Jakóbik: Przyszłość polityki klimatycznej w Europie może zależeć od Polski i…rolników

15 lutego 2024, 07:35 Energetyka

Ambitny cel redukcji emisji CO2 o 90 procent do 2040 roku może być trudny do przyjęcia w Polsce, ale chętnych jest coraz mniej także w Niemczech. Rozstrzygnięcie może przypaść na polską prezydencję i zależeć od…rolników – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Rolnictwo. Fot. BASF.
Rolnictwo. Fot. BASF.

Optymistyczne wypowiedzi wiceminister klimatu i środowiska Urszuli Zielińskiej o celu redukcji emisji CO2 o 90 procent do 2040 roku zostały już uzupełnione o wyjaśnienie tejże oraz nowego wiceministra Krzysztofa Bolesty, że Polska jeszcze nie zgodziła się na ten cel unijny. Polska chce przekazać ten cel do konsultacji społecznych odkładając dyskusję na kilka miesięcy naprzód. Resort klimatu i środowiska rytualnie przypomina także o potrzebie dbałości o sprawiedliwą transformację energetyczną kontynuując tradycję sięgającą ponad dekady. Są rzeczy stałe w polityce energetyczno-klimatycznej Rzeczpospolitej.

Jest oczywiście pole do manewru miedzy celem unijnym a krajowym. Można pracować nad rewizją celu unijnego i proponować różną skalę wkładu krajowego. W zamian można uzyskać wsparcie oraz taryfę ulgową, co udawało się w przeszłości chociażby dzięki wywalczeniu dodatkowych środków Funduszu Sprawiedliwej Transformacji czy wydłużenia obowiązywania rynku mocy do 2028 roku.

Polska nie będzie chciała przyjąć nowych zobowiązań w ramach celu pośredniego redukcji o 90 procent do 2040 roku, bo przyjęła je w ramach unijnego planu osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. Nie ma mowy o uznaniu redukcji o 90 procent do 2040 roku za cel krajowy. Polacy przypominają dalej w Brukseli o różnych punktach startu gospodarek oraz wyzwaniach finansowych. Wkładem ludowców jest troska o bezpieczeństwo żywnościowe, które ich zdaniem może być zagrożone zbyt ambitnym przełożeniem nowego celu na rolnictwo. Polacy dają sobie czas na oficjalne stanowisko do zakończenia konsultacji społecznych.

Jedna z przyczyn to fakt, że Polska przejmuje prezydencję Unii Europejskiej w styczniu 2025 roku. Będzie to być może po wyborach w Niemczech, które są zaplanowane na jesień 2025 roku, ale mogą się odbyć nawet wcześniej przez słabnącą pozycję koalicji świateł drogowych. Jednak już teraz spór o politykę klimatyczną paraliżuje decyzyjność Berlina w sprawach klimatu. Tymczasem w sondażach radzą sobie dobrze chadecy, z którymi polski rząd ma dobre kontakty dzięki współpracy w Europejskiej Partii Ludowej. Tu także ważną rolę odegra relacja z rolnikami, których protesty przeciwko Europejskiemu Zielonemu Ładowi ogarnęły całą Europę, a ich krytycy obawiają się przechwycenia tego napięcia przez ruchy populistyczne, ekstremistów i siły prorosyjskie.

Oznacza to, że na rozstrzygnięcie w sprawie nowego celu redukcji emisji CO2 w Unii Europejskiej możemy czekać jeszcze nawet rok, ale może ono w dużej mierze zależeć od Polski i rolników.

Polska chce przekazać nowy cel unijny redukcji emisji CO2 do konsultacji społecznych