Patrząc na to, co w ostatnich dniach dzieje się na rynku energii, należy pochylić się nad polskimi mocami wytwórczymi i poczynić refleksję. W chwili obecnej nic innego nam nie pozostaje jak poważnie zastanowić się nad przyszłością polskiego systemu energetycznego i tego, co może nas czekać za 3-4 lata, a może być to czarna przyszłość bez wystarczającej ilości nowych elektrowni – pisze Aleksander Tretyn, redaktor BiznesAlert.pl.
Potrzebujemy nowych mocy wytwórczych
Zewsząd możemy usłyszeć coraz więcej na temat blackoutów. Sam komunikat Urzędu Regulacji Energetyki ze wskazówkami, jak się przygotować na nagłe wyłączenie energii elektrycznej, powinien nam już dać nieco do myślenia i pokazać, że sytuację należy potraktować nieco poważniej.
Jednak ryzyko związane z wystąpieniem blackoutu występuje nie tylko w Polsce. Od połowy listopada państwa takie jak Austria, Niemcy czy Hiszpania również informują swoich mieszkańców o należytym postępowaniu w przypadku nagłego wyłączenia energii elektrycznej.
W czym jest problem?
Zarówno w Polsce, jak i w inne państwach, z roku na rok zwiększa się zapotrzebowanie na energię elektryczną. Wynika to chociażby z coraz częstszego przechodzenia na ogrzewanie elektryczne (pompy ciepła), rozwoju transportu opartego na energii czy też zwiększenia ilości urządzeń, np. klimatyzatorów. Między innymi właśnie te czynniki przekładają się na to, iż w niedalekiej przyszłości może zabraknąć nam mocy wytwórczych, które pokryją coraz większe zapotrzebowanie na energię elektryczną. Wszystkie powyższe rozwiązania nie stanowią większych problemów dla krajowego systemu elektorenergetycznego w słoneczne lub też wietrzne dni, kiedy produkcja z odnawialnych źródeł energii stoi na wysokim poziomie. Problem związany ze stabilnością polskiego systemu pojawia się w dni mało słoneczne i wietrzne, a takie mieliśmy chociażby 6 i 7 grudnia.
Z racji, iż w grudniu produkcja z fotowoltaiki zazwyczaj stoi na niskim poziomie, swoje najlepsze dni powinna przeżywać energetyka wiatrowa. Powinna. Tak się niestety nie stało. Z powodu bardzo małej produkcji energii z wiatru, wystąpiły problemy w zbilansowaniu krajowego systemu elektroenergetycznego, w związku z czym Polska musiała ratować się mocami sąsiadów – Niemców, Litwinów, Ukraińców czy też Szwedów. Ci ostatni uruchomili nawet swoją elektrownię specjalnie, by zapewnić możliwość bilansowania polskiego systemu elektroenergetycznego. Dzięki wsparciu naszych sąsiadów Polska mogła utrzymać rezerwy mocy na bezpiecznym poziomie. Na prośbę operatora Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) od naszych sąsiadów w poniedziałek było importowane blisko 1 GW mocy.
Czy możemy obawiać się blackoutu?
Z jednej strony możemy usłyszeć wiele zapewnień, iż sytuacja która zaszła na początku tego tygodnia, to nic nadzwyczajnego, ponieważ energię importujemy od naszych sąsiadów na co dzień. Jednak należy zastanowić się nad tym, jak system elektroenergetyczny zachowa się przy większych mrozach, gdy zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie na jeszcze wyższym poziomie. Wówczas import energii od sąsiadów może nam nie wystarczyć, a w naszych gniazdach może nagle zabraknąć energii elektrycznej.
Jak rysuje się przyszłość polskich mocy wytwórczych?
Według scenariusza PSE zapotrzebowanie na moc w szczycie zimowym ma wzrosnąć do ponad 35 GW, zaś w szczycie letnim ma wynosić blisko 33 GW. W 2020 roku szczytowe zapotrzebowanie na moc w okresie letnim wynosiła 23 GW, w okresie zimowym ponad 26,5 GW. Znaczny wzrost zapotrzebowania wynika między innymi z wcześniej wspomnianego zwiększenia ilość pomp ciepła, klimatyzatorów, samochodów elektrycznych oraz innych urządzeń energochłonnych.
Według danych przekazanych do Urzędu Regulacji Energetyki przez polskie przedsiębiorstwa energetyczne, wytwarzające energię, w latach 2020-2034 planowane jest oddanie do eksploatacji ponad 14,2 GW mocy wytwórczych przy jednoczesnym wycofaniu prawie 19 GW mocy wytwórczych. Najwięcej nowych mocy ma przybyć na morzu, gdyż morskie farmy wiatrowe do 2034 roku mają dostarczać moce o wielkości 4,8 GW. Na drugim miejscu pod względem nowych mocy zainstalowanych będą elektrownie gazowe, których moc szacowana jest na ponad 3,7 GW. Podium zamyka fotowoltaika, której moc na koniec 2034 roku oszacowano na poziomie blisko 2,8 GW.
Z jednej strony można cieszyć się, że spółki energetyczne z takim zaangażowaniem rozwijają swoje portfele odnawialnych źródeł, z drugiej warto jednak pamiętać, że źródła odnawialne nie należą do stabilnych i mogących produkować energię elektryczną w każdej chwili. W sytuacji, gdy w większości oprzemy krajowy model energetyczny na odnawialnych źródłach energii bez odpowiedniego zaplecza, zapewniającego dyspozycyjność w każdym czasie, blackout może nas zastać prędzej niż później.
W informacjach dotyczących planowania nowych mocy, przesłanych przez spółki do prezesa URE, znajduje się pewien fakt, który może wywołać niemałe zmartwienie. Z przywołanych danych wynika, iż na samym marginesie procesów inwestycyjnych umieszczono dyspozycyjne źródła energii.
Odnawialne źródła energii niewątpliwie są znaczącym graczem systemu elektroenergetycznego, jednak nie mogą stać na jego czele, co pokazała sytuacja z początku tygodnia. Obserwując kolejne wykresy ukazujące miks mocy w polskim systemie elektroenergetycznym, zauważyć można bardzo powolny rozwój elektrowni gazowych. Mimo to dużo słyszymy o tym, że gaz ma być paliwem przejściowym w procesie transformacji energetycznej, a jednak niewiele dzieje się, abyśmy mogli faktycznie podążać w tym kierunku. W prognozach przewidywany jest nieznaczny wzrost udziału nowych elektrowni gazowych, zwłaszcza do 2030 roku, kiedy to mogą być nam najbardziej potrzebne nowe moce wytwórcze.
Obserwując aktualne prace nad polskim miksem, stwierdzić można, iż jest on mało zróżnicowany i niebawem KSE będzie opierał się na niestabilnych źródłach, których współczynnik wykorzystania wacha się od 10 procent do prawie 54 procent. Z dnia na dzień nowego miksu zapewne nie zbudujemy, jednak należy przyjrzeć się dokładnie planowanym inwestycjom i może warto zrewidować niektóre plany, tak by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne Polski. Co prawda, na dzień dzisiejszy blackout nie stanowi dla nas znacznego zagrożenia, jednak wraz z rozwojem między innymi elektromobilności oraz rynku pomp ciepła należy zapewnić dyspozycyjne źródła energii, które w każdej chwili będą mogły zapewnić bilansowanie rynku.
Jakóbik: Luka wytwórcza energetyki rośnie. W trzeciej dekadzie nie będzie niczego?