Najważniejsze informacje dla biznesu

USA proponują Ukrainie umowę surowcową, która wykluczy konkurencję

Stany Zjednoczone przedstawiły Ukrainie nowy kształt umowy surowcowej. Zakłada ona m.in. powstanie specjalnego funduszu, do którego spływałby dochód z wydobycia surowców, zarówno państwowy, jak i prywatny. – Stany Zjednoczone w ten sposób pozbyłyby się zagranicznej konkurencji, która mogłaby potencjalnie aspirować do udziału w zyskach z wydobycia tamtejszych złóż – wyjaśnia Kamil Lipiński z Polskiego Instytutu Ekonomicznego w rozmowie z Biznes Alert.

W piątek Reuters poinformował o nowej propozycji USA dotyczącej umowy surowcowej między Stanami Zjednoczonymi a Ukrainą. Dotyczy ona m.in. przekazania własności nad gazociągiem z Rosji do Europy, biegnącym przez Ukrainę oraz powołania funduszu na który Kijów będzie przekazywała dochód z eksploatacji zasobów naturalnych. Korzyści i potencjalne straty ekonomiczne, wynikłe z przyjęcia rozwiązań w tej formie, w rozmowie z Biznes Alert komentuje dr Kamil Lipiński, kierownik zespołu klimatu i energii Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Ekspert podkreśla, że propozycja jest elementem negocjacji i jako takowa może ulec zmianie w toku dalszych rozmów.

Fundusz, który nie sprzyja rozwojowi

Według doniesień medialnych do wspomnianego funduszu ma wpływać nie tylko dochód państwa, ale i spółek prywatnych.

– Stany Zjednoczone w ten sposób pozbyłyby się zagranicznej konkurencji która mogłaby potencjalnie aspirować do udziału w zyskach z wydobycia tamtejszych złóż. Zarówno jeżeli chodzi o ukraińskie podmioty, jak i europejskie. Ucierpiała by również transparentność procesu przyznawania pozwoleń na wydobycie i podziale tego rynku – zauważa dr Lipiński.

Zwraca uwagę, że w przypadku innych rozwiązań, np. integracji z Ukrainy z Unią Europejską, liberalizacji i wzrostu konkurencyjności na rynku wydobycia ukraińskich surowców, wzrosłaby efektywność wydobycia.

– Jeżeli stworzy się jeden fundusz, do którego wszystkie przedsiębiorstwa będą przekazywać swój dochód, to istnieje realna szansa, że ograniczy się w ten sposób znacząco sygnały rynkowe przekazywane przez przedsiębiorców i otrzymywane do inwestorów. Przedsiębiorstwa mniej efektywne będą mogły funkcjonować w tym ekosystemie dzięki politycznym czy osobistym układom i zależnościom. To zniechęci najlepszych menedżerów, zarówno ukraińskich jak i zagranicznych do pracy w tak zorganizowanej branży. Model oparty o dzielenie wpływów i przedstawicieli różnych grup w zarządach i radach nadzorczych, takich jak przedstawiciele inwestorów zachodnich w warunkach ukraińskich nie sprawdził się w przeszłości, co można było zaobserwować w złożonym, wieloaspektowym i nieliniowym procesie liberalizacji ukraińskiego rynku gazu i energii elektrycznej po 2014 roku – mówi ekspert.

Zwraca uwagę, że zmniejszenie transparentności, przejrzystości struktur zarządzania i ich optymalizacji spowoduje w perspektywie średniookresowej zmniejszenie efektywności wydobycia.

– W dłuższej perspektywie byłoby to szkodliwe zarówno dla Stanów Zjednoczonych i Ukrainy – wskazuje analityk PIE.

– Taka sytuacja mogłaby doprowadzić do tego, że nawet inwestorzy amerykańscy, zainteresowani udziałem w ukraińskim rynku mieliby gorszy dostęp do informacji, a tym samym byliby mniej chętni do dalszych inwestycji w wydobycie surowców – doprecyzowuje Kamil Lipiński.

Rozmówca Biznes Alert zauważa, że część opracowań dotyczących surowców na Ukrainie (np. dotyczących lidu) była opracowano w czasach Związku Radzieckiego i przy ówczesnych założeniach dot. polityki gospodarczej. Od tamtej technologia, koszty i warunki wydobycia oraz perspektywa międzynarodowa (np. potencjalne wstąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej) uległy zmianie.

– Oprócz kwestii ekonomicznych, za taką propozycją USA stoi częściowo agenda polityczna w zakresie polityki wewnętrznej. Przedstawienie, głównie na użytek własnego społeczeństwa, że Stany Zjednoczone bronią swojego interesu gospodarczego. I tego wyrazem ma być mocna, ekspansywna pozycja w negocjacjach. Nie musi to jednak oznaczać że ta strategia będzie skuteczna w wymiarze relacji Ukraina-USA czy polityki międzynarodowej.

Gra o rosyjski gaz

– Jeżeli wierzyć przeciekom medialnym, w kwestii gazociągu USA przedstawiły bardzo zdecydowane stanowisko. Biorąc pod uwagę obecny etap negocjacji jego spełnienie wydaje się być mało realne, ale czas pokaże. Gazociągi przesyłowe to kluczowy element ukraińskiej infrastruktury krytycznej, istotny ze względu na bezpieczeństwo państwa oraz rynku gazu – mówi analityk PIE.

Wspomina, że europejskim przypadkiem sytuacji w której system gazociągów przesyłowych na terenie danego państwa byłby kontrolowany przez obcy podmiot jest Białoruś, gdzie operatorem jest w 100 procentach zależna od PAO Gazprom spółka OAO Gazprom Transgaz Bielarus. Nawet jeden gazowy wydzielony interkonektor, kontrolowany czy współkontrolowany przez obce państwo, biegnący przez teren innego państwa zaburza funkcjonowanie konkurencyjnego rynku gazu i ogranicza bezpieczeństwo energetyczne – dlatego w przeszłości w przypadku gazociągu jamalskiego dla zarówno dla Polski, jak i dla Komisji Europejskiej było tak ważne żeby operatorem był polski Gaz-System, a nie inne podmioty.

– Takie stawianie sprawy wobec Ukrainy niestety momentami przypomina sposób działania Gazpromu na Białorusi i zdecydowanie nie jest to przykład partnerskiej relacji – komentuje Lipiński.

Warto zwrócić uwagę że choć dla hipotetycznego amerykańskiego właściciela lub operatora ukraińskiej infrastruktury tranzyt rosyjskiego gazu mógłby oznaczać zyski, to wiele przedsiębiorstw USA mogłyby na tym układzie stracić.

Po odejściu Unii od rosyjskiego gazu znaczącym dostawcą LNG do UE stały się Stany Zjednoczone. Trudno sobie wyobrazić, żeby rosyjski gaz, który obecnie na Międzynarodowej Giełdzie Surowcowo-Towarowej w Sankt Petersburgu (spimex) jest ponad 2-krotnie tańszy od gazu na amerykańskim Henry Hub, nie rozwijałby się przynajmniej częściowo kosztem ukraińskiego LNG z USA.  Dlaczego USA miałoby się dzielić już zdobytym rynkiem zbytu z Rosją?

Zdaniem Kamila Lipińskiego, innym aspektem, który trzeba wziąć pod uwagę jest zysk. W przeszłości tranzyt gazu przez Ukrainę zasilał znacząco ukraińską gospodarkę.  Choć jednak Ukraina zarabiała na tranzycie miliard dolarów rocznie, Rosja zarabiała na sprzedaży przesyłanego gazu ponad 5 miliardów dolarów rocznie. Na powrocie tranzytu skorzystałaby więc bardziej Rosja.

– Jeżeli doszłoby do takiego hipotetycznego scenariusza, USA mogłyby zwiększyć presję na Unię Europejską na ponowny import rosyjskiego gazu. Na czym zyskałby z pewnością Gazprom, który miał w zeszłym roku bilion rubli straty (około 49,4 miliardów zł). Ale najprawdopodobniej w wyniku spadku cen gazu straciłby z kolei blisko związany z Putinem rosyjski eksporter LNG, spółka Novatek, która odnotowała w zeszłym roku 500 miliardów rubli zysków (29,7 mld zł) – mówi rozmówca Biznes Alert.

Zauważa jednak, że powrót masowego importu rosyjskiego gazu gazociągami napotkałaby się na duży opór wielu państw w UE.

– Masowy powrót Gazpromu na rynek europejski cofnąłby europejskie bezpieczeństwo dostaw o dekadę. Byłoby to niekorzystne z punktu widzenia bezpieczeństwa zarówno Polski jak i Unii Europejskiej. Niestety, są frakcje w branżach energochłonnych w niektórych państwach UE które lobbują za takim rozwiązaniem. Taka decyzja oznaczałaby regres Europy do 2014 roku, gdzie po aneksji Krymu Rosja wyłożyła wszystkie karty pokazując swoje metody nacisku, a mimo tego wiele państw UE w do inwazji na Ukrainę wykazało się naiwnością i zwiększało wolumen importu rosyjskiego gazu, a Rosja mogła dzielić Europę i osłabiać solidarność energetyczną UE – wskazuje Lipiński.

Zdaniem rozmówcy odpowiedzią na trudności Europy powinien być nie powrót do gazu z Rosji a realizacja założeń raportu Draghiego i Czystego Ładu Przemysłowego: wspólne zakupy gazu (najlepiej w formie możliwie zinstytucjonalizowanej), inwestycje w infrastrukturę wydobycia i skraplania gazu w państwach trzecich (tzw. model japoński) a także decoupling cen energii elektrycznej i gazu za pomocą PPA, dekarbonizacja gospodarki i rozwój energetyki jądrowej i odnawialnej.

Marcin Karwowski

USA zablokowały oświadczenie G7 potępiające atak na Sumy

Stany Zjednoczone przedstawiły Ukrainie nowy kształt umowy surowcowej. Zakłada ona m.in. powstanie specjalnego funduszu, do którego spływałby dochód z wydobycia surowców, zarówno państwowy, jak i prywatny. – Stany Zjednoczone w ten sposób pozbyłyby się zagranicznej konkurencji, która mogłaby potencjalnie aspirować do udziału w zyskach z wydobycia tamtejszych złóż – wyjaśnia Kamil Lipiński z Polskiego Instytutu Ekonomicznego w rozmowie z Biznes Alert.

W piątek Reuters poinformował o nowej propozycji USA dotyczącej umowy surowcowej między Stanami Zjednoczonymi a Ukrainą. Dotyczy ona m.in. przekazania własności nad gazociągiem z Rosji do Europy, biegnącym przez Ukrainę oraz powołania funduszu na który Kijów będzie przekazywała dochód z eksploatacji zasobów naturalnych. Korzyści i potencjalne straty ekonomiczne, wynikłe z przyjęcia rozwiązań w tej formie, w rozmowie z Biznes Alert komentuje dr Kamil Lipiński, kierownik zespołu klimatu i energii Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Ekspert podkreśla, że propozycja jest elementem negocjacji i jako takowa może ulec zmianie w toku dalszych rozmów.

Fundusz, który nie sprzyja rozwojowi

Według doniesień medialnych do wspomnianego funduszu ma wpływać nie tylko dochód państwa, ale i spółek prywatnych.

– Stany Zjednoczone w ten sposób pozbyłyby się zagranicznej konkurencji która mogłaby potencjalnie aspirować do udziału w zyskach z wydobycia tamtejszych złóż. Zarówno jeżeli chodzi o ukraińskie podmioty, jak i europejskie. Ucierpiała by również transparentność procesu przyznawania pozwoleń na wydobycie i podziale tego rynku – zauważa dr Lipiński.

Zwraca uwagę, że w przypadku innych rozwiązań, np. integracji z Ukrainy z Unią Europejską, liberalizacji i wzrostu konkurencyjności na rynku wydobycia ukraińskich surowców, wzrosłaby efektywność wydobycia.

– Jeżeli stworzy się jeden fundusz, do którego wszystkie przedsiębiorstwa będą przekazywać swój dochód, to istnieje realna szansa, że ograniczy się w ten sposób znacząco sygnały rynkowe przekazywane przez przedsiębiorców i otrzymywane do inwestorów. Przedsiębiorstwa mniej efektywne będą mogły funkcjonować w tym ekosystemie dzięki politycznym czy osobistym układom i zależnościom. To zniechęci najlepszych menedżerów, zarówno ukraińskich jak i zagranicznych do pracy w tak zorganizowanej branży. Model oparty o dzielenie wpływów i przedstawicieli różnych grup w zarządach i radach nadzorczych, takich jak przedstawiciele inwestorów zachodnich w warunkach ukraińskich nie sprawdził się w przeszłości, co można było zaobserwować w złożonym, wieloaspektowym i nieliniowym procesie liberalizacji ukraińskiego rynku gazu i energii elektrycznej po 2014 roku – mówi ekspert.

Zwraca uwagę, że zmniejszenie transparentności, przejrzystości struktur zarządzania i ich optymalizacji spowoduje w perspektywie średniookresowej zmniejszenie efektywności wydobycia.

– W dłuższej perspektywie byłoby to szkodliwe zarówno dla Stanów Zjednoczonych i Ukrainy – wskazuje analityk PIE.

– Taka sytuacja mogłaby doprowadzić do tego, że nawet inwestorzy amerykańscy, zainteresowani udziałem w ukraińskim rynku mieliby gorszy dostęp do informacji, a tym samym byliby mniej chętni do dalszych inwestycji w wydobycie surowców – doprecyzowuje Kamil Lipiński.

Rozmówca Biznes Alert zauważa, że część opracowań dotyczących surowców na Ukrainie (np. dotyczących lidu) była opracowano w czasach Związku Radzieckiego i przy ówczesnych założeniach dot. polityki gospodarczej. Od tamtej technologia, koszty i warunki wydobycia oraz perspektywa międzynarodowa (np. potencjalne wstąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej) uległy zmianie.

– Oprócz kwestii ekonomicznych, za taką propozycją USA stoi częściowo agenda polityczna w zakresie polityki wewnętrznej. Przedstawienie, głównie na użytek własnego społeczeństwa, że Stany Zjednoczone bronią swojego interesu gospodarczego. I tego wyrazem ma być mocna, ekspansywna pozycja w negocjacjach. Nie musi to jednak oznaczać że ta strategia będzie skuteczna w wymiarze relacji Ukraina-USA czy polityki międzynarodowej.

Gra o rosyjski gaz

– Jeżeli wierzyć przeciekom medialnym, w kwestii gazociągu USA przedstawiły bardzo zdecydowane stanowisko. Biorąc pod uwagę obecny etap negocjacji jego spełnienie wydaje się być mało realne, ale czas pokaże. Gazociągi przesyłowe to kluczowy element ukraińskiej infrastruktury krytycznej, istotny ze względu na bezpieczeństwo państwa oraz rynku gazu – mówi analityk PIE.

Wspomina, że europejskim przypadkiem sytuacji w której system gazociągów przesyłowych na terenie danego państwa byłby kontrolowany przez obcy podmiot jest Białoruś, gdzie operatorem jest w 100 procentach zależna od PAO Gazprom spółka OAO Gazprom Transgaz Bielarus. Nawet jeden gazowy wydzielony interkonektor, kontrolowany czy współkontrolowany przez obce państwo, biegnący przez teren innego państwa zaburza funkcjonowanie konkurencyjnego rynku gazu i ogranicza bezpieczeństwo energetyczne – dlatego w przeszłości w przypadku gazociągu jamalskiego dla zarówno dla Polski, jak i dla Komisji Europejskiej było tak ważne żeby operatorem był polski Gaz-System, a nie inne podmioty.

– Takie stawianie sprawy wobec Ukrainy niestety momentami przypomina sposób działania Gazpromu na Białorusi i zdecydowanie nie jest to przykład partnerskiej relacji – komentuje Lipiński.

Warto zwrócić uwagę że choć dla hipotetycznego amerykańskiego właściciela lub operatora ukraińskiej infrastruktury tranzyt rosyjskiego gazu mógłby oznaczać zyski, to wiele przedsiębiorstw USA mogłyby na tym układzie stracić.

Po odejściu Unii od rosyjskiego gazu znaczącym dostawcą LNG do UE stały się Stany Zjednoczone. Trudno sobie wyobrazić, żeby rosyjski gaz, który obecnie na Międzynarodowej Giełdzie Surowcowo-Towarowej w Sankt Petersburgu (spimex) jest ponad 2-krotnie tańszy od gazu na amerykańskim Henry Hub, nie rozwijałby się przynajmniej częściowo kosztem ukraińskiego LNG z USA.  Dlaczego USA miałoby się dzielić już zdobytym rynkiem zbytu z Rosją?

Zdaniem Kamila Lipińskiego, innym aspektem, który trzeba wziąć pod uwagę jest zysk. W przeszłości tranzyt gazu przez Ukrainę zasilał znacząco ukraińską gospodarkę.  Choć jednak Ukraina zarabiała na tranzycie miliard dolarów rocznie, Rosja zarabiała na sprzedaży przesyłanego gazu ponad 5 miliardów dolarów rocznie. Na powrocie tranzytu skorzystałaby więc bardziej Rosja.

– Jeżeli doszłoby do takiego hipotetycznego scenariusza, USA mogłyby zwiększyć presję na Unię Europejską na ponowny import rosyjskiego gazu. Na czym zyskałby z pewnością Gazprom, który miał w zeszłym roku bilion rubli straty (około 49,4 miliardów zł). Ale najprawdopodobniej w wyniku spadku cen gazu straciłby z kolei blisko związany z Putinem rosyjski eksporter LNG, spółka Novatek, która odnotowała w zeszłym roku 500 miliardów rubli zysków (29,7 mld zł) – mówi rozmówca Biznes Alert.

Zauważa jednak, że powrót masowego importu rosyjskiego gazu gazociągami napotkałaby się na duży opór wielu państw w UE.

– Masowy powrót Gazpromu na rynek europejski cofnąłby europejskie bezpieczeństwo dostaw o dekadę. Byłoby to niekorzystne z punktu widzenia bezpieczeństwa zarówno Polski jak i Unii Europejskiej. Niestety, są frakcje w branżach energochłonnych w niektórych państwach UE które lobbują za takim rozwiązaniem. Taka decyzja oznaczałaby regres Europy do 2014 roku, gdzie po aneksji Krymu Rosja wyłożyła wszystkie karty pokazując swoje metody nacisku, a mimo tego wiele państw UE w do inwazji na Ukrainę wykazało się naiwnością i zwiększało wolumen importu rosyjskiego gazu, a Rosja mogła dzielić Europę i osłabiać solidarność energetyczną UE – wskazuje Lipiński.

Zdaniem rozmówcy odpowiedzią na trudności Europy powinien być nie powrót do gazu z Rosji a realizacja założeń raportu Draghiego i Czystego Ładu Przemysłowego: wspólne zakupy gazu (najlepiej w formie możliwie zinstytucjonalizowanej), inwestycje w infrastrukturę wydobycia i skraplania gazu w państwach trzecich (tzw. model japoński) a także decoupling cen energii elektrycznej i gazu za pomocą PPA, dekarbonizacja gospodarki i rozwój energetyki jądrowej i odnawialnej.

Marcin Karwowski

USA zablokowały oświadczenie G7 potępiające atak na Sumy

Najnowsze artykuły