Sawicki: Polska z ustawą czeka, a offshore w Europie ucieka (ANALIZA)

29 marca 2019, 07:30 Energetyka

Polskie, norweskie i belgijskie firmy zaangażowane są obecnie w prace przygotowawcze do budowy morskich farm wiatrowych. Do końca 2030 roku z polskiego Bałtyku może popłynąć nawet 7 GW energii. Może – bo brakuje ustawy dedykowanej tej branży, a także rozstrzygnięć, co do kontraktów na wykonanie i finansowanie połączeń morskich farm wiatrowych z systemem na lądzie – pisze Bartłomiej Sawicki, redaktor BiznesAlert.pl.

Projekty budowy morskich farm wiatrowych na polskim Bałtyku. Stan na 2018 r. Grafika BiznesAlert.pl
Projekty budowy morskich farm wiatrowych na polskim Bałtyku. Stan na 2018 r. Grafika BiznesAlert.pl

Plany

Na początku tego roku Polskie Sieci Elektroenergetyczne wydały wykonawcom kolejne już warunki przyłączenia morskich farm wiatrowych do systemu, o łącznej mocy 4848 MW. Zgodnie z nimi projekty morskich farm wiatrowych, które już otrzymały warunki mają mieć blisko 7100 MW mocy. Jeśli wszystkie, 13 projektów, które mają już decyzje lokalizacyjne, a część z nich i umowy przyłączeniowe, to do końca 2030 roku Polska może mieć już na miejscu trzy czwarte z mocy wiatrowych planowanych w Polityce Energetycznej Państwa do 2040, czyli tzw. strategii energetycznej.

Polskie Sieci Elektroenergetyczne wydały pod koniec stycznia 2019 warunki przyłączenia do systemu morskich farm wiatrowych spółkom MFW Bałtyk II, należącym do Polenergii, norweskiemu Equinorowi (240 MW), Polenergii Bałtyk I (1560 MW), Baltic Trade and Investowi (350 MW), Elektrowni Wiatrowej Baltica-2 (1498 MW, należąca do PGE) oraz Baltic Power’owi (1200 MW, należącemu do PKN Orlen). Projekty te mają łącznie wygenerować 4848 MW.

Polenergia ma najlepiej rozwinięte inwestycje. Trzy z nich, w których partnerem jest norweski Equnior, planuje oddać najpóźniej w 2022 roku. –  Najbardziej zaawansowane są dwie morskie farmy wiatrowe – Bałtyk II oraz Bałtyk III o łącznej mocy do 1200 MWe. Pierwszy prąd z tej drugiej może popłynąć na wybrzeże w 2022 roku, a z pierwszej w 2026 roku.

Uzyskanie warunków przyłączenia to istotny krok w kierunku zawarcia umowy przyłączeniowej pomiędzy inwestorem a operatorem sieci. Zgodnie z prawem energetycznym, warunki przyłączenia są ważne 2 lata od dnia ich doręczenia. W tym czasie oznaczają one, że dane przedsiębiorstwo energetyczne zobowiązuje się do zawarcia umowy o przyłączeniu do sieci.

Drugą firmą, która jest najbardziej zaawansowana pod względem rozwoju morskich farm wiatrowych jest Polska Grupa Energetyczna. Spółka jest na etapie poszukiwania strategicznego partnera do przygotowania, budowy i eksploatacji farm wiatrowych na Morzu Bałtyckim, o łącznej mocy do 2545 MW. Planowany pierwszy etap programu offshore grupy zakłada budowę morskich farm wiatrowych, o maksymalnej mocy zainstalowanej do 2545 MW (1500 MW mocy na obszarze koncesji, będącej w posiadaniu spółki Elektrownia Wiatrowa Baltica-2 i 1045 MW mocy na obszarze Elektrowni Wiatrowej Baltica-3), zlokalizowanych w odległości około 25-30 km od brzegu, na wysokości Łeby. Firma ma jednak kolejny projekt, który pozwoliłby zwiększyć jej zdolności produkcyjne do ponad 3 GW. Za realizację tych projektów odpowiada PGE Baltica.

PKN Orlen ma skromniejsze, ale również śmiałe plany. To obecnie czwarty producent energii elektrycznej w Polsce. W tym roku ma podjąć ostateczną decyzję inwestycyjną, a następnie przystąpić do wyboru partnera przy projekcie offshore, podobnie jak zrobiła to Polenergia i teraz robi to PGE. Baltic Power, spółka z Grupy Orlen, rozpoczęła w styczniu badania środowiskowe oraz pomiary warunków wietrzności na obszarze posiadanej koncesji na morską farmę wiatrową na Bałtyku.

Rzeczywistość

Aby powstały morskie farmy wiatrowe, branża oczekuje regulacji prawnych w obszarze prawa budowlanego i prawa energetycznego dla budowy morskich farm wiatrowych. Zbigniew Gryglas, poseł na Sejm RP i przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Morskiej Energetyki Wiatrowej, zapowiadał, że w 2019 roku powstanie i zacznie obowiązywać ustawa dedykowana morskim farmom wiatrowym. Miała ona wejść w życie przed wyborami. Prace nad ustawą miały odbywać się w Ministerstwie Energii. Te nadal trwają, ale nie wiadomo czy ostatecznie ustawa rzeczywiście powstanie. Dyrektor Departamentu Energii Odnawialnej i Rozproszonej, Piotr Czopek pytany podczas seminarium dotyczącego współpracy z Wielką Brytanią przy rozwoju branży offshore’owej, o ustawę dedykowaną morskim farmom wiatrowym, powiedział, że zbierane są informacje od przedstawicieli sektora, które pozwolą ocenić czy taka odrębna ustawa jest potrzebna czy też wystarczą zmiany w już istniejącej legislacji.

Czopek powiedział, że nowe regulacje są już po kilkunastu konsultacjach. Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski dodał, że owoce tych konsultacji powinny zostać zebrane pod koniec kwietnia i przedstawione ministrowi energii Krzysztofowi Tchórzewskiemu, który oceni „w którą stronę chcemy iść”. Na pytania czy ustawa powstanie, obydwaj odpowiadali, że „prace nad wyborem najlepszego rozwiązania trwają”, dając do zrumienienia, że kwestia ta nie jest przesądzona, jak wcześniej zapowiadano.

Na początku roku w Ministerstwie Energii doszło także do przesilenia i dotychczasowy szef departamentu energetyki odnawialnej Andrzej Kazimierski stracił pracę. Fakt ten ma znacznie, bowiem Andrzej Kazimierski zapowiadał w październiku zeszłego roku powstanie systemu wsparcia dla morskich farm wiatrowych i zapewniał, że w perspektywie najbliższych lat będą one mogły je uzyskać. – Myślimy obecnie o dłuższym (15-20 lat) okresie pomocy. Według niezależnych ekspertów, w tak długim czasie inwestorzy zdecydowanie osiągną zyski, niezależnie od tego, na jakim obszarze Bałtyku ulokują nowe farmy wiatrowe, jeśli weźmie się pod uwagę, jak mają się w przyszłości kształtować ceny energii i pozwoleń na emisję CO2. Teoretycznie dla inwestora, może być opłacalne zaryzykowanie własnych pieniędzy, jednak żaden z nich nie posiada wystarczającej ilości gotówki, potrzebnej do budowy farmy wiatrowej, a więc musi korzystać z pomocy banku, a tym samym mieć zagwarantowane wsparcie. Być może, w pewnym momencie będziemy zwracali różnicę wynikającą z kontraktu różnicowego, jeśli nastąpi to wcześniej, inwestorowi będzie się wręcz opłacało wycofać z porozumienia z bankiem, w sprawie systemu wsparcia i iść na wolny rynek – powiedział Kazmierski. Potwierdził, że w przypadku pierwszych dwóch najbardziej zaawansowanych projektów (PGE i Polenergii), potrzebne byłyby umowy bilateralne.

Tymczasem kilka miesięcy później Dyrektor Czopek i Minister Tobiszowski podczas wspominanego seminarium powiedzieli, że „nie przypominają sobie tej deklaracji o umowach bilateralnych”. Czopek dodał, że trwają obecnie konsultacje na temat najlepszego modelu wsparcia dla inwestorów, chcących budować morskie farmy wiatrowe, ale nie ma jeszcze decyzji czy będą oni je otrzymywać poprzez kontrakty czy aukcje. – Wszystko zależy od tego, w jaki sposób będą dostosowane mechanizmy do tego typu aukcji. Każde rozwiązanie jest możliwe. Chcemy wybrać najlepszą opcję – zakończył.

Europa ucieka

Czas nagli, bo offshore w Europie szybko się rozkręcą, głównie w Wielkiej Brytanii i w Niemczech, ale także w Holandii i w Danii. Nowe moce w 2018 roku zwiększyły zdolność kontynentu do wytwarzania morskiej energii wiatrowej o 18 procent. Wielka Brytania i Niemcy tylko w 2018 roku łącznie zainstalowały 86 procent nowych mocy: odpowiednio 1,3 GW i 969 MW. Wielka Brytania jak dotąd zainstalowała największe turbiny morskie na świecie o mocy 8,8 MW.

Potencjał morskiej energetyki wiatrowej w Europie w 2018 roku/BiznesAlert.pl

Potencjał morskiej energetyki wiatrowej w Europie w 2018 roku/BiznesAlert.pl

W Europie działa obecnie 105 morskich elektrowni wiatrowych, zbudowanych przez deweloperów z 11 krajów, o łącznej mocy 18,5 GW. Morskie instalacje stanowią 10 procent ogólnych mocy wiatrowych w Europie. Kolejne projekty czekają. W 2018 roku 12 nowych farm wiatrowych uzyskało już decyzje inwestycyjne na zainstalowanie mocy, na poziomie 4,2 GW.