– Od lat zabiegam o to, by węgiel koksowy miał w Unii status tzw. surowca strategicznego. Udało się to ponownie w ubiegłym roku – czas, by poszły za tym dodatkowe pieniądze. A budżet Funduszu to może być nawet 600 mln zł rocznie – mówi Jerzy Buzek, były premier i przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a obecnie członek komisji ITRE, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Na posiedzeniu komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego (ITRE) upomniał się Pan ostatnio o finansowanie węgla koksowego z Funduszu Badawczego Węgla i Stali UE. Dlaczego to takie istotne?
Jerzy Buzek: Jest to bardzo ważne z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze, obecnie aż 75 procent tego surowca w Unii Europejskiej, pochodzi z importu. Trudno mówić o wzmacnianiu naszej strategicznej odporności, a zarazem co roku sprowadzać z Rosji, Mozambiku, Australii czy Ameryki Północnej 40 mln ton węgla koksowego.
Po drugie, w Unii jego główny – a już wkrótce jedyny – producent, to Polska. Mowa tu o naszej Jastrzębskiej Spółce Węglowej – to śląska „perła w koronie”. Wszelkie wsparcie z UE to doskonała wiadomość dla tej firmy, jej rozwoju i miejsc pracy, ale i szerzej – całego regionu i jego mieszkańców. To dlatego od lat zabiegam o to, by węgiel koksowy miał w Unii status tzw. surowca strategicznego. Udało się to ponownie w ubiegłym roku – czas, by poszły za tym dodatkowe pieniądze. A budżet Funduszu to może być nawet 600 mln zł rocznie.
I po trzecie – węgiel koksowy jest dziś technologicznie nie do zastąpienia w wytwarzaniu stali.
Czy nie zmieni tego Europejskie Partnerstwo na rzecz Czystej Stali w ramach programu „Horyzont Europa”?
Pytanie dotyczy tylko tego, jak szybko da ono oczekiwane efekty – możliwość pozyskiwania najwyższej jakości bezemisyjnej stali w ilościach przemysłowych. Czy to kwestia kilku, 10 czy raczej 20 lat? Datą graniczną jest 2050 rok, gdy Unia Europejska ma być neutralna klimatycznie. Aby to jednak osiągnąć, konieczne będą wcześniej wielkie inwestycje – w energetyce, transporcie, budownictwie. Bez stali tam ani rusz – i nie sposób czekać, aż będzie ona powstawała wyłącznie bez emisji CO2. Weźmy prosty przykład: energetyka wiatrowa.
Polska wiąże z nią spore nadzieje, jeśli chodzi o transformację energetyczną.
I słusznie! Ale pamiętajmy, że do produkcji stali, potrzebnej do jednej turbiny wiatrowej o mocy ok. 1 MW, potrzeba 200 ton węgla koksującego. To teraz zadajmy sobie pytanie: czy warto robić wszystko, by jego wydobycie i wykorzystanie było jak najbardziej zrównoważone i przyjazne dla środowiska, klimatu, a przede wszystkim – mieszkańców tych regionów górniczych? Myślę, że odpowiedź jest oczywista: warto!
Złożył Pan komplet poprawek w tej sprawie do Funduszu Badawczego Węgla i Stali. Czego dokładnie one dotyczą?
Mówią wprost – czego dotąd nie było – o wspieraniu badań i innowacji w zakresie węgla koksowego i produktów ubocznych procesu wytwarzania koksu, mających zastosowanie w strategicznych łańcuchach dostaw. Chodzi o ich wykorzystanie chociażby w panelach słonecznych, w zbiornikach do magazynowania tzw. „paliwa przyszłości” – wodoru czy w bateriach litowo-jonowych do samochodów elektrycznych.
Jaka jest szansa na przyjęcie Pana poprawek w Parlamencie Europejskim?
Wymieniłem przed chwilą trzy obszary – fotowoltaika, wodór i elektromobilność – dla rozwoju których węgiel koksowy ma dziś potencjał, a które jednocześnie są kluczowe dla naszych działań na rzecz ochrony klimatu i środowiska oraz wdrażania Europejskiego Zielonego Ładu. Każdemu zatem, kto odpowiedzialnie podchodzi do tych kwestii i do wyzwań związanych z naszą sprawiedliwą transformacją energetyczną, nie powinna zadrżeć ręka głosując za tymi poprawkami.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik