Administracja Joe Bidena zgodziła się na zwiększenie eksportu LNG z terminali Sabine Pass i Corpus Christi należących do firmy Cheniere, która posiada umowę z polskim PGNiG. To odpowiedź na atak Rosji na Ukrainę i ryzyko pogłębienia kryzysu energetycznego wywołanego przez Rosjan w Europie. Trwają rozmowy o dodatkowych dostawach gazu z Polski na Ukrainę.
Departament Energii USA przyznał pozwolenie na eksport dodatkowych 0,72 mld stóp sześciennych dziennie (0,02 mld m sześc. dziennie, czyli około 0,6 mld miesięcznie) do krajów bez umów handlowych z Ameryką. Ta zgoda oznacza, że firmy eksportujące LNG mogą je obecnie wysyłać do całej Europy.
Polskie PGNiG sugeruje, że może zwiększyć fizyczne dostawy gazu na Ukrainę. Prezes Paweł Majewski przypomniał, że przepustowość gazociągów na granicy polsko-ukraińskiej w kierunku wschodnim to 1,5 mld m sześc. Polska, Ukraina i USA podpisały porozumienie międzyrządowe o współpracy gazowej w regionie. PGNiG i ERU handlują gazem nad Dnieprem, odebrawszy już co najmniej dwie dostawy LNG przez terminal w Świnoujściu oraz terytorium Polski na Ukrainę.
Kontrakt PGNiG-Cheniere z 2018 roku zakłada dostawy 0,52 mln ton LNG (0,7 mld m sześc.) rocznie w latach 2019-2022 i 1,45 mln ton LNG (1,95 mld m sześc.) w latach 2023-2042. Umowa zawiera klauzulę delivery ex ship, która oznacza, że odpowiedzialność za ładunek oraz cenę ciąży na dostawcy. Ceny w amerykańskim Henry Hub są obecnie kilka razy niższe niż na giełdach europejskich.
Według danych Refinitiv Eikon 27 tankowców LNG stacjonuje u brzegów Zatoki Meksykańskiej. Przepustowość wykorzystywana w terminalach eksportowych w tym regionie ma sięgnąć 6,47 mln ton (8,8 mld m sześc.) w marcu bijąc rekord styczniowy w wysokości 6,3 mln ton (8,6 mld m sześc.).
Dostawy LNG to kolejne źródło dywersyfikacji dostaw w stosunku do importu z Rosji, który znalazł się pod pręgierzem po ataku Rosjan na Ukrainę i kolejnych zbrodniach wojennych popełnianych przez jej żołnierzy.
Reuters/Wojciech Jakóbik