17 górników zginęło w kopalni węgla kamiennego Shidkarbon w miejscowości Jurjewka, na okupowanych terytoriach Ukrainy, w samozwańczej Ługańskiej Republice Ludowej. Władze okupacyjne nie zezwoliły na pomoc ukraińskich ratowników górniczych, zwróciły się do służb ratowniczych Federacji Rosyjskiej, które przybyły po upływie doby.
Kopalnią wstrząsnął podziemny wybuch metanu w czwartek, 25 kwietnia. Po trzech dniach wydobyto na powierzchnię ciała górników. Według wcześniejszych nieoficjalnych infomacji trzem rannym i poparzonym pracownikom udało się o własnych siłach wydostać z wyrobiska, ale ich stan jest nieznany.
Przedstawiciel Rzecznika Praw Obywatelskich w Obwodach Donieckim i Ługańskim Paweł Lisjański poinformował, że przyczyną wybuchu było naruszenie zasad bezpieczeństwa. Stężenie metanu przekraczało przed wybuchem dopuszczalne normy, ale właściciel kopalni nie prowadził profilaktyki, aby nie przerywać wydobycia węgla.
Mychajło Wołyniec, szef Niezależnego Związku Górników Ukrainy ujawnił, że zaraz po wybuchu władze okupacyjne ŁRL nie zawiadomiły i nie poprosiły o pomoc ratowników górniczych z najbliższej stacji w Lisiczańsku (ok. 80 km, na terytorium pod kontrolą rządu ukraińskiego). O pomoc zwrócono się do ratowników Federacji Rosyjskiej w Obwodzie Rostowskim, którzy musieli przebyć ponad 200 km.
– Warto dodać, że w rezultacie przemilczania katastrofy w ciągu pierwszych 12 godzin od wybuchu, odpowiedzialni za to przedstawiciele władz okupacyjnych pozbawili ratowników górniczych możliwości uratowania kogokolwiek pod ziemią – ocenił Wołyniec.
Do serii wybuchów w kopalni, pożaru i zawału z uszkodzeniem systemu wentylacji wyrobisk doszło w czwartek nad ranem. Pierwsi ratownicy górniczy z Rosji przybyli na miejsce po upływie doby, w piątek rano. Rosyjskie media (w informacjach o wyjeździe ratowników z miejscowości Szachty w Obwodzie Rostowskim) zapewniały, że „na miejscu pracują ratownicy ługańscy”. Tyczasem władze samozwańczej republiki ludowej przyznały, że nie posiadają odpowiednio wyposażonych służb ratownictwa górniczego.
– Upłynęło dużo czasu. Wybuch i fala uderzeniowa miały dużą siłę – potwierdził zastępca dowódcy oddziału ratownictwa górniczego Obwodu Rostowskiego Paweł Bek.
W sobotę, 27 kwietnia, przywódca tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej Leonid Pasiecznik wyznaczył na jej terytorium żałobę 29 kwietnia, obiecał wypłatę odszkodowań i wyraził przekonanie, że „dzisiaj cały Donbas, cała Rosja współczuje krewnym i bliskim ofiar” (separatystyczna ŁRL znajduje się w granicach Ukrainy, co przyznaje nawet Moskwa).
Władze Ukrainy także planują wypłacić odszkodowania rodzinom zmarłych górników. – Wychodzimy z założenia, że trzeba pomóc obywatelom Ukrainy, którzy znaleźli się w trudnych warunkach, tym bardziej na terytoriach okupowanych – powiedział Georgij Tuka, wiceminister czasowo okupowanych terytoriów Ukrainy.
Niewielka kopalnia węgla kamiennego Shidkarbon jest jedyną fedrującą w okolicy. Została zamknięta na początku okupacji w 2014 r., a pod koniec 2018 r. wznowiono wydobycie węgla dla kombinatu metalurgicznego w Alczewsku i zakładów przemysłowych Makiejewki i Jenakijewa w sąsiedniej Donieckiej Republice Ludowej. Prywatna kopalnia należy do lokalnych biznesmenów, największe udziały ma syn byłego posła i dyrektora zakładów azotowych.
nettg.pl/CIRE.PL