Po mało wyrazistym początku tygodnia, na rynku ropy naftowej ożywiła się strona popytowa. Ten proces jest szczególnie wyraźny na wykresie amerykańskiej ropy gatunku WTI, której notowania wczoraj przekroczyły poziom 58 USD za baryłkę, a dzisiaj zbliżają się już do okolic 59 USD za baryłkę. W przypadku ropy Brent zwyżki są spokojniejsze, ale cena tego surowca dzisiaj rano znajduje się już niedaleko poziomu 65 USD za baryłkę.
We wczorajszej zwyżce notowań ropy naftowej pomogły dane dotyczące zapasów tego surowca w Stanach Zjednoczonych. Amerykański Instytut Paliw podał, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy w USA spadły aż o 8,1 mln baryłek. To znacznie większa zniżka od oczekiwań, które zakładały spadek zapasów o nieco ponad 3 mln baryłek. Raport ten doprowadził do dynamicznego ruchu cen ropy naftowej w górę, ale nie wiadomo jeszcze, jak długo się on utrzyma. Dzisiaj swoje, oficjalne dane na temat zapasów przedstawi Departament Energii USA, który może doprowadzić do spotęgowania zwyżek lub ich stłumienia.
W szerszym kontekście, na rynku ropy naftowej panuje obecnie zrównoważenie sił popytu i podaży. Z jednej strony, kupującym pomagają niepokoje na Bliskim Wschodzie oraz przedłużenie porozumienia OPEC. Z drugiej strony, sprzedających wspierają obawy o globalny popyt na ropę w obliczu niepewności dotyczącej światowego wzrostu gospodarczego.
Jednym z czynników negatywnie wpływających na ceny ropy naftowej, jest także perspektywa dalszego wzrostu jej produkcji w Stanach Zjednoczonych. Amerykańska Energy Information Administration podała w swoim cyklicznym raporcie „Short Term Energy Outlook”, że w bieżącym roku produkcja ropy naftowej w USA sięgnie średnio 12,36 mln baryłek dziennie, co stanowi historyczny rekord. Dla porównania, w 2018 roku średnia dzienna produkcja ropy w USA wyniosła 10,96 mln baryłek dziennie. Niemniej, wzrost produkcji ropy w USA jest w dużej mierze uwzględniony w cenach tego surowca.
DB BOŚ