icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

PSEW: Ustawa wiatrakowa to krok w dobrym kierunku, nie rozwiązuje jednak wszystkich problemów jak farmy zombi

– Obecny system jest niewydolny. Istnieje nadpodaż warunków przyłączeniowych dla projektów, które nie są realizowane. Ich stroną są podmioty, które od lat nie podejmują inwestycji tworząc tzw. farmy zombi. Regulacje prawne powinny umożliwić operatorom sprawne wypowiadanie takowych umów, które nie realizują umów przyłączeniowych zgodnie z harmonogramami – mówi Arkadiusz Sekściński, wiceprezes wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, w rozmowie z Biznes Alert.

Ustawa wiatrakowa, która wywołała dyskusje w rządzie (m.in. w kwestii odległości od zabudowań, dróg i linii przesyłowych) jest bardzo wyczekiwana przez branżę. Początki jej procedowania sięgają końcówki 2023 roku, branża liczyła na wejście jej w życie w 2024 roku. Opóźnienie, niuanse oraz kwestie prawne w rozmowie z Biznes Alert poruszył Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW).

Były obietnice, są opóźnienia

– Branży trudno jest zrozumieć skąd wynika te opóźnienie. Ustawa wiatrakowa była poruszona w ramach obietnic wyborczych i programu koalicji rządzącej, znalazła się też wśród 100 konkretów na 100 dni nowego rządu. Pierwotnie pojawiły się propozycje legislacyjne, ale nie były należycie przygotowane. Tak ocenili to inwestorzy,  opinia publiczna i sami wnioskodawcy. Obecnie jednak projekt po usunięciu kontrowersji i wątpliwości wydaje się być gotowy do dalszych prac, utknął na długie tygodnie  na ścieżce rządowej – wyjaśnił prezes Sekściński.

Nadmienił, że w procesie prac nad ustawą wszystkie zapisy dyskutowano nie tylko z branżą i społeczeństwem, ale i wewnątrz rządu. Rozmowy dotyczyły m.in. odległości turbin wiatrowych od poszczególnych elementów infrastruktury: jak zabudowania, drogi czy sieci przesyłowe energii elektrycznej.

– Biorąc pod uwagę czas procedowania, trudno nie odnieść wrażenia, że sama decyzja zaczyna mieć bardziej wymiar polityczny, a nie merytoryczny. Kwestia rozwoju energetyki wiatrowej jest bardzo istotna. Każdy gigawat z farm wiatrowych pozwoli obniżyć ceny rachunków za energię o około dziewięć złotych za megawatogodzinę. Inwestycja w tę gałąź energetyki jest warunkiem realizacji Krajowego Planu Energetyki i Klimatu (KPEiK) zgłoszonego przez Rząd do Komisji Europejskiej – powiedział rozmówca Biznes Alert.

Potrzeba odważnej decyzji

– Uważam, że w kwestii ustawy wiatrakowej potrzeba tylko jednego – odpowiedzialnej decyzji. Mówiąc obrazowo, wciśnięcia przycisku „start”, czyli sprawienia by przeszła z poziomu Rady Ministrów do Sejmu, na ścieżkę prac parlamentarnych – powiedział Arkadiusz Sekściński.

Zauważył, że uwagi nie tylko składały poszczególne resorty, ale również operatorzy sieci przesyłowej, dystrybucyjnej czy samorządy.

– Oczywiście jako branża mamy swoje dalsze uwagi, ale najważniejsze kwestie zostały rozstrzygnięte. Po uchwaleniu ustawy można dalej o niej rozmawiać i rząd może ją poprawiać. Trzeba też pamiętać, że niedługo, w drugim kwartale 2025 roku, będzie poruszona nowelizacja prawa energetycznego w zakresie optymalizacji procesów przyłączeniowych. Ustawa odległościowa, która uwolni rozwój sektora wiatrowego, powinna być już skierowana przez Radę Ministrów do Sejmu – wyjaśnia wiceprezes PSEW.

Zaznacza, że kluczowe jest przyśpieszenie procesów planistycznych, umożliwiające jednoczesne realizowanie procesów środowiskowych i pozyskania zgód administracyjnych zmierzających do uzyskania gotowości projektu do budowy.

– Obecny projekt ustawy jest dobrym kierunkiem. Może nie idealnym, ale zmierzającym we właściwym kierunku – zaznacza Arkadiusz Sekściński.

Opóźnienie w ustawie wiatrakowej to strata finansowa

Wiceprezes PSEW wskazuje, że jego zdaniem energetyka wiatrowa jest najtańszym źródłem energii w polskich warunkach.

– Mając takowe, zamiast źródeł korzystających z paliw kopalnych jak węgiel czy gaz, siłą rzeczy obniża się rachunki za energię elektryczną. Każdy gigawat zainstalowanej energii z lądowych farm wiatrowych to cena energii niższa o ponad 9 zł za megawatogodzinę (MWh). To oznacza, że bez niezbędnych inwestycji wzrost PKB Polski w 2030 roku będzie o 0,2 procent niższy przez sam fakt, że energia elektryczna kosztować będzie o ponad 55 PLN/MWh więcej (w tym roku: ponad 9 zł/MWh więcej). Brak rozwoju energetyki wiatrowej wpływa na dochody samorządów lokalnych – gminy stracą w tym roku ponad 80 milionów złotych (225 tysięcy zł dziennie) z tytułu podatków od nieruchomości oraz podatków CIT i PIT. Jeśli lądowe farmy wiatrowe powstawałyby w tempie przewidzianym w projekcie KPEiK, to w 2030 roku do kas gmin wpłynęłoby już o pół miliarda złotych więcej (ponad 1,3 mln zł dziennie) – opiniuje Arkadiusz Sekściński.

Farmy zombi straszą energetykę

– Obecny system jest niewydolny. Istnieje nadpodaż warunków przyłączeniowych dla projektów, które nie są realizowane. Ich stroną są podmioty, które od lat nie podejmują inwestycji tworząc tzw. farmy zombi (ang. zombie project/zombie wind farm). Regulacje prawne powinny sprawić, że operatorzy mogliby wypowiadać nierealizowane umowy przyłączeniowe bez obawy o roszczenia i blokowanie tych mocy. Obecnie znacząco ograniczają one inwestycje, które mają szanse być ukończone i udostępniać źródło czystej energii. System prawny powinien premiować wiarygodne inwestycje i dojrzałe projekty – zaznacza wiceprezes PSEW.

Zaznaczył, że obecnie na weryfikację kompletności dokumentów w sprawie budowy lądowej farmy wiatrowej czeka się często blisko rok.

– Operatorzy mają pomysł jak uprościć ten proces i dyskutują to z branżą. Jako PSEW dostrzegamy pozytywne efekty tych rozmów. Trzeba zwiększyć transparentność w zakresie wydawania warunków przyłączenia, obecnie kolejki o wydanie warunków przyłączeniowych są często zatkane i trudno się w tym odnaleźć ze względu na ograniczony dostęp do informacji. Uważam, że powinno to być uwzględniono nie w ustawie wiatrakowej, a w dalszej tzw. sieciowej, którą Rząd przewidział w drugim kwartale tego roku – wyjaśnił Arkadiusz Sekściński.

Kule o nogi wiatraków

Rozmówca Biznes Alert podkreślił, że ustawa wiatrakowa nie rozwiązuje wszystkich przeszkód prawnych. Jako przykład wskazał konieczność uproszczenia warunków przyłączeniowych i wprowadzenie możliwości weryfikacji tychże przez operatorów w ciągu 30 dni. Jednocześnie podkreślił, że chodzi o przyśpieszenie procesu, a nie jego spłycenie, co mogłoby prowadzić do niedomówień czy wręcz nadużyć.

– Kolejną ważną zmianą, która powinna zaistnieć w polskim systemie prawnym jest jego transparentność. Potrzeba informacji dlaczego w danym miejscu, czy to z powodów technicznych czy ekonomicznych nie jest możliwe uzyskanie warunków przyłączeniowych. Ważne jest by wszystkie strony procesu wiedziały w którym miejscu są dostępne moce i jakiej są wielkości. Kto dostał odmowę w danym miejscu, a kto ją uzyskał. Informacja kierowana do takiego inwestora nie powinna być zero-jedynowa oraz prezentować rozwiązania takie jak cable pooling, jak też sprzyjające modernizacji sieci i zwiększeniu dostępnych mocy w przyszłości  – zaznacza Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Biznes Alert / PAP

PSEW: Wiatraki znów mogą być ograniczone, tym razem przez odległość od dróg

– Obecny system jest niewydolny. Istnieje nadpodaż warunków przyłączeniowych dla projektów, które nie są realizowane. Ich stroną są podmioty, które od lat nie podejmują inwestycji tworząc tzw. farmy zombi. Regulacje prawne powinny umożliwić operatorom sprawne wypowiadanie takowych umów, które nie realizują umów przyłączeniowych zgodnie z harmonogramami – mówi Arkadiusz Sekściński, wiceprezes wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, w rozmowie z Biznes Alert.

Ustawa wiatrakowa, która wywołała dyskusje w rządzie (m.in. w kwestii odległości od zabudowań, dróg i linii przesyłowych) jest bardzo wyczekiwana przez branżę. Początki jej procedowania sięgają końcówki 2023 roku, branża liczyła na wejście jej w życie w 2024 roku. Opóźnienie, niuanse oraz kwestie prawne w rozmowie z Biznes Alert poruszył Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW).

Były obietnice, są opóźnienia

– Branży trudno jest zrozumieć skąd wynika te opóźnienie. Ustawa wiatrakowa była poruszona w ramach obietnic wyborczych i programu koalicji rządzącej, znalazła się też wśród 100 konkretów na 100 dni nowego rządu. Pierwotnie pojawiły się propozycje legislacyjne, ale nie były należycie przygotowane. Tak ocenili to inwestorzy,  opinia publiczna i sami wnioskodawcy. Obecnie jednak projekt po usunięciu kontrowersji i wątpliwości wydaje się być gotowy do dalszych prac, utknął na długie tygodnie  na ścieżce rządowej – wyjaśnił prezes Sekściński.

Nadmienił, że w procesie prac nad ustawą wszystkie zapisy dyskutowano nie tylko z branżą i społeczeństwem, ale i wewnątrz rządu. Rozmowy dotyczyły m.in. odległości turbin wiatrowych od poszczególnych elementów infrastruktury: jak zabudowania, drogi czy sieci przesyłowe energii elektrycznej.

– Biorąc pod uwagę czas procedowania, trudno nie odnieść wrażenia, że sama decyzja zaczyna mieć bardziej wymiar polityczny, a nie merytoryczny. Kwestia rozwoju energetyki wiatrowej jest bardzo istotna. Każdy gigawat z farm wiatrowych pozwoli obniżyć ceny rachunków za energię o około dziewięć złotych za megawatogodzinę. Inwestycja w tę gałąź energetyki jest warunkiem realizacji Krajowego Planu Energetyki i Klimatu (KPEiK) zgłoszonego przez Rząd do Komisji Europejskiej – powiedział rozmówca Biznes Alert.

Potrzeba odważnej decyzji

– Uważam, że w kwestii ustawy wiatrakowej potrzeba tylko jednego – odpowiedzialnej decyzji. Mówiąc obrazowo, wciśnięcia przycisku „start”, czyli sprawienia by przeszła z poziomu Rady Ministrów do Sejmu, na ścieżkę prac parlamentarnych – powiedział Arkadiusz Sekściński.

Zauważył, że uwagi nie tylko składały poszczególne resorty, ale również operatorzy sieci przesyłowej, dystrybucyjnej czy samorządy.

– Oczywiście jako branża mamy swoje dalsze uwagi, ale najważniejsze kwestie zostały rozstrzygnięte. Po uchwaleniu ustawy można dalej o niej rozmawiać i rząd może ją poprawiać. Trzeba też pamiętać, że niedługo, w drugim kwartale 2025 roku, będzie poruszona nowelizacja prawa energetycznego w zakresie optymalizacji procesów przyłączeniowych. Ustawa odległościowa, która uwolni rozwój sektora wiatrowego, powinna być już skierowana przez Radę Ministrów do Sejmu – wyjaśnia wiceprezes PSEW.

Zaznacza, że kluczowe jest przyśpieszenie procesów planistycznych, umożliwiające jednoczesne realizowanie procesów środowiskowych i pozyskania zgód administracyjnych zmierzających do uzyskania gotowości projektu do budowy.

– Obecny projekt ustawy jest dobrym kierunkiem. Może nie idealnym, ale zmierzającym we właściwym kierunku – zaznacza Arkadiusz Sekściński.

Opóźnienie w ustawie wiatrakowej to strata finansowa

Wiceprezes PSEW wskazuje, że jego zdaniem energetyka wiatrowa jest najtańszym źródłem energii w polskich warunkach.

– Mając takowe, zamiast źródeł korzystających z paliw kopalnych jak węgiel czy gaz, siłą rzeczy obniża się rachunki za energię elektryczną. Każdy gigawat zainstalowanej energii z lądowych farm wiatrowych to cena energii niższa o ponad 9 zł za megawatogodzinę (MWh). To oznacza, że bez niezbędnych inwestycji wzrost PKB Polski w 2030 roku będzie o 0,2 procent niższy przez sam fakt, że energia elektryczna kosztować będzie o ponad 55 PLN/MWh więcej (w tym roku: ponad 9 zł/MWh więcej). Brak rozwoju energetyki wiatrowej wpływa na dochody samorządów lokalnych – gminy stracą w tym roku ponad 80 milionów złotych (225 tysięcy zł dziennie) z tytułu podatków od nieruchomości oraz podatków CIT i PIT. Jeśli lądowe farmy wiatrowe powstawałyby w tempie przewidzianym w projekcie KPEiK, to w 2030 roku do kas gmin wpłynęłoby już o pół miliarda złotych więcej (ponad 1,3 mln zł dziennie) – opiniuje Arkadiusz Sekściński.

Farmy zombi straszą energetykę

– Obecny system jest niewydolny. Istnieje nadpodaż warunków przyłączeniowych dla projektów, które nie są realizowane. Ich stroną są podmioty, które od lat nie podejmują inwestycji tworząc tzw. farmy zombi (ang. zombie project/zombie wind farm). Regulacje prawne powinny sprawić, że operatorzy mogliby wypowiadać nierealizowane umowy przyłączeniowe bez obawy o roszczenia i blokowanie tych mocy. Obecnie znacząco ograniczają one inwestycje, które mają szanse być ukończone i udostępniać źródło czystej energii. System prawny powinien premiować wiarygodne inwestycje i dojrzałe projekty – zaznacza wiceprezes PSEW.

Zaznaczył, że obecnie na weryfikację kompletności dokumentów w sprawie budowy lądowej farmy wiatrowej czeka się często blisko rok.

– Operatorzy mają pomysł jak uprościć ten proces i dyskutują to z branżą. Jako PSEW dostrzegamy pozytywne efekty tych rozmów. Trzeba zwiększyć transparentność w zakresie wydawania warunków przyłączenia, obecnie kolejki o wydanie warunków przyłączeniowych są często zatkane i trudno się w tym odnaleźć ze względu na ograniczony dostęp do informacji. Uważam, że powinno to być uwzględniono nie w ustawie wiatrakowej, a w dalszej tzw. sieciowej, którą Rząd przewidział w drugim kwartale tego roku – wyjaśnił Arkadiusz Sekściński.

Kule o nogi wiatraków

Rozmówca Biznes Alert podkreślił, że ustawa wiatrakowa nie rozwiązuje wszystkich przeszkód prawnych. Jako przykład wskazał konieczność uproszczenia warunków przyłączeniowych i wprowadzenie możliwości weryfikacji tychże przez operatorów w ciągu 30 dni. Jednocześnie podkreślił, że chodzi o przyśpieszenie procesu, a nie jego spłycenie, co mogłoby prowadzić do niedomówień czy wręcz nadużyć.

– Kolejną ważną zmianą, która powinna zaistnieć w polskim systemie prawnym jest jego transparentność. Potrzeba informacji dlaczego w danym miejscu, czy to z powodów technicznych czy ekonomicznych nie jest możliwe uzyskanie warunków przyłączeniowych. Ważne jest by wszystkie strony procesu wiedziały w którym miejscu są dostępne moce i jakiej są wielkości. Kto dostał odmowę w danym miejscu, a kto ją uzyskał. Informacja kierowana do takiego inwestora nie powinna być zero-jedynowa oraz prezentować rozwiązania takie jak cable pooling, jak też sprzyjające modernizacji sieci i zwiększeniu dostępnych mocy w przyszłości  – zaznacza Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Biznes Alert / PAP

PSEW: Wiatraki znów mogą być ograniczone, tym razem przez odległość od dróg

Najnowsze artykuły