Jakóbik: Nie dajcie się nabrać Węgrom

24 października 2019, 07:30 Atom

Nikt w Europie nie powinien dać się uwieść polityce równych odległości prowadzona przez Węgry. Węgrzy niejako pomagają Rosjanom przygotować kryzys gazowy na Ukrainie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto.Źródło: kormany.hu

LNG z Kataru

Węgrzy sygnalizują gotowość do importu LNG z Kataru przez Chorwację w 2021 roku, kiedy ma być gotowy terminal LNG na wyspie Krk.

Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto powiedział 22 października po spotkaniu w Katarze z władzami i biznesem tego kraju, że Budapeszt jest gotów sięgnąć po LNG z Kataru, by zmniejszyć zależność od surowca rosyjskiego.

Terminal LNG w Chorwacji (FSRU o nazwie Golar Viking) ma rozpocząć pracę w 2021 roku i osiągnąć przepustowość 2,6 mld m szesc. rocznie. Węgry będą mogły z niego skorzystać dzięki połączeniu gazowemu, które ma powstać na granicy z Chorwacją do końca 2019 roku i pozwolić na dostawy do 1,6 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie w kierunku węgierskim.

– Będziemy w stanie dodać 1,6 mld m sześc. rocznie przepustowości do węgierskiego miksu energetycznego od stycznia 2021 roku – zapowiedział Węgier. Katarczycy liczą na nowe kontrakty długoterminowe pozwalające im zagospodarować nowe moce eksportowe LNG. Zamierzają zwiększyć je z obecnych 77 mld ton LNG rocznie do 110 mln ton (około 150 mld m szesc. po regazyfikacji w 2024 roku.

Zaledwie tydzień wcześniej odbyły się rozmowy Szijjarto w Moskwie przygotowujące wizytę prezydenta Władimira Putina na Węgrzech. Była to także okazja do podpisania aneksu do umowy gazowej od kwietnia 2020 roku. Można go uznać za formę zabezpieczenia na wypadek kryzysu gazowego na Ukrainie towarzyszącego negocjacjom na temat przyszłości dostaw przez ten kraj i finiszowi budowy spornego Nord Stream 2. Pisał o tym nasz autor, Dominik Héjj.

Héjj: Polityka równych odległości Węgier

Słowa nie czyny

Warto jeszcze raz podkreślić, że Węgry mówią o imporcie LNG z Kataru przez Chorwację, czyli rozwiązaniu korzystnym politycznie i ekonomicznie, bo zwiększającym rentowność obiektu strategicznego z punktu widzenia Unii Europejskiej (z listy Projektów Wspólnego Zainteresowania), ale i polityki bezpieczeństwa NATO, bo zmniejszy wrażliwość Bałkanów na ewentualne przerwy dostaw gazu z Rosji. Jest to istotne w kontekście planów rozszerzenia Unii Europejskiej w tym kierunku, na razie torpedowanych przez Francję.

Jednakże Węgry tylko mówią o imporcie LNG przez Chorwację, a ważniejsze jest to, co faktycznie robią. W 2021 roku mogą przedłużyć umowę gazową z Gazpromem i, być może, skorzystać ze szlaku południowego dostaw dzięki Turkish Stream, w ten sposób podkopując pozycję Ukrainy. Udostępniają wciąż swe magazyny na potrzeby Gazpromu, który dzięki nim chce zabezpieczyć klientów europejskich w razie gdyby chciał przerwać dostawy przez terytorium ukraińskie. Oznacza to, że Węgrzy niejako pomagają Rosjanom przygotować kryzys gazowy na Ukrainie. Kontynuują rozbudowę elektrowni jądrowej Pacs wespół z Rosatomem.

Problem dla UE i NATO

W tym świetle buńczuczne zapowiedzi o woli importu LNG z Kataru wypadają blado. Dużo istotniejsze są komentarze Szijjarto z przeszłości deprecjonujące atrakcyjność ekonomiczną gazu skroplonego z USA. W 2021 roku, kiedy kończy się umowa z Gazpromem, Budapeszt może znowu stwierdzić, że gaz z Rosji jest najtańszy, oczywiście po uzyskaniu stosownego rabatu wywalczonego argumentem w postaci terminalu na chorwackim Krk. Węgry będą kontynuować politykę transakcyjną, która pozwoli im realizować krótko- i średnioterminowe cele polityki zagranicznej oraz ekonomicznej. Bardziej długofalowo będzie ona jednak godzić we wspólną politykę UE i NATO, a także w suwerenność energetyczną północnego sąsiada Chorwacji.