(Wiedomosti/Wojciech Jakóbik/EurActiv.pl/Teresa Wójcik)
Z nieoficjalnych informacji rosyjskiego dziennika Wiedomosti wynika jakoby Grecja, Macedonia, Serbia i Wegry omawiały możliwość przedłużenia gazociągu Turkish Stream o odcinek do Austrii. Rozmowy dotyczą budowy magistrali o długości 1300-1400 km, która mogłaby ruszyć w 2019 roku.
We wrześniu ma odbyć się spotkanie szefów resortów spraw zagranicznych tych państw w celu podpisania memorandum o budowie gazociągu z Turcji do Austrii. Pierwsze spotkanie w tej sprawie odbyło się już 25 czerwca.
Chodzi o gazociąg Tesla o przepustowości 27 mld m3, którego koszt jest szacowany na 4-5 mld euro. Wrześniowe spotkanie ma pozwolić na ustalenia odnośnie przeprowadzenia studium opłacalności projektu. Kraje mają także zabiegać o status Projektu Wspólnego Interesu (PCI) Unii Europejskiej, co dawałoby mu dofinansowanie i wsparcie polityczne Brukseli.
Minister spraw zagranicznych Węgier powiedział Wiedomostiiom, że Tesla mogłaby odbierać gaz nie tylko z rosyjskiego Turkish Stream ale także z Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP), którym na początku następnej dekady ma popłynąć surowiec z Azerbejdżanu. Dodał, że Tesla ma uwzględniać przesył na rewersie, czyli z Austrii do Turcji. Przedstawiciele Gazpromu odmówili komentarza w tej sprawie.
Turkish Stream czeka na nowy rząd
Rozmowy koalicyjne między Partią Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) a Republikańską Partią Ludową (CHP) zakończyły się niepowodzeniem. Najprawdopodobniej oznacza to ogłoszenie przyspieszonych wyborów w listopadzie br.
W wyniku czerwcowych wyborów rządząca Turcją od 2002 r. AKP straciła większość parlamentarną, co zmusiło ją do szukania koalicjanta. W tym celu AKP rozmawiała z różnymi partiami, ale jej starania nie przyniosły skutku.
11 sierpnia premier Ahmet Davutoğlu (AKP) usiadł do rozmów z liderem największej partii opozycyjnej, Kemalem Kılıçdaroğlu (Republikańska Partia Ludowa, CHP). 13 sierpnia, ogłosili oni, że zawarcie koalicji ostatecznie nie dojdzie do skutku.
Premier Davutoğlu ma czas na utworzenie rządu do 23 sierpnia. Inaczej, zgodnie z prawem, będą musiały zostać rozpisane przyspieszone wybory.
Po ogłoszeniu fiaska rozmów, premier Davutoğlu stwierdził, że przyspieszone wybory wydają się być teraz jedyną możliwością, dlatego też wezwał turecki parlament do przegłosowania takiej decyzji. „Teraz wiemy, że nie ma już żadnych możliwości, by stworzyć koalicję rządzącą” – stwierdził premier po spotkaniu z opozycją.
Przewodniczący CHP Kemal Kılıçdaroğlu wyjawił, że ze strony AKP nie wyszła propozycja prawdziwej koalicji i że zmierzała ona jedynie w kierunku krótkoterminowego porozumienia lub utworzenia mniejszościowego rządu. Ocenił, że w konsekwencji Turcja straciła „historyczną szansę”. AKP mogłaby postarać się o zawiązanie koalicji z nacjonalistyczną Partią Ruchu Narodowego (MHP), jednak po ostatniej deklaracji premiera szanse na to są bliskie zeru.
Minister energetyki i zasobów naturalnych Turcji Taner Yildiz powiedział, że międzyrządowe porozumienie Ankary i Moskwy o budowie gazociągu Turkish Stream oraz umowa o obniżce ceny rosyjskiego gazu dla tureckiego państwowego odbiorcy, koncernu BOTAS powinny być podpisane jednocześnie. Jednak będzie to możliwe dopiero po utworzeniu nowego rządu w Turcji. Turkish Stream pozostaje teoretycznym planem zbudowania dużego gazociągu z Rosji do Turcji, z największa częścią magistrali ułożoną po dnie Morza Czarnego.
Oświadczenie Yildiza jest odmienne od wcześniejszej informacji rosyjskiego ministra energetyki Aleksandra Nowaka, który ujawnił, że „Gazprom i turecki BOTAS porozumiały się, że strona turecka będzie dostawać gaz tańszy o 10,25 proc. od dotychczasowego.” Nowak zaznaczył wprawdzie, że dokument o obniżce ceny gazu nie został jeszcze podpisany, ale ustalenia są.
– Ustaliliśmy z Rosjanami, że obniżka cen gazu wchodzi w życie od 1 stycznia 2016 r. Nasza gospodarka zaoszczędzi na tym 1 mld dol. rocznie. Ale to strona rosyjska zapowiedziała na zakończenie rozmów, że dokument o obniżce cen zostanie podpisany jednocześnie z porozumieniem międzyrządowym o realizacji Turkish Stream. Wprawdzie to są dwie odrębne sprawy, ale dla nas to nie jest problem – powiedział dziennikarzom.
Przy tej okazji wyjaśnił, że dane techniczne projektu Turkish Stream strona rosyjska przekazała z opóźnieniem, co przesunęło termin decyzji Ankary o przeprowadzeniu koniecznych badań inżynierskich. Turecki minister powiedział, że strony doszły do porozumienia co do projektu, ale nie we wszystkich kwestiach. – Wszystko jeszcze uzgodnimy. Z naszej strony międzyrządowe porozumienie musi ratyfikować parlament, ale Turcja musi przede wszystkim najpierw powołać nowy rząd – zauważył Yildiz.