Cztery węglowe regiony w Niemczech narzekają na restrykcyjne ograniczenia Unii Europejskiej dotyczące poziomu emisji związane z tzw. konkluzjami BAT. Obawiają się, że mogą przez nie doznać poważnych gospodarczych strat. Podobne obawy wobec stabilności dostaw energii wyraża także rząd w Warszawie.
Premierzy czterech krajów związkowych (Brandenburgia, Saksonia, Saksonia-Anhalt i Nadrenia-Północna Westfalia) wystosowali do rządu federalnego wniosek w sprawie restrykcyjnych wymagań Unii Europejskiej wobec elektrowni oplanych węglem brunatnym. W liście do minister gospodarki Brigitte Zypries zaapelowali, by „wykorzystać wszystkie środki polityczne i prawne”, by nie doprowadzić do wejścia norm w życie. Chodzi o ograniczenie emisji tlenku azotu i rtęci. Od 2021 poprzez unijne konkluzje BAT (czyli Best Avalaible Technologies) do dyrektywy o emisjach przemysłowych (IED), europejska energetyka ma emitować mniej rtęci, chloru, związków azotu i siarki.
Przedstawiciele władz lokalnych zażądali wystosowania „adekwatnej odpowiedzi” do Komisji Europejskiej, by Niemcy wniosły pozew o unieważnienie przeciwko Komisji. Celem miałaby być korekta „ewidentnie bezprawnych i materialnie bezpodstawnych aktów unijnych” aby „uniknąć strat dla sektora energetycznego”. Zdaniem przedstawicieli samorządów Komisja Europejska znacznie przekroczyła swoje kompetencje wobec państw członkowskich.
Węgiel wciąż zapewnia dostawy energii
W ocenie regionalnych władz ograniczenia mają być nieosiągalne dla dużych elektrowni, między innymi Jänschwalde w Brandenburgii. Według planów firmy Leag miała być ona zostać wyłączona z użytku w 2033 roku. Przez nowe ograniczenia Leag i rząd związkowy obawiają się, że nastąpi to szybciej. – Ta elektrownia jest wciąż nieodzowna w zaspokojeniu podstawowego zapotrzebowania na energię – powiedział rzecznik rządu związkowego Brandenburgii Florian Engels.
– Decyzja Komisji Europejskiej opiera się wyłącznie na wyniku głosowania komisji nadzwyczajnej, w której rząd federalny rozsądnie opowiedział się przeciw nowym limitom – mówił Engels. Według czterech rządów związkowych decyzja jest niezgodna z prawem. Uważają też, że są one merytorycznie złe, ponieważ w obecnym stanie technicznym zakładane normy emisyjne są nieosiągalne.
Premier rządu związkowego Brandenburgii Stanislaw Tillich oświadczył, że „w obliczu społecznych i gospodarczo-politycznych skutków tych niezgodnych z prawem dyrektyw, uważamy za nieodpowiedzialne pozostawienie nas na ich pastwę”.
Ochrona środowiska to zadanie Unii Europejskiej
Ekspertka ds. polityki klimatycznej Partii Zielonych w Bundestagu Annalena Baerbock stwierdziła, że pismo spowoduje niezręczności na arenie europejskiej, a z punktu widzenia polityki zdrowotnej jest „absolutnie pozbawione odpowiedzialności”. Dodaje, że ochrona środowiska, zdrowia i praw konsumenckich są podstawowymi zadaniami Unii Europejskiej.
Polska przeciwna nowym ograniczeniom emisji
Polska również sprzeciwia się nowym wymogom emisji. Zdaniem polskiego rządu może to zagrozić stabilności dostaw energii. Pod koniec kwietnia w Brukseli odbyło się głosowanie w sprawie nowych wymagań środowiskowych dla zakładów energetycznych (LCP). Przyjęte konkluzje wprowadzają m.in. bardziej restrykcyjne wymogi dla SO2 (dwutlenek siarki) , NOx (tlenki azotu) i pyłu niż przewiduje to dyrektywa o emisjach przemysłowych (dyrektywa IED). Dostosowanie się do nowych przepisów emisyjnych może kosztować polskie przedsiębiorstwa ok. 10 mld zł – mówi Paweł Sałek, wiceminister środowiska, pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej.
Tagesspiegel/Michał Perzyński/Bartłomiej Sawicki