Doradca ds. energetycznych kandydata Republikanów na prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa miliarder Harold Hamm wezwał Rosję oraz OPEC do wprowadzenia kontroli poziomu wydobycia. Zauważył również, że wskutek dwuletniej wojny cenowej, która zdestabilizowała rynek naftowy amerykańskie spółki zmniejszyły wydobycie. Rosja i niektóre kraje OPEC przekonują sceptyków do zamrożenia poziomu wydobycia ropy naftowej w celu ustabilizowania cen surowca. Wśród nich były dotąd Stany Zjednoczone.
– Uważam, że nadszedł czas aby dojść do porozumienia. Amerykańscy wydobywcy surowca już zmniejszyli jego wydobycie. Swoją pracę wykonaliśmy. Ostatecznie zamrożenie poziomu wydobycia ropy ma uzasadnienie – stwierdził w rozmowie z Financial Times Harold Hamm. Jest on założycielem oraz prezesem spółki Continental Resources, która pod względem wydobycia ropy łupkowej jest liderem w USA. Według szacunków Forbesa majątek biznesmena jest szacowany na 14,5 mld dolarów.
Wskutek spadków cen ropy od końca 2014 do początku 2016 roku akcje Continental Resources straciły na wartości blisko 80 procent przez co jego majątek skurczył się o 9 mld dolarów. Po wzroście cen w tym roku do poziomu 50 dolarów za baryłkę akcje Continental Resources zyskały na wartości ponad 250 procent. Jak zauważa Financial Times w przypadku gdyby Donald Trump wygrał wybory, Hamm mógłby zostać szefem amerykańskiego Departamentu Energii.
Były doradca prezydenta Baracka Obamy ds. energetyki a obecnie szef Columbia University’s Center on Global Energy Policy Janson Bordoff uważa, że wzrost wydobycia w USA będzie oznaczał, że spadek cen w mniejszym stopniu pomoże amerykańskiej gospodarce. Jego zdaniem nakłanianie czołowych eksporterów ropy do manipulowania rynkiem i wsparcia cen jest „krótkowzroczne i może mieć w przyszłości negatywne konsekwencje dla USA”.
Wydobycie ropy w Stanach spadło o ok. 10 procent w porównaniu z maksimum osiągniętym w kwietniu 2015 roku – 9,6 mln baryłek. Według danych US Energy Information Administration tempo spadku spowolniło. Agencja w środę (7.09) obniżyła prognozę spadku wydobycia w 2017 roku z 420 do 260 tys. baryłek dziennie.
Jak wyjaśnia Financial Times, że chociaż od dawna niskie ceny ropy były dla odbiorców dobrodziejstwem to negatywnie wpłynęły na gospodarkę zajmujących się wydobyciem surowca stanów Teksasu i Północnej Dakoty. Niskie ceny spowodowały również spowolnienie planów uniezależnienia się USA od importu, spadek wydobycia oraz przerzucenie się Amerykanów na paliwo chłonne samochody.
Jednocześnie tamtejsze spółki zajmujące się wydobyciem ropy podjęły działania mające na celu redukcję kosztów i aby powrócić do stanu rentowności przy 50 dolarów za baryłkę co powoduje niepokój w państwach OPEC. Financial Times przypomina, że Donald Trump obiecał uwolnić w amerykańskiej polityce energetycznej pełną moc paliw kopalnianych ostrzegając, że podejmowane przez Hilary Clinton próby ograniczenia frackingu spowodują, iż USA będą ,,żebrać” o bliskowschodnią ropę.
Sam Hamm atakował prezydenta Obamę za sposób prowadzenia gospodarki uważając, że wskaźniki wzrostu w USA są rozczarowujące i byłyby gorsze bez spadków cen ropy. – Co by się stało gdybyśmy nie mieli tak niskich cen energii? Doszłoby do katastrofy – mówił doradca Trumpa.
Financial Times/Wojciech Jakóbik/Piotr Stępiński