Według DTEK antracyt wydobywany w jego 11 kopalniach, znajdujących się obecnie na terenach w Donbasie na wschodzie Ukrainy okupowanych przez Rosję, trafia przez ten kraj do Unii Europejskiej. W ten sposób do Europy miały trafić 2 mln ton surowca, z czego 300 tys. ton do Polski.
Agencja Interfax podała, że dyrektor generalny DTEK Maksym Tymczenko w rozmowie z Rzeczpospolitą stwierdził, że jego spółka zwróciła się na policję w sprawie nielegalnego eksportu węgla z Donbasu, a ta wszczęła dochodzenie.
– Korzystamy z każdej okazji, aby przedstawić nasze stanowisko ambasadorom państw, do których trafia antracyt z Donbasu, oraz przedstawicielom organów Unii Europejskiej. W odpowiedzi słyszymy, że to odpowiedzialność państw importujących surowiec, które same powinny stworzyć system kontroli pochodzenia węgla – stwierdził Tymczenko. Dodał, że DTEK oczekuje bardziej zdecydowanej reakcji ze strony Unii Europejskiej oraz państw do których trafia antracyt.
Dyrektor ocenił, że istnieje ryzyko, iż węgiel z Donbasu trafia również na Ukrainę. Z tego powodu surowiec dostarczany z Rosji jest poddawany analizie chemicznej. – Sprawdzamy również czy węgiel wysyłany jest bezpośrednio ze stacji kolejowych znajdujących się w pobliżu kopalni. Jeżeli jest wysyłany ze stacji w pobliżu której nie jest wydobywany węgiel, istnieje duże prawdopodobieństwo, że surowiec pochodzi z Donbasu – powiedział.
Rosja manipuluje węglem
Pod koniec października ukraiński minister spraw zagranicznych Pawło Klimkin stwierdził, że Rosja mogła sprzedawać ukraiński węgiel z ukraińskiego Donbasu okupowanego przez Moskwę do Polski mieszając go z własnym surowcem. Według informacji ujawnionych przez Karolinę Bacę-Pogorzelską i Michała Potockiego z Dziennika Gazety Prawnej surowiec z Donbasu najpierw trafia do Rosji, skąd później jest dostarczany do Polski. Procederem zajmuje się spółka Doncoaltrade zarejestrowana od 2012 roku w Katowicach. Na jej czele stoi Ołeksandr Melnyczuk, który swego czasu pełnił funkcję wiceministra paliw, energetyki i przemysłu węglowego w Ługańskiej Republice Ludowej.
Sprawa pod okiem służb
Na początku sierpnia minister energii Krzysztof Tchórzewski stwierdził, że polskie służby zajmują się sprawą dostaw węgla z Donbasu okupowanego przez Rosję. Przy tym stwierdził, że cała sytuacja nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Zaznaczył jedynie, że poszczególne państwa muszą przestrzegać nałożonych sankcji i pilnować, żeby one były realnie przestrzegane”.
Według danych Eurostatu od początku roku do końca sierpnia Polska importowała 12,16 mln ton węgla, z czego trzy czwarte tego wolumenu pochodziło z Rosji. Z wyliczeń BiznesAlert.pl wynika, że w ubiegłym roku Polska mogła zapłacić za import rosyjskiego węgla blisko 1 mld złotych.
Interfax/Rzeczpospolita/Piotr Stępiński