Tretyn: Czy Polska jest zagrożona blackoutem?

8 marca 2022, 07:25 Energetyka

Kilka tygodni temu, widmo blackoutu było mało realne, jednak sytuacja może ulec zmianie wskutek ataku Rosji na Ukrainę. Czy z racji deficytu kluczowych surowców energetycznych grozi nam blackout? O ryzykach w przerwach dostawy energii wywołanych ewentualnymi brakami w surowcach energetycznych pisze Aleksander Tretyn, redaktor BiznesAlert.pl. – Na dzień dzisiejszy nie ma podstaw do siania paniki związanej z przerwami dostaw energii – pisze.

Żarówka. Grafika: images.pexels.com
Żarówka. Grafika: images.pexels.com

Niebawem minie drugi tydzień od inwazji Rosji na Ukrainę. W tym czasie rynek surowców energetycznych przeżył istne trzęsienie, ceny kluczowych substratów energetycznych znacząco podrożały. Wiele krajów również chce zrezygnować z dostaw ropy, gazu i węgla z kierunku wschodniego, jednak dywersyfikacja dostaw materiałów jest dość skomplikowana.

Z racji iż polska gospodarka jest w znacznej mierze oparta na paliwach kopalnych takich jak węgiel i gaz dywersyfikacja w krótkim czasie jest bardzo trudno do realizacji. Forum Energii podaje, że około 46 procent potrzeb energetycznych polski pochodzi z importu. Polska na własne potrzeby produkuje około 3 procent ropy, 20 procent gazu i 80 procent węgla. Wszystkie importowane surowce, w znacznej mierze pochodzą z Rosji – gaz ziemny stanowi około 55 procent łącznego importu (9,6 mld m sześc.), ropa naftowa stanowi około 65 procent (16,8 mln t) , zaś węgiel kamienny ponad 70 procent łącznego importu (9,5 mln t).

Szybka zmiana dostawców tych surowców jest niezwykle trudna oraz skomplikowana. Nie mamy możliwości zatrzymania ich dostaw z dnia na dzień i podpisania nowych kontraktów. Z jednej strony wiążą nas już podpisane umowy (kontrakt jamalski), z drugiej – procedura pozyskania nowego partnera wymaga negocjacji w celu ustalenia nowych warunków pozyskiwania materiałów.

W przypadku dywersyfikacji źródeł gazu sprawa wydaje się najprostsza. Polsce pod koniec 2022 roku kończy się kontrakt jamalski z Gazpromem. Również wraz z końcem tego roku zostanie uruchomiony długo wyczekiwany gazociąg Baltic Pipe, którego przepustowość ma być równa aktualnemu kontraktowi z rosyjskim Gazpromem – będzie wynosiła oko 10 mld m sześc.). Transfer gazu z szelfu norweskiego w większości zaspokoi nasze aktualne potrzeby związane z zapotrzebowaniem na gaz. Będą one co prawda nieustannie rosły, lecz również Polska będzie nieustannie rozwijać swoja infrastrukturę gazową. Planowana jest rozbudowa mocy regazyfikacyjnej terminalu  LNG w Świnoujściu, która aktualnie wynosi 5 mld m sześc. rocznie. Po rozbudowie moc tam a wzrosnąć do nieco ponad 8 mld m sześc. rocznie. Głównym importerem skroplonego gazu do Polski był Katar. Na kolejnych miejscach plasowały się Stany Zjednoczone oraz Norwegia. Ponadto Gaz-System planuje również budowę terminalu FSRU w okolicach Gdańska, który ma mieć zdolność regazyfikacji do około 6 mld m sześc. rocznie. Planowo inwestycja ma być zakończona w 2025 roku. Termin ten przy panującym kryzysie energetycznym może być bardzo istotny i wpływać na ceny rynkowe. Z racji determinacji związanej z jak najszybszym uniezależnieniem się od rosyjskiego gazu, powinien on zostać dotrzymany.

Sytuacja związana z pozyskiwaniem nowych dostawców ropy i węgla jest już nieco bardziej skomplikowana. Polska pozyskuje około 60-65 procent ropy oraz blisko 75 procent węgla z Rosji. Perspektywa dywersyfikacji tych źródeł jest znacznie bardziej skomplikowana niż w przypadku gazu. Kolejnymi kluczowymi importerami dla węgla do Polski są Australia, Kazachstan, Kolumbia, Mozambik. Polska zapewne będzie mogła zwiększyć dywersyfikację z wykorzystaniem nowych szlaków oraz rozszerzeniem starych, jednak nie będzie to proces szybki i łatwy. Polska jest również liderującym krajem w Europie pod względem wydobycia węgla, a więc możliwe zwiększenie krajowego wydobycia morze przełożyć się na zmniejszenie zapotrzebowania tego surowca w sektorze energetycznym. Polskie elektrownie nie zużywają dużo węgla pochodzącego z importu, gdyż jest to około 2 procent. Ilość węgla wykorzystywanego w energetyce zawodowej bez problemu będzie można zaspokoić zwiększając własne wydobycie oraz import z utartych już szlaków. Sprawa wygląda nieco inaczej w przypadku węgla wykorzystywanego w elektrociepłowniach czy też gospodarstwach domowych. To właśnie w tych miejscach zużywa się najwięcej czarnego surowca pochodzącego między innymi z Rosji. Problemy związane z importem węgla mogą okazać się jednak punktem zwrotnym krajowej transformacji energetycznej, gdyż mogą przyspieszyć odejście od tego emisyjnego surowca w gospodarstwach domowych i zainicjować przejście na inne, zeroemisyjne źródła energii.

Najbardziej skomplikowana może okazać się jednak dywersyfikacja pochodzenia ropy. Krajowe wydobycie tego surowca pokrywa niecałe 3 procent zapotrzebowania. Reszta surowca pochodzi z importu, w tym głównie z Rosji. Oprócz kierunku rosyjskiego, paliwo to Polska importowała również między innymi z Kazachstanu, Nigerii, Norwegii i Arabii Saudyjskiej. Kierunkiem alternatywnym dla pozyskiwania tego surowca może okazać się Iran, z którym kraje europejskie podjęły rozmowy związane z ewentualnym szlakiem importowym. Czy zatem na skutek konfliktu na Ukrainie i podjęciu dalszych kroków w celu dywersyfikacji źródeł dostaw, Polsce może grozić blackout albo niedobory kluczowych materiałów?

Na dzień dzisiejszy nie ma podstaw do siania paniki związanej z przerwami dostaw energii. Polska, oprócz stałych dostaw ma również określone ilości zapewnione w magazynach, które pozwolą przetrwać nam kilkaset dni bez importu surowców. Panika związana z potencjalnym blackoutem może wywołać jeszcze większe zamieszanie, jak np. 25 lutego, kiedy na stacjach paliw pojawiły się długie kolejki. Ważnym czynnikiem przy poszukiwaniu nowych dostawców jest również zbliżający się okres wiosenno-letni, który zmniejszy zużycie energii oraz surowców. Dzięki temu znajdziemy się w dużo bezpieczniejszej sytuacji, w przypadku ewentualnych niedoborów paliw kopalnych, będzie stosunkowo wysokie prawdopodobieństwo produkcji energii ze słońca czy też wiatru, które będą mogły chociaż  niewielkim stopniu wspomóc Krajowy System Elektroenergetyczny. Dziś ani jutro nie powinniśmy się obawiać blackoutu.

Świrski: Putin wywrócił stolik polityki klimatycznej UE. Co dalej z Europejskim Zielonym Ładem?