego czasów cena złota była wielokrotnie większa, aniżeli obecnie. To decydowało o dużej opłacalności ówczesnego wydobycia.
Nieudana próba
Współcześnie nawiązaniem do tej tradycji stało się w 2020 roku zatwierdzenie dokumentacji geologicznej niewielkiego złoża rudy złota w glinach kaolinowych – Mikołajowice w woj. Dolnośląskim. Udokumentowano w kat. C1 zasoby bilansowe. W ilości: 5 028,7 tys. t rudy, 968,0 kg złota metalicznego i 723,8 tys. t kaolinitu oraz zasoby pozabilansowe w ilości: 4 842,6 tys. t rudy, 69,7 kg złota metalicznego i 435,8 tys. t kaolinitu.
Na złoże składa się jeden pokład kaolinowych glin zwietrzeniowych z rumoszem kwarcowym, który jest produktem wietrzenia łupków kwarcowo-łyszczykowych oraz żył kwarcowo-skaleniowych.
Średnią zawartość złota w rudzie bilansowej określono geochemicznie na 172,4 ppb,(0,001 g) a w rudzie pozabilansowej – na 14,4 ppb. Niestety, mimo wielu obietnic i zamiarów, nikt do chwili obecnej nie podjął się jego eksploatacji.
Złoto Złotego Stoku
Według aktualnego „Bilansu Zasobów kopalin w Polsce” to w Złotym Stoku w Sudetach była największa dotychczas kopalnia złota. Została ona zamknięta w 1960 roku w, niejasnych okolicznościach. W 1954 roku Komisja Zasobów Kopalin zatwierdziła udokumentowane zasoby złoża rudy arsenu (w tym zasoby arsenu i złota). Obniżono jednak kategorię rozpoznania zasobów z A+B do C1, a z kategorii C1 do C2.
W „Bilansie…” z 1955 roku wg stanu na 1 stycznia 1955 roku zapisano, że „zasoby złota w rudach bilansowych wynoszą około 2000 kg, w rudach pozabilansowych około 485 kg”. Złoże to eksploatowano po II wojnie światowej w latach 1954-1960. Wydobyto w tym okresie około 25 procent udokumentowanych zasobów złoża.
Dla zachodnich inwestorów?
Wobec znacznego zainteresowania się polskim złotem poza granicami naszego kraju, Państwowy Instytut Geologiczny w Warszawie w 2011 roku wydał tylko w języku angielskim monografię „Gold In Poland”. Jest ona przeznaczona dla przyszłych zachodnich inwestorów tego metalu w Polsce.
Przedstawiono w niej obszary perspektywiczne dla wystąpień złóż złota w Polsce, a także szczegółowe dane odnośnie jego koncentracji w różnych jednostkach geologicznych. Dodatkowo, opisano jego typowe paragenezy mineralne.
Przybliżono także czytelnikom ponad 1000-letnią historię poszukiwań i wydobycia złota na obecnym obszarze Polski. Jak na razie jednak nikt nie odważył się rzucić na polskie złoto.
Adam Maksymowicz