Trwają spekulacje na temat polityki energetycznej USA po zwycięstwie Joe Bidena, tymczasem jej żarna mielą powoli, ale konsekwentnie. Amerykanie, którzy mogą zbudować polski atom, walczą o kolejny kontrakt jądrowy w Europie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Media donoszą, że konsorcjum pod przewodnictwem amerykańskiego Bechtela prowadzi rozmowy na temat zaangażowania w projekt elektrowni jądrowej Wylfa Newydd w Wielkiej Brytanii na wyspie Angelsey w Walii. Przedsięwzięcie szacowane na 20 mld funtów brytyjskich nie otrzymało dotąd modelu finansowania pomimo rozmów operatora Horizon (spółka-córka Hitachi) z rządem w Londynie. Amerykanie mogliby restartować budowę, a Bechtel był w nią zaangażowany od początku, przygotowując jej projekt od 2015 roku w ramach joint venture z Hitachi Nuclear Energy Europe oraz Japan Gas Corporation o nazwie Meter Newydd, co oznacza „nowe przedsięwzięcie” w języku walijskim. Plan zakładał wykorzystanie dwóch reaktorów ABWR wykorzystywanych w japońskiej energetyce jądrowej. Projekt jest jednak zawieszony od stycznia 2019 roku przez nieudane rozmowy o finansowaniu z rządem brytyjskim.
Nowy wigor rozmów może być możliwy przez zaangażowanie innej technologii. Bechtel wziął do spółki Southern Company i Westinghouse, które zabiegają o kolejne kontrakty w Europie. Trwa przygotowanie modelu technologicznego oraz finansowego Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, które ma się zakończyć w 2021 roku i pozwolić Warszawie na ostateczną decyzję o ewentualnym zaangażowaniu Amerykanów. Zaangażowali się oni w rozbudowę Elektrowni Czarna Woda w Rumunii, tworząc stosowny model finansowy. Wygląda na to, że chcą zainwestować w Wielkiej Brytanii, oferując reaktory AP 1000. Financial Times ustalił, że konsorcjum amerykańskie zamierza zaoferować analogiczny terminarz budowy jak Horizom w konkurencyjnej cenie. Przyszłość tej współpracy zależy od decyzji rządu w Londynie.
Trwają spekulacje na temat ewentualnego zwrotu USA ku Odnawialnym Źródłom Energii za prezydentury Joe Bidena oraz jego konsekwencji dla planów jądrowych. Te prawdopodobnie pozostaną niezmienione, bo nawet radykalna polityka klimatyczna w Stanach Zjednoczonych nie usunie zainteresowania Westinghouse oraz innych firm nowymi kontraktami na budowę elektrowni jądrowych. Ponadto, może się okazać, że stery polityki energetycznej USA będzie dzierżył sprawdzony zwolennik energetyki jądrowej Ernest Moniz, sekretarz energii z czasów administracji Baracka Obamy. Podczas przemówienia w Center for Strategic and International Studies, w czasie kiedy prawdopodobnie ruszyły już rozmowy Polska-USA o budowie elektrowni jądrowej, mówił o konieczności utrzymania formy sektora jądrowego USA, który zaczyna przegrywać w konkurencji z Chinami i Rosją. – Utrata udziałów rynkowych podkopie przywódczą rolę USA w międzynarodowych reżimach o nierozprzestrzenianiu technologii jądrowych – ostrzegał. Mówił także o potrzebie utrzymania kadr oraz łańcucha dostaw krajowego sektora jądrowego. Oznacza to, że konieczność budowy atomu poza granicami USA wynika między innymi z długofalowych interesów bezpieczeństwa tego kraju. To prawdopodobnie nie ulegnie zmianie niezależnie od polityki Joe Bidena. Nawiasem mówiąc, Moniz to uznany fizyk jądrowy.
Polska ma czas na decyzję o tym, kto zbuduje atom dzięki umowie zapowiadanej przez BiznesAlert.pl we wrześniu. Jej działania sugerują, że faworyzuje Amerykanów. Jednakże formuła projektów, w które ci angażują się w Europie dopuszcza możliwość tworzenia tandemów, o których pisałem w 2017 roku w BiznesAlert.pl. Amerykanie rozbudowują atom w Rumunii z udziałem francuskiego EDF. Próbowali budować atom z Japończykami w Wielkiej Brytanii. Możliwe, że znajdą partnera do pracy w Polsce, pod warunkiem, że dostaną zielone światło w Warszawie.
Jakóbik: Atom na czas i w budżecie? To możliwe, choć ruchy antyatomowe mówią, że nie